Wpisz i kliknij enter

Shifted – The Dirt On Our Hands

Czy brytyjski producent potrafi nadal zaskoczyć?

Guy Brewer zaczynał tworzyć klubowe rytmy już na początku poprzedniej dekady. Najpierw był to jednak drum and bass, który realizował w projekcie Commix. Mimo sporych sukcesów w kręgu fanów tego brzmienia, po niemal dziesięciu latach specjalizowania się w połamanych rytmach, poczuł znużenie. Ożywczy powiew świeżej energii przyniosła mu dopiero nowa fala mocnego techno. Postanowił więc otworzyć nowy rozdział w swej twórczości: przeniósł się z Londynu do Berlina i zadebiutował jako Shifted.

Zrealizowane pod tym szyldem nagrania spodobały się Luke’owi Slaterowi, który wydał je nakładem swej wytwórni Mote-Evolver. Był to przede wszystkim debiutancki album Brewera – „Crossed Paths”. Kolejne dwie długogrające płyty Shifted umieścił w katalogach Bed Of Nails i Hospital Productions, prowadzonych przez innego kolegę po fachu – Dominika Fernowa. „Under A Single Banner” i „Appropriation Stories” uczyniły z Brewera jedną z największych gwiazd techno mijającej dekady. Czy tę dobrą formę artysty potwierdza jego nowy album?

„The Dirt On Our Hands” ma tytuł rodem z płyt Surgeona albo Regisa. I faktycznie: „Eso” i „Traces Rise” przypominają minimalowe killery producentów z Birmingham, łącząc oszczędne aranże z niepokojącym nastrojem. Więcej powietrza wpuszcza Brewer do swej muzyki w „Moving Towards The Exits”, zaskakując onirycznym brzmieniem kompozycji. W „Reptilian” i „Taser Cries” słychać echa bardziej industrialnego techno: gabberowe bity łączą się tu z noise’owymi strumieniami, wnosząc do zestawu mocniejszą energię. Całość wieńczy niezwykły breakbeat –  utrzymany w psychodelicznym klimacie „Sharpen Your Senses”.

Trochę krótki to zestaw – ale i tak pozwala on Brewerowi potwierdzić klasę w tworzeniu nowoczesnego techno. O ile zaczynał on od bardziej konwencjonalnej wersji gatunku, z czasem jego nagrania nabrały eksperymentalnego charakteru. Nie inaczej rzecz się ma z „Dirt On Our Hands”. Nie wszystkie pomysły artysty są tu udane – jak choćby nazbyt monotonny „No Paradise”, ale w większości mają one potencjał dźwiękowej niespodzianki. A przecież w tym liczącym ponad trzy dekady historii gatunku o zaskoczenia coraz trudniej.

Avian 2020

www.a-v-n.com

www.facebook.com/AvianUK

www.facebook.com/shiftedUK







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Ron Wright & Neil Webb

„Burning Pool” to soundtrack do filmu o Sheffield w wykonaniu dwóch weteranów tamtejszej sceny elektronicznej.