Wpisz i kliknij enter

Kazuya Nagaya – Microscope of Heraclitus

Natura lubi się ukrywać

Wydanie w 1999 roku pierwszego albumu – Utsuho – musiało być dla niego momentem przełomowym, ponieważ wcześniej twórczość Japończyka zmierzała w zupełnie innym kierunku. Pasja czytelnicza przerodziła się u niego w ambicje literackie, a jego prace, a w szczególności historia Indio no mabushii kami o jednej z japońskich mniejszości etnicznych, zdobyły spore uznanie w krajowych kręgach literackich. Nagaya szczególnie interesował się wówczas klasyczną literaturą japońską, przypowieściami buddyjskimi, a także pismami filozofii Zen, co pozostawiło słyszalny ślad na jego późniejszych dokonaniach muzycznych.

Kazuya Nagaya, Instalacja Thousand Zen Bowls w Świątyni Kokutaiji, Toyama, Japonia

W Polsce z twórczością artysty mieliśmy okazję zetknąć się w 2011 roku w Budynku Laboratorium warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej przy okazji występu projektu Ashita. Kazuya Nagaya i Hiroko Komiya, przenosząc publiczność w przestrzeń ciszy tworzonej subtelnymi dźwiękami, hołdowali swoim koncertem ofiarom tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami z 11. marca 2011 roku.

Podczas pracy nad ośmioma dotychczas wydanymi albumami Nagaya korzystał z całego spektrum rozmaitych dźwięków. Było to zarówno instrumentarium strunowe, jak i efekty i brzmienie elektroniczne. Najczęściej jednak swoje produkcje wypełnia amalgamatem mis dźwiękowych, lodowatych dzwonków i uderzeń gonga, a urozmaica gitarą i przestrzennymi pogłosami. Nie inaczej jest na jego najnowszym albumie Microscope of Heraclitus, który właśnie ukazał się w barcelońskim labelu Indigo Raw.

I tutaj instrumenty silnie kojarzące się z buddyjskimi i hinduistycznymi rytuałami zostają przełamane. Podczas gdy w Crossing Water delikatne dzwonki wtórują nostalgicznym skrzypcom, w tło Heretic Bibliography artysta wplata delikatne pady, które budzą się i zanikają, jak gdyby imitując umieranie i odradzanie się natury. Artysta nie rezygnuje jednak z medytacyjnej formuły swojej muzyki, permanentnie utrzymując słuchacza w letargicznej hipnozie opartej na gongach i misach dźwiękowych.

Sam Nagaya podkreśla, że Microscope of Heraclitus ma dla niego bardzo szczególne znaczenie. „Chciałbym traktować tę płytę jako swój drugi debiut, ponieważ czuję, że moje poprzednie albumy nie były wystarczająco dobre. Z nimi też wiele mnie łączy, jednak tamte kompozycje już mnie nie zadowalają, nie miałem wtedy dostatecznych umiejętności.” – zaznacza Japończyk.

Najciekawsza historia bez wątpienia kryje się za trzecią partią – Gravity. Wokal do utworu powstał na Kaszubach, po koncercie Japończyka zorganizowanym przez jego polskiego znajomego, a głosu użyczyła Joanna Szroeder. Dokończenia tej historii spodziewajcie się w wywiadzie, który już niedługo pojawi się na naszej stronie.

Indigo Raw | 2018

 

 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy