Zlepieni w abstrakcji.
Dla fanów szufladkowania gatunkowego nie lada zagadka. Czy to abstract hip hop, czy dubstep, może daleko posunięty w eksperymentach jazz? W kontrze należy zadać pytanie: czy to ważne? Obecnych autorów nie satysfakcjonuje tylko jeden z wyżej wymienionych styli. Stąd też zapewne taki kocioł stylistyczny. Kto słyszał cokolwiek spod ręki tych panów, może chyba śmiało przyznać, że nie istnieją dla nich granice. Współpraca awangardowego producenta/DJ’a The Gaslamp Killera i Jasona Woola reprezentującego eksperymentalną scenę to istne muzyczne szaleństwo, parujące wręcz pomysłami.
Przesterowane ściany dźwięków spotykają się z wprowadzającą groove gitarą basową. W pewnym momencie nie da się już nie domyślać, że gęsta trip-hopowa perkusja wkrótce zostanie przerwana przez dubstepowy drop, improwizacyjne szaleństwo, czy eksperymentalne zaszumienie kompozycji. To uczucie jakby w jednym studiu zamknąć MF Dooma, Muadeepa i Amona Tobina i czekać na efekty ich wariacji. Gdyby dla kogoś owa mieszanka wydawała się za mało różnorodna to pojawiają się sample z Death Grips czy rapowych klasyków.
Mimo wszechstronnego bawienia się wszelkimi dostępnymi zabiegami „Ananda” osadzona jest na bardzo przystępnym gruncie. Kroczy z lekkim powiewem hip-hopowych inspiracji, które to zanurzone w gęstych elektronicznych wstawkach rozwijają się bez ograniczeń. Mnóstwo tu improwizacyjnej swobody, niejako oddającej swoją formą pokłony w kierunku jazzu. Grzechem niemałym byłoby porównanie projektu do twórczości Franka Zappy. Przywołuję to nazwisko jednak tylko w celu podkreślenia ilości użytych na krążku środków kreacji, bo na tym podłożu absolutnie próżnowania nie dostrzegam.
Ileż w tym wolnego ducha i szerokiego osłuchania. Tego rodzaju albumy zawsze z jednej strony przytłaczają mnie nadmierną ilością użytych środków, z drugiej ekscytują przez dość odważne klejenie różnych muzycznych umiłowań. Tak jest też w przypadku innych albumów The Gaslamp Killera, którego jak bardzo bym się nie starał, nie potrafię wciąż jasno skategoryzować. Dlatego po prostu refleksje tego rodzaju spycham na plan dalszy, skupiając się na wsłuchiwaniu w ten momentami absurdalnie odklejony krążek.
Profil na BandCamp »
Profil na Facebooku »
CUSS Records 2024