Wpisz i kliknij enter

Bourbonese Qualk – Bourbonese Qualk

Z duchem czasów.

Kiedy zaczęła się druga połowa lat 80., brytyjscy muzycy z grupy Bourbonese Qualk mieli już w swoim dorobku cztery albumy. „Laughing Afternoon” i „Hope” były napędzane gniewem i rozpaczą wpisanymi w samoróbkowy industrial, a „Hope” i „The Spike” w ciekawy sposób łączyły mechaniczne electro z pastoralną psychodelią. Po ich wydaniu dotychczasowa formuła muzyki zespołu jednak do pewnego stopnia już się wyczerpała.

Posypał się więc jego skład i na placu boju pozostali tylko dwaj artyści – Simon Crab i Steven Tanza. Efektem ich wspólnej pracy okazał się kolejny album Bourbonese Qualk, tym razem bez tytułu. Miało to być nowe otwarcie w działalności grupy, tym bardziej, że po zamknięciu Recloose Organisation, muzycy uruchomili nową tłocznię – New International. Po 35 latach od swej premiery płyta powraca w kompaktowej edycji Klanggalerie.

Słychać tutaj, że Crab i Tanza postanowili zgodnie z duchem czasu bardziej zwrócić się w stronę elektroniki. Efektem choćby zadziwiający utwór „Skin Deep”, który brzmi jak przeczucie dzisiejszego techno. Przetworzony wokal i zbasowane akordy są również ozdobą nagrań bliskich EBM – „Dream Decade” i „Sweat It Out”. Echem dokonań Cabaret Voltaire są tu z kolei utwory o funkowym pulsie, jak „Workover”.

Brytyjczycy nie zapominają jednak również o industrialu. Ale i on ma bardziej elektroniczny ton, choćby w „On Your Knees” i „Obsession”, które swą mechaniczną rytmiką przywołują na myśl Holy Toy. Nowością są w twórczości Bourbonese Qualk etniczne motywy – wplecione oczywiście w fabryczne preparacje, jak w „This Is The Enemy”. Takie kolażowe kompozycje od zawsze były zresztą mocną stroną grupy. Potwierdzają to „Black And Blues” czy „C2V”.

Niemal całkowicie brak tutaj psychodelicznych utworów, których motorem był grający na gitarze Crab. Wyjątkiem może być jedynie „Always There”, niespodziewanie odwołujący się do… shoegaze’u spod znaku 4AD. Jeszcze większą ciekawostką są trzy bonusowe nagrania tej edycji, w tym finałowy „Lullaby”, w którym Bourbonese Qualk wkracza niespodziewanie na terytorium ambientu, podszytego jazzową partią nastrojowego saksofonu.

Piąta płyta Brytyjczyków pokazuje, że Crab i Tanza nauczyli się obsługiwać syntezatory oraz automaty perkusyjne – i zrobili z tego ciekawy użytek. Oczywiście brzmienie ich nagrań nadal pozostaje w kręgu lo-fi i daleko mu do mocy ówczesnych dokonań Front 242 czy Skinny Puppy. Na pewno zresztą Anglicy nie mieli nawet takich ambicji. Bourbonese Qualk od początku był zespołem eksperymentalnym – i na swej piątej płycie nadal taki pozostał, choć odważniej zwrócił się w stronę tego, co akurat wtedy było modne.

Klanggalerie 2022

www.klanggalerie.com

http://www.facebook.com/pages/Klanggalerie

www.bourbonesequalk.net

www.facebook.com/bourbonesequalk 







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Depeche Mode – Memento Mori

Piętnasta płyta Depeche Mode zaczyna się dźwiękami maszyny perkusyjnej produkowanej pod…Warszawą. A potem zaskakuje jeszcze bardziej.