Wpisz i kliknij enter

va – Nick Luscombe – Flo-Motion 2


Nick Luscombe to członek ekipy londyńskiego radia XFm, twórca audycji Flo-Motion, w której stara się prezentować ciekawsze dokonania nowej elektroniki, z naciskiem na brzmienia bardziej przystępne, momentami mocno taneczne. Luscombe to postać dość znana na wyspach, gdzie od 10 lat konsekwentnie stara się promować niebanalne elektroniczne nagrania. Ceniony za muzyczną otwartość i eklektyzm didżej zdobył popularność również za sprawą składanek, które pod patronatem XFm zaczęły ukazywać się jakiś czas temu. Do polskich sklepów trafia właśnie druga część serii Flo-Motion.
Wydawałoby się, że stworzenie niezłej kompilacji nie wymaga większego trudu. A jednak – przykładów przeczących tej tezie jest aż za dużo. Składak powinien dość lekko sunąć w określonym kierunku, wyczynem jest konstrukcja, w której każdy następny utwór, niezależnie od pochodzenia, będzie czymś na wzór naturalnego przedłużenia kawałka poprzedniego. Takiej idei stara się trzymać Nick Luscombe, który jednak proponuje nam coś więcej – na „Flo Motion 2” znajdziemy między innymi prawdziwe białe kruki, słowem – niepublikowane wcześniej remiksy, nadające całej płycie cech uwodzicielskiej wyjątkowości. Przykładem choćby przeróbki kawałków Malkin Zany czy Husky Rescue [autorstwa Bonobo] – w tym pierwszym przypadku mamy do czynienia właściwie z zupełnie nowym utworem, opartym tylko nieznacznie na samplach oryginalnej kompozycji duńskiego zespołu. Historia, jaką Luscombe stara się nam opowiedzieć zaczyna się wśród ciepłych, bujających dźwięków z krainy lounge i dub, ociera się o hip-hop, niedługo potem zaczyna przyspieszać skręcając w stronę nowej muzyki tanecznej, aby na końcu poddać się relaksującej atmosferze pełnej akustycznych brzmień [doskonały utwór Sebastiena Telliera]. Wszystko bardzo konsekwentnie, z wyczuciem, każdy kolejny utwór sprawia sporo przyjemności, a zważywszy na czas trwania płyty – prawie 80 minut! – przyjemność ta nie kończy się po obowiązkowych 40 minutach. Idealny muzyczny zbiór na jesień, niezbędnik każdego elektronicznego melancholika.
A więc, skoro dobra składanka nie jest taką prostą sprawą, tym bardziej powinniśmy przyjrzeć się kompilacji Nicka Luscombe. To zbiór autorski, przemyślany, niewiele tu przypadkowości i ciężko byłoby wskazać pozycję, którą spokojnie moglibyśmy ominąć. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu, podobnie jak sam krążek, który od jakiegoś czasu dość często siedzi sobie w moim odtwarzaczu.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy