Wpisz i kliknij enter

Anguish – Anguish

Coś nie pykło.

Supergrup ci u nas pod dostatkiem. Jedna niedawno wróciła po wielu latach. Inna skłania do refleksji, że takie łączenia mają jednak sens. W Polsce efekt łączenia sił pod jednym szyldem również dało efekt wielce zadowalający. W tym roku modne było również łączenie się w pary (tu i tu). Właśnie doszła nam kolejna do kolekcji, a nazwa jej brzmi Anguish. Skład jest imponujący: Will Brooks (Dälek), Mats Gustafsson (Fire!), Hans Joachim Irmler (Faust), Mike Mare (Dälek) oraz Andreas Werliin (Fire!). Wydawca podaje, że materiał został nagrany w trzy dni w Faust Scheer Studio na terenie dawnej fabryki. Dla tego składu industrialne otoczenie jest miejscem dobrze dobranym do tworzenia.

Na samej płycie zaskoczeń zbyt wielu nie ma. Analizując powyższy skład łatwo sobie wyobrazić, w którą stronę muzyka supergrupy może podążać. W istocie jest to zlepek wszystkich światów muzycznych, z których wywodzą się poszczególni członkowie zespołu. Każdy przyszedł do studia z własnym zestawem chwytów i wielokrotnie wykorzystanych możliwości. Suma tych doświadczeń na papierze wygląda dobrze. Niestety w praktyce wyszło dość przeciętnie. Przeciętny poziom, w mojej ocenie, polega na tym, że zespół nie tworzy nowej jakości.

Rzecz jasna „Anguish” ma momenty wybijające się ponad przeciętność. Przede wszystkim krótki, gęsty i soczysty „DEW”. Dzikość bez granic. Partie Gustafssona są wściekłe, a pod nimi roztacza się syntezatorowa płaszczyzna. Powolne i otwierające „Vibrations” nie jest już tak dobre. Oczywistość tego utworu polega na tym, że każdy z twórców dostaje swój kawałek podłogi do zagospodarowania. Niespecjalnie da się odczuć zachwyt z tym związany. Jedynie można mówić o poziome równym, do którego nas przyzwyczaili. Nic ponadto.

Z utworów z udziałem Willa Brooksa najciekawiej wypada „Healer’s Lament” według słów poety Kamau Daáooda. Jazzowy podkład łączy się z poetyckimi strofami. Bardziej hiphopowy „Gut Feeling” nie sprawia już takiej radości. Z początku intrygujący, oczywistym się staje. Nawet jeśli zespół przyspiesza w „Wümme” robi to w sposób przewidywalny. To nie jest tak, że album nie daje radości. Owszem, jest miło, ale po takim składzie oczekiwałbym więcej. Przede wszystkim próby wypracowania nowej formuły. W końcowym rezultacie czegoś zabrakło.

RareNoiseRecords | 2018
Strona oficjalna
Bandcamp
FB RareNoise







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy