Wpisz i kliknij enter

Joanna – Pod Powierzchnią


Joanna Kustwan-Szymczuk to życiowa partnerka Maćka Szymczuka, artysty cenionego i coraz bardziej znanego – zarówno u nas, jak i „poza nami” [choćby dzięki wydawnictwom dla net-labelu TonAtom]. Joanna, dzięki pomocy męża, nagrała swój autorski album, zatytułowany „Pod Powierzchnią”; płyta wydana przez label SimLog zadedykowana została Maciejowi; jak się okazuje – nie bez powodu: to właśnie niezwykle udana współpraca, połączenie możliwości wokalnych i producenckich sprawiło, że ten album intryguje i zachęca do skupienia.
Zaczyna się znakomicie: „Koniugacja”, z szeptanym tekstem-zbiorem strzępków wiersza Haliny Poświatowskiej, może być idealną wizytówką tego, co w muzyce Joanny najbardziej charakterystyczne. „Ja minę / Ty miniesz / Mijamy” na tle dźwięków przypominających polarny ambient spod znaku Biosphere czy BeatService, przestrzeń i głębia, uczucie chłodu i duszności zarazem, ten klimat będzie nam towarzyszył już do końca; to klimat muzyki Joanny. I jeszcze: tajemnica popruszona melancholią i rozmarzeniem, muzyka niedopowiedziana, w dwóch tytułach pojawiają się te symboliczne trzy kropki, artystka zdradza nam kawałek swojej muzycznej wrażliwości, ale tam głębiej trzeba już docierać samemu, wsłuchując się, próbując wyłapać brzmieniowe smaczki, wokalne niuasne, cały zbiór intrygujących, momentami mrocznych rozwiązań, które kryją to najważniejsze: tajemnicę. Wydaje się więc, że Joanna tworzy pewien rodzaj poezji, muzyczno-elektronicznej poezji z trzynastoma słowami – drogowskazami: sen, dym, dzwonki, szepty, nocą…i najciekawiej jest właśnie wtedy, kiedy artystka poprzestaje tylko na tych słowach, kiedy nie kryją się za nimi konkretne teksty czy znaczenia; najciekawsze są więc wokalizy, zabawy z barwą, eksperymenty Maćka z głosem. Najmniej ciekawie prezentują się „Szepty”, w których deklamowane cytaty z Lao-Tsy nie budują, a burzą nastrój, wprawiając słuchacza w kwaśne zakłopotanie. Słów kilka o muzyce Maćka Szymczuka, który – prócz bardzo „własnych” klików i trzasków – stara się odejść od tego, co robi na swych autorskich albumach; muzyka „Pod powierzchnią” to dźwięki bardziej organiczne, ocierające się o szczyptę mistyczności [głęboki saksofonowy dron w „Pod…”], tworzące nastrój quasi-rytualny, pełen tej najważniejszej tutaj: tajemnicy. Ciekawy więc wniosek: choć większość dźwięków jest tu generowana elektronicznie, całość sprawia wrażenie jakiejś ciekawej akustyczności i naturalności. Może właśnie dzięki Joannie, która skutecznie ubarwia muzykę męża naturalnym ciepłem swego głosu?
Udana płyta, chcemy więcej. Więcej odwagi: przede wszystkim. Więcej zabawy z głosem, mniej słów, tekstów, konkretnych znaczeń. Pod powierzchnią jest więc bardzo ciekawie, intrygująco, tajemniczo, na pewno jest tam jeszcze sporo miejsc, w których powinniśmy się znaleźć. Następnym razem? Oby.
ps. fragmentów płyty możecie posłuchać w naszym dziale mp3 – tutaj.
2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy