Wpisz i kliknij enter

Martin Hall – Phasewide,Exit Signs

Jeden z najbardziej charyzmatycznych wokalistów świata, po siedmiu latach przerwy, opublikował nowy solowy album „Phasewide, Exit Signs”. Warto było czekać!

Nie tak dawno o swojej najnowszej płycie Martin Hall opowiadał na łamach Nowej Muzyki. Od tego momentu można już było tylko odliczać dni do premiery. Może i wiosna nie dotarła do nas na czas, ale zgodnie z zapowiedzią, 2 kwietnia, ukazał się album Halla „Phasewide, Exit Signs” nakładem jego własnej wytwórni Panoptikon. Płytę można nabyć w formie CD (wydanego w sposób klasyczny, tzn. plastikowe, grube pudełko) i płyty winylowej.

W przeciągu swojej ponad trzydziestoletniej kariery, artysta wykorzystał w wyjątkowy sposób chyba każdą odmianę muzyki rockowej. Z łatwością łączył post-punka z awangardowym popem (Ballet Mécanique), elektroniką i współczesną kameralistyką. Album „Phasewide, Exit Signs” doskonale to obrazuje.

Spora część nawet tych najwierniejszych fanów Martina Halla, z roku na rok traciła wiarę, czy kiedykolwiek wyda on solowy krążek. Ostatnią regularną płytą Halla była „Fascimile” z 2006 roku. I jakby nie patrzeć, to trzeba było czekać aż siedem lat na nowy materiał.

To nie znaczy, że Martin Hall nie zajmował się muzyką. W przeciągu tych siedmiu lat był aktywnie zaangażowany w projekty muzyczne, pisanie książek czy granie w filmach (więcej o Martinie pisałem tutaj). Hall odnajduje się w różnych formach sztuki. W 2012 roku wydał album „If Power Asks Why” wraz z mezzo sopranową wokalistką Andreą Pellegrini i klasyczną pianistką Tanją Zapolski. Na tej płycie pojawili się też członkowie awangardowego duńskiego zespołu Lydenska i międzynarodowej sławy skrzypek Alexander Zapolski. „If Power Asks Why” to zestaw kompozycji o dramatycznym i ponurym klimacie, gdzie podstawą do ich stworzenia był fortepian. Opisywano ten album jako zbiór utworów a raczej: Namiętnych zarzutów wobec imperatywów kulturowych naszych czasów i kultury, w szczególności do standardów jej pożądania.

Znajomość muzyki z krążka „If Power Asks Why” jest dobrym tropem do zrozumienia tego, co znalazło się na najnowszej płycie Martina – „Phasewide, Exit Signs”.

Album „Phasewide, Exit Signs” jest rodzajem muzycznego pamiętnika nagranego w różnych miastach na całym świecie: w Montrealu, Londynie, Białymstoku, Hamburgu, Brukseli, Saint-Maxime i Kopenhadze. Jak sam artysta to podkreślał, płyta ma charakter informacyjny. Na „Phasewide, Exit Signs” znajdziemy dziesięć niezwykłej urody kompozycji, mówiących o intymnych relacjach z drugim człowiekiem, o chęci odizolowania się od rzeczywistości, utraconych uczuciach i różnych nurtujących problemach – głęboko zagnieżdżonych w zakamarkach ludzkiej podświadomości. Obnażone uczucia i wyrafinowane emocje zostały ubrane przez Martina w wyjątkową słowną poezję.

Na płycie „Phasewide, Exit Signs” znalazło się mnóstwo znakomitych gości. I tak już w pierwszym nagraniu „Emblematic” za fortepianem usiadł muzyk o korzeniach grecko-brytyjskich Othon Mataragas, doskonale Wam znany ze współpracy z takimi artystami jak: Marc Almond, Current 93 czy Peter Christopherson z grupy Coil i Throbbing Gristle.

„Emblematic” to ponad dwuminutowe nagranie wyłącznie na głos Martina i fortepian Mataragasa w dość klasycznym ujęciu. Karkołomna i żywiołowa partia fortepianu w konfrontacji z silnym głosem Martina to tylko introdukcja do całości. I właśnie ten utwór świadczy o nie tak dawnej współpracy Halla z klasycznymi muzykami jaką mamy na „If Power Asks Why”. Jeśli dobrze pamiętacie niezwykły album Martina „Random Hold” z 1996 roku, to kolejne nagranie „Muted Cries” z „Phasewide, Exit Signs” pozwoli Wam się przenieść w czasy „Random Hold”.

„Muted Cries” promował „Phasewide, Exit Signs” i pojawił się w sieci już pod koniec marca. Wspaniały głos Martina i eksperyment z taśmami w połączeniu minimalistycznym aranżem fortepianu w wykonaniu Linusa Carlsena daje nam utwór o głębokiej i niezwykłej melancholii. Dodatkowo w tej kompozycji pojawił się przyjaciel Martina – Johnny Stage, grający na gitarze i dzwonkach orkiestrowych (z niem. glockenspiel).

Wspominany minimalizm jest punktem odniesienia w przepadku całego albumu o czym świadczy m.in. następne nagranie „L” – trwające niespełna półtora minuty, które zostało wykonane przez stałych współpracowników Martina, muzyków z The Vista Dome Ensemble i grającej na skrzypcach Karoliiny Koivoisto. Kompozycja balansuje na granicy ciszy i lekko szepczących smyczków The Vista Dome Ensemble i jest doskonałym wprowadzeniem i przejściem do „Tin Music”.

Ponownie mamy eksperyment Martina na taśmę, jego fantastyczny głos, mroczne partie w wykonaniu The Vista Dome Ensemble i Stage’a manipulującego urządzeniem – ring modulator. I aż się prosi aby to nagranie wykorzystał David Lynch, bo Stanley Kubrick już tego nie zrobi. „Tin Music” jest jak brakujący fragment ze ścieżki do filmu „Lśnienie”. Partie smyczkowe ewidentnie są zainspirowane muzyczną awangardą i atonalnością form XX wieku. Mam na myśli dzieła Krzysztofa Pendereckiego, a także węgierskich kompozytorów: Béla Bartóka i György Ligeti’ego. Podobne rozwiązania stylistyczne odnajdziemy też w innym nagraniu – „Forgetting the Details”.

Utwory „Tin Music” i „Forgetting the Details” są też pełne skojarzeń z twórczością Davida Sylviana (z „Blemish” i „Manafon”) i z pewnością miłośnicy jego muzyki znajdą coś dla siebie.  A mamy w tych nagraniach niesamowite improwizowane partie instrumentów smyczkowych i dętych, ze znakomitą wokalizą Halla. Tym razem to duński artysta zredefiniował pojęcie współczesnej „piosenki”, jak zrobił to Sylvian na „Blemish” w 2003 roku.

Pomiędzy tymi nagraniami uplasował się utwór „Meth”. Prawdziwa muzyczna perełka, ponad osiem minut, a w towarzystwie kolejnych znakomitych muzyków u boku Martina, m.in. na fortepianie Henriette Groth. Delikatność i subtelność w grze Henriette jest imponująca, po drugiej stronie głos Martina, który śpiewa z niesamowitą wrażliwością i sięga granic w wokalistyce. Martin jest w świetnej formie, co słyszymy w „Meth” – najwyższej próby dzieło, którego nie powstydziłby się nawet David Bowie.

Rozpiętość gatunkowa na „Phasewide, Exit Signs” oscyluje wokół kameralistyki, awangardy i „piosenki”, której poetyka i sposób jej wykonania jest bardzo charakterystyczna dla tego artysty. Wraz z nagraniem „Red Lips, Marble Eyes” pojawia się nowa, zaskakująca konwencja u Halla. W „Red Lips, Marble Eyes” znaleźli się muzycy z grupy Funeral Tag Brass Band i powstał „bluesowy”, amerykański a wręcz nowojorski klimat. Rozbudowana partia instrumentów dętych zestawiona z oszczędną sekcją rytmiczną, która jedynie wyostrza pazur tego nagrania i ukazuje nam mniej znane oblicze Martina. Tutaj nie mogę uciec od skojarzeń z muzyką Toma Waitsa – ociekającą bluesowym i jazzowym „brudem”.

Longplay „Phasewide, Exit Signs” zamyka nagranie „Phasewide”. Prawie sześciominutowa kompozycja, rozpoczynająca się delikatnym pasmem dźwięków uzyskanych poprzez zapętlone taśmy, gdzie po chwili pojawia się obłędnie zmysłowy głos Martina w akompaniamencie delikatnych fraz granych przez niego na gitarze rezofonicznej. Wszystko zanika, pozostaje tylko odgłos taśm z początku nagrania i w oddali ciężko rozpoznawalny głos kobiety. Słuchając tego utworu, mam wrażenie, jakbym siedział w kinie tuż po obejrzeniu niesamowitego filmu i słyszał wciąż obracający się projektor… Powtarzanie tej samej sceny, Przywołując ten sam sen – fragment tekstu nagrania „Forgetting the Details”.

Czy Martin każe nam czekać kolejne siedem lat na nowy album? Tego nikt nie wie poza samym artystą. Jedno jest pewne, że kilka dni temu ukazała się jedna z najważniejszych płyt 2013 roku. Ubolewam, że muzyka Martina Halla, jak do tej pory, nie wpisała się w szerszą świadomość wśród polskich słuchaczy. Nie wiem dlaczego tak właśnie jest? Przy całej masie różnych muzyków, płyt i estetyk, warto pamiętać, że istnieje tak znakomita postać jak Martin Hall. Duński artysta, który konsekwentnie od ponad trzydziestu lat tworzy swoje piękne i wyjątkowe kompozycje.

02.04.2013 | Panoptikon

Oficjalna strona Martina Halla »
Profil na Facebooku »
Profil na YouTube »
Profil na YouTube »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] Dziury w rodzimym dziennikarstwie muzycznym wskazał Łukasz Kuśmierz. Ohio z okazji wznowienia jedynego albumu Ego Summit odwiedził Marek J. Sawicki. Hybrydyzacje i dekonstrukcje nowego techno zreasumował Michał Fundowicz. Zbawiciela z Jerozolimy w osobie Asafa Avidana rozpoznała Iza Tymińska. Głębię w prostocie okładki ostatniego Davida Bowiego odkrył Bartosz Nowicki. Złotego środka w sporze o nowe Daft Punk szukał Daniel Kiełbasa. Kino Johna Carpentera w Ameryce Ronalda Reagana umiejscowił Kamil Dachnij. Pięć sposobów na odnalezienie (się w) The Knife podsunął Marceli Szpak. Emblematy w nagraniach terenowych wypatrzył Filip Szałasek. Od własnej relacji z Robertem Palmerem zdystansował się Paweł Sajewicz. Do ostatniego lotu z E.S.T. wzbił się Daniel Barnaś. Jawę i sen z niebiańskiej muzyki T’ien Lai wydestylowała Anna Szudek. Franka Oceana doważyła Marta Słomka. W morzu festiwalowych dotacji zanurkował Piotr Lewandowski. Podziały muzyczne wspólnie ze Stefanem Wesołowskim zasypywał Jakub Knera. Jasona Molinę pożegnał Marcin Bochenek. Mariana Pełkę opłakał Mateusz Dobrowolski. Muzyczny pamiętnik Martina Halla przewertował Łukasz Komła. […]

jaro
jaro
10 lat temu

Świetna recka, przy porannej kawie jak znalazł i ten głos:)

Polecamy

3 pytania – Dj Steaw

Z okazji nadchodzącego festiwalu Wooded oraz Wooded City B4 Party w Poznaniu przepytujemy jedną z gwiazd tych wydarzeń.