Wpisz i kliknij enter

Kassa Overall – ANIMALS

Pomiędzy jazzem, rapem, a eksperymentem.

Perkusista i producent Kassa Overall to jeden z  twórców, u których tak duża doza mieszania gatunków nie tworzy produktów przesadnych czy pretensjonalnych. Warsztat jazzowy, umiejętność pozbawionego wydumania poszukiwania w eksperymentach, a przede wszystkim plejada znakomitych gości owocuje naprawdę dobrze przygotowanym materiałem w postaci „ANIMALS”.

Sam dobór towarzyszących krążkowi feat’ów świadczy o tym, że nic nie jest tu przypadkowe. Mowa chociażby o obecności Dannego Browna, który swoją plastycznością rapową sprawdza się na najbardziej abstrakcyjnych muzycznych formach. Innym przykładem będzie Lil B również w swojej karierze od specyficznych rozwiązań nie stroniący. Długo by wymieniać i opisywać każdego z osobna, nie omijając chociażby niezwykle ekscentrycznych panów z Shabazz Palaces czy reprezentujacego szkołę jazzu Theo Crockera. Nie zagłębiając się po kolei w poszczególne biogramy, warto przypatrzeć się projektowi jako całości. Bo zdecydowanie jest czemu się przyglądać, a raczej przysłuchiwać.

Już po krótkim intro („Anxious Anthony” ) na pełnym groovie wita nas mieszanka jazzowego swingu, oszczędnie ozdabiających perkusyjny rytm partii piana i hipnotycznego rapu („Ready To Ball”). To dopiero wstęp do dalszych wariacji bo już na następnym tracku na majka wjeżdża niezastąpiony Danny Brown wspierając bębny swoim psychodelicznym flow („Clock Ticking”). Gościnnie udziela się tu również Wiki.


Krążek to zdecydowanie dobra pozycja dla fanów producentów takich jak Madlib czy J-Dilla, równie głęboko odwołujący się do jazzowych korzeni rapu, przedstawiając bardzo ciekawe spojrzenie na wzajemne przenikanie się tych gatunków. W takiej hybrydzie gatunkowej żywa perkusja sprawdza się idealnie. Energii dodają liczne eksperymenty jak chociażby mocno plemienny vibe „Still Ain’t Find Me” z początku wprowadzający mistyczny trans tylko po to, aby skończyć na freejazzowej rozwałce. Równie interesującym utworem okazuje się „Lava is Calm”, gdzie rytmy bossa novy przeplatają się z autotunem i płynącymi partiami Theo Crokera. Kolejnym zaskoczeniem jest „No it Aint” z partiami dęciaków poruszających się na surowym niemal trapowym bicie.

Odnoszę wrażenie, że im dalej tym nowocześniej, ale i oszczędniej. Już przy „So Happy” ciężko o większą klasyfikację. Coraz mocniej czuć wpływy elektroniki, pojawiają się także partie smyczkowe i modulacje wokali. Z pozoru generyczny perkusyjny bit w „Maybe We Can Stay” okazuje się rozwijać w bardzo ciekawą stronę, a i ozdobniki w postaci gitary i instrumentów dętych dobrze uzupełniają rapowane frazy. Siłą albumu jest minimalistyczne rozbudowywanie prostych pętli. Przykładem jest „The Spore Was Made” rozpoczynające się niczym uliczny surowy hip-hop, stopniowo uzupełniane o nowe dźwięki nabierające przez to coraz ciekawszej formy.

Tak bogaty w rozmaite rozwiązania album powinien kończyć się z przytupem. Złudzenie takiego przytupu zyskamy w pierwszych sekundach zamykającego krążek „Going up”. Pierwsze kilkadziesiąt sekund absolutnego chaosu okazuje się być tylko wstępem do naprawdę powolnego, nostalgicznego domknięcia łagodnym pulsem i po raz kolejny obecnością smyczków.

Zakończenie obrazuje artystę jako muzyka, który może pozwolić sobie na wszystko. Może właśnie w tej dowolności tkwi siła całego „ANIMALS”. W bezkompromisowości, wspartej jednak o fundament wyczucia i muzycznej świadomości.

Warp Records 2023

Profil na BandCamp »






Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy