Emocje z obrazem i bez obrazu.
Geneza albumu posiada właściwie dwóch głównych bohaterów. Poza twórcą muzyki, kluczową rolę w powstaniu albumu odgrywa reżyser Naqqash Khalid, którego nagradzany debiut filmowy „In Camera” opatrzony został muzyką Clarka, specjalnie na tę okazję skomponowaną. Khalid ową współpracę z muzykiem wspomina jako niezwykle zaangażowaną, a o roli muzyki w filmie wypowiada się w sposób następujący:
Od początku wiedziałem, że chcę pracować z artystą i że ścieżka dźwiękowa nie będzie czymś, co działa jako wsparcie filmu, nie jako pomoc czy podparcie, ale zupełnie nowa warstwa pisania historii.
Clark pochłonięty procesem komponowania, postanowił przedłużyć ten obraz na tle stricte muzycznym. W ten sposób rozbudowana wersja zaowocowała pełnym wydawnictwem. Cały krążek to seria bardzo spokojnych, ambientowych próbek, co jakiś czas wspieranych przez ,coraz chętniej w twórczości stosowane, wokale artysty.
Krótkie kompozycje, charakterystyczne dla struktury ścieżek filmowych są nad wyraz spokojne, ale na albumie niespodzianek nie brak. Chyba najmniej z nich spodziewaną jest cover utworu „Superstar” autorstwa The Carpenters. W nim zdecydowanie zachowany jest emocjonalny aspekt oryginału, lecz przeniesiony na zupełnie inne rejony, przez co wspaniale sklejony z całym muzycznym założeniem krążka.
To kolejny album twórcy konsekwentnie zmierzający w strony minimalizmu. Na „In Camera” znajdziemy dużo zabawy przestrzenią i dynamiką, choć cały czas zachowanej w raczej spokojnym nastroju. Dominują bardzo oszczędne syntezatorowe pasma, a zdecydowanie rzadziej album przybiera znamiona „piosenkowej” formy. Wykorzystanie przez Clarka głosu w roli instrumentu buduje doskonałe harmonie na orkiestrowym tle, a wokal w wielu momentach staje się po prostu instrumentem wspierającym całość.
Użycie mojego wokalu, ale w sposób abstrakcyjny, który tonalnie pasował do filmu, było dla mnie największym wyzwaniem.
Wśród moich faworytów napewno znalazłby się „Probe”, gdzie Clark śmielej ujawnia się ze swoim śpiewem w mocno hipnotyzującym wydaniu. Dzięki temu bardzo ciekawie wychodzi mieszanie numerów o luźnej budowie z utworami zbliżonymi do pop ambientowych struktur.
Przedłużoną wersję soundtracku bez problemu można doświadczać z wyłączeniem obrazu, jednocześnie wraz z nim kompozycje stanowią ważny element dzieła. Reżyser określa muzykę Clarka jako obecność kolejnego, niewidocznego bohatera filmu. W samej płycie można odnaleźć zupełnie inną, nową historię opowiedzianą przez dźwięki.
Profil na BandCamp »Profil na Facebooku »
Throttle Records 2024
Środa, zły dzień
https://www.youtube.com/watch?v=NnDtAvD2aG4