Wpisz i kliknij enter

Często nie mogłam spać, ilekroć rozbrzmiewała jego muzyka zza ściany – rozmowa z Wolfman

5 września pojawił się  kolejny singiel („Heat”) zapowiadający nowy album duetu Wolfman. Postanowiłem zadać też kilka pytań Katerinie Stoykovej. Rozmawialiśmy o życiu i ludziach w Zurychu, przyjaźni oraz tworzeniu piosenek i remiksów.

W 2013 roku Katerina Stoykova (wokal, syntezatory) i Angelo Repetto (wokal, gitara) wydali swój pierwszy longplay „Unified”. Po trzech latach przerwy pojawił się ich nowy materiał pt. „Modern Age”. Z kolei w zeszłym roku opublikowali EP-kę „Sun Sun”, na której znalazł się m.in. utwór „Mark My World” poddany bardzo dobrym remiksom, jakie wskoczyły na „Mark My World Remix” (recenzja, 2018).

Łukasz Komła: Niewiele znalazłem informacji w Internecie o tym, jak doszło do powstania Wolfman. Więc jak to było (śmiech)?

Katerina Stoykova: Okazało się, że Angelo i ja mieszkamy na tym samym piętrze w jednym budynku. Spotkaliśmy się i zaczęliśmy razem nagrywać. Nawet nasze sypialnie dzieliła ściana, co oznaczało, że często nie mogłam spać, ilekroć rozbrzmiewała jego muzyka zza ściany. Na początku zaczęliśmy spędzać dużo czasu pijąc kawę i rozmawiając o muzyce, a Angelo pokazywał mi wszystkie swoje nagrania. W pewien deszczowy wielkanocny weekend zamknęliśmy się z przyjaciółmi, aby obejrzeć „Gwiezdne Wojny” i ostatecznie znudziło się nam drugiego dnia i postanowiliśmy nagrać naszą pierwszą piosenkę („Koi li e Toi”). Od tego czasu nigdy nie przestaliśmy.


Pierwszy wasz album „Unified” ukazała się pięć lat temu. Co się zmieniło od tego czasu w muzyce Wolfman?

Zdecydowanie nasza muzyka ewoluowała od tego czasu, przynajmniej pod względem umiejętności i brzmienia. Ponadto, podczas grania na żywo dowiedzieliśmy się dużo o sobie i o tym, co lubimy najbardziej. Wciąż nagrywamy to, co w danej chwili czujemy i nie mamy na myśli konkretnego stylu, który staramy się rozwijać, to wszystko jest dość intuicyjne. Słuchając naszego najnowszego albumu „Mad Woman” mogę powiedzieć, że jesteśmy bardziej pewni tego, co robimy, nie bojąc się nagrywać rzeczy mogących dla niektórych wydawać się kiepskimi lub mało aktualnymi. Nie obchodzi nas to i nie zwracamy uwagi na trendy – przynajmniej nie świadomie. Podczas tworzenia muzyki najważniejsza jest dla mnie wolność.

Na etapie kolejnego wydawnictwa „Modern Age” (2016) nawiązaliście współpracę z Irascible Records. Jak przedstawia się obraz innych wytwórni w Szwajcarii i na które warto zwrócić uwagę?

Szczerze mówiąc, musielibyśmy zadać to pytanie naszej wytwórni, ponieważ oni najlepiej się orientują. Mogę jednak powiedzieć, że znamy parę naprawdę dobrych zespołów, które współpracują z Mouthwatering Records. Ich katalog jest naprawdę imponujący. Są też inne labele skupiające zwariowanych muzyków, ale zazwyczaj nie wiem, z którą wytwórnią dany artysta współpracuje. Mój błąd (śmiech).

Mieszkacie i tworzycie w Zurychu. Czy to miasto jest inspirujące? Gdzie odnajdujecie inspiracje do pisania nowych kompozycji?

Nie mam pojęcia, czy Zurych jest inspirującym miejscem dla kogoś, kto spogląda na nie z zewnątrz. Zawsze myślałam, wow! Jeśli nie znasz tam zbyt wielu ludzi to nie jest to łatwe miejsce do życia. Miasto jest drogie i małe. Ludzie nie są nadzwyczaj otwarci w porównaniu z innymi narodami na świecie i jeśli nie masz szczęścia, by spotkać dobrych ludzi, możesz czuć się zupełnie wyobcowany. Mimo to uważam, że Zurych jest fascynującym miejscem, ponieważ miałam szczęście spotkać naprawdę otwartych ludzi i ciągle jestem pod wrażeniem niekończącego się flow, jaki wydaje się mieć każdy, kogo poznałam. Wszyscy moi kreatywni przyjaciele nigdy nie przestają pracować, są pracoholikami-bestiami. Nie ma tu zbyt wiele przestrzeni na puste gadanie, gdyż ludzie to, co mówią to robią i naprawdę doceniam to.

Ja pochodzę z kultury (jestem Bułgarką), którą uwielbiam, ale gdzie mówienie takich rzeczy, że zrobimy coś jak jutro się zobaczymy, może również oznaczać, że nic z tego nie wyjdzie. Ja cały czas nad tym pracuję. Tutejsza etyka pracy bardzo mnie inspiruje. Poza tym – i być może jest to jeszcze ważniejsze – Angelo i ja jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, oprócz tego, że jesteśmy partnerami w pracy to nigdy się nie nudzimy. W studiu spędzamy dużo godzin i kiedy z niego wychodzimy, nie ma w nas poczucia nudy czy jakiegoś zdenerwowania. Nie mamy ochoty gdzie indziej nagrywać, choć kiedyś rozmawialiśmy na ten temat i nawet coś tam planowaliśmy, ale chyba bardziej tylko po to, aby zdać sobie sprawę, że wciąż mamy tu wiele pomysłów, więc zostaliśmy.

Pod koniec czerwca pojawił się znakomity singiel „Mad Woman” zapowiadający nowy longplay, który ma się ukazać jesienią tego roku. Nagranie zobrazował bardzo ciekawy klip. Czy cały album będzie utrzymany w takim klimacie?

Dziękuję i cieszę się, że polubiłeś ten utwór. Wideo ponownie przygotował Hans-Jakob Mühlethaler we współpracy z fotografem Simonem Habeggerem. Nagrania zawsze odzwierciedlają nasze obecne nastroje i nigdy nie wychodzimy z założenia, iż musimy stworzyć jakąś specyficzną atmosferę. Wiemy, że nie moglibyśmy tego zrobić, nawet gdybyśmy chcieli. Wszystkie utwory w ich początkowych wersjach były w rzeczywistości nieco mroczniejsze, ale potem, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przed sfinalizowaniem albumu zamknęliśmy się w naszym studio i byliśmy w nieco bardziej eksperymentalnych nastrojach, co też przełożyło się na formę piosenek i dobrze. Efekt końcowy zaskoczył nas pozytywnie!

 

Strona Wolfamn »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy