Wpisz i kliknij enter

Paweł Szamburski – Uroboros

Potrzeba, cierpienie, radość, obawa, miłość i gniew.

Rozmyślanie iście filozoficzne towarzyszy słuchaniu tej płyty. Zaczyna się już od tytułu i okładki, na której widnieje wąż Uroboros, który trzyma swój ogon w pysku, co symbolizuje nieskończoność rzeczy. Mamy więc śmierć i życie w jednym cyklu. Prosta symbolika ma pomóc Pawłowi Szambruskiego w nakreśleniu słuchaczowi czego rzecz dotyczy. Proszę w słowie „prosta” nie dopatrywać się zawoalowanej uszczypliwości. Wręcz przeciwnie, przyklaskuję z ochotą prostocie przekazu o rzeczach ostatecznych.

Jednak uprzedzam, że środek wyrazu, czyli muzyka, już tak prosta nie jest. Kompozycje Szamburskiego opierają się głównie na klarnecie, klarnecie basowym i elektronice. Okrojona „scenografia” pozwala twórcy dotrzeć do nagich emocji. Trzymając się współczesnego języka korzyści powinienem mówić o spektakularnym popisie, emocji sięgających zenitu albo transcendentalnym przeżyciu. Powyższe sformułowania jałowieją jeszcze bardziej w zderzeniu z „Uroborosem”. Co jest pożyteczną korzyścią płynącą ze słuchania albumu.

Pośród towarzyszących muzyce dźwięków daje się rozpoznać te, które wyrażają potrzebę, cierpienie, radość, obawę, miłość, gniew i wszelkie inne doznania. Najbardziej radosny moment płyty bez wątpienia zawiera kompozycja „Życie”. Melodia potrafi nagle poderwać się do lotu albo zwinąć się by nagle znów kierować się ku koronom drzew. W „Życiu” Szamburskiego więcej jest miodu, ale „Narodziny” wyraźnie odmierza dźwięk tykającego zegara należącego do matki artysty. I ten ogromny dźwięk rozdzierający czas.

Każdy utwór kończy pojawienie się chóru z muzyką ludową niosące ze sobą odpowiednio: kołysankę, pieśń weselną i pogrzebową. W końcu każdy żywot kończy się śmiercią. Nie inaczej jest tu. „Śmierć” ma dość łagodny przebieg. Jednak mrok i ciężka tonacja postępują krok za nim. Na samym końcu słychać to samo tykanie, co na początku płyty. Symbolika albumu zobowiązuje. „Uroboros” staje z boku. Trzyma się procesu nieskończoności i niejako przy okazji daje prztyczka w nos naszej rzeczywistości skupionej wyłącznie na „ja” przypominając o odwiecznym i nieodwołanym procesie obiegu czasu.

Wyd. własne | 2021
Bandcamp
FB







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy