Wpisz i kliknij enter

Aube – Łódź, 15 maja 2007

Kiedy już znajdę się w pociągu i zajmę miejsce, mam taki moment, że zaczynam zastanawiać się, czego zapomniałem spakować. Tym razem: czegoś do pisania i czegoś do zatkania uszu. Przybory te okazały się bardzo potrzebne. Kiedy już znajdę się w pociągu i zajmę miejsce, mam taki moment, że zaczynam zastanawiać się, czego zapomniałem spakować. Tym razem: czegoś do pisania i czegoś do zatkania uszu. Przybory te okazały się bardzo potrzebne.

Tego wieczoru koncerty odbywały się w sali określonej jako „widowiskowa”. Miejsce to jest teatralnym black boxem, i jako takie było zupełnie neutralnym tłem dla dźwięków. Pierwsza zagrała Komora.A w składzie: Dominik Kowalczyk (laptop, gramofon), Karol Koszniec (gitara preparowana) i Jakub Mikołajczyk (syntezator), poszerzonym o wokalistę. Tego ostatniego rzadko jednak było słychać, chyba że wyszedł poza pomruki i „szumy” (rzężenie pod koniec, gdy lekko podduszał się kablem). Zespół grał muzykę, której wizualizacją mogłaby być linia, w niektórych partiach pogrubiająca się. Były chwile, gdy improwizacja przybierała na masie, co tylko wzmacniało jej mroczny, zimny charakter. Muzycy sprawiali wrażenie, że dobrze się rozumieją. Mi jednak czegoś zabrakło, może jakiegoś bardziej znaczącego gestu, jednostkowego „zagrania”? Ciekawy był sam finał, gdy Kowalczyk puścił winyl (bajkę ?), na którym nagrane były odgłosy świni.

Nie musiałem zbyt długo czekać na gesty, występ Ben Zeen przyniósł ich aż za wiele. Duet (Maciej Ożóg, Paweł Cieślak) używał laptopów, elektronicznych pudełek, thereminu, gitary, mikrofonów (nie tylko do wokali, zniekształcanych) a chwilami nawet skrzypiec i zithera. Panowie płynnie przeszli od próby dźwięku do właściwego koncertu. Główna różnica polegała na zwiększeniu głośności, bo w czasie improwizacji miałem momentami wrażenie uczestniczenia w próbie. Miało to swój posmak, było bardzo autentyczne i swobodne, widać było, że grający dają się ponieść dźwiękom i nie grają bezpiecznie. Mimo wszystko artyści mieli również tendencje do grania w taki sposób, aby zaprezentować wszystkie swoje urządzenia i sposoby ich użycia. Niektóre pomysły były lepsze (przyczepianie mikrofonów do głośników, co wzmacniało moc dźwięku), inne gorsze: leżąca na ziemi blacha z mikrofonem kontaktowym, z którego sygnał puszczony był przez nieciekawy (i nie zmieniany) efekt. Fragmenty były godne uwagi, ale chaos spowijający całość zniechęcający.

Po przerwie zagrał ten, na którego czekałem, dla którego przyjechałem do Łodzi – Aube. Japończyk od pierwszych minut ustanowił dźwiękami swoją przestrzeń. Słychać było coś, co było wszechogarniające, wręcz zniewalało,osobiście kojarzyło mi się z występem Schmicklera na ubiegłorocznym Musica Genera.

Jednak tamten występ w jakiś sposób mnie uniósł, Aube zaprezentował natomiast dźwięki, które tłamsiły, męczyły, nie dawały spokoju. Muzyk nie zaczął od maksymalnej głośności, ale szybko do niej doszedł – jego noise był bardzo…zdyscyplinowany? To może złe słowo, ale było w nim coś przemyślanego, sensownego. Aube używał laptopa i wielu skrzyneczek, którymi modulował, często też zmieniając częstotliwości. Jednocześnie Japończyk nie używał dźwięków rozpoznawalnych (żadnych odgłosów, stuknięć), co czyniło jego muzykę autonomiczną – mieliśmy do czynienia z samowystarczalną całością, która nie odwołuje się bezpośrednio do świata jaki znamy, nie korzysta z niego. Występ był dość krótki (30-40 minut), ale nie wiem, czy wytrzymałbym dłużej. Mimo to wiem że było to coś wartego doświadczenia.

Przed występem głównej gwiazdy czas umilał Till Kniola grając „alternatywny” dj set, a po koncercie zajął się sprzedażą płyt. Kolejny raz Akademicki Ośrodek Inicjatyw Artystycznych gościł bardzo ciekawych artystów. Teraz czekamy na innego mistrza noise – Zbigniewa Karkowskiego, który do AOIA zawitać ma niebawem.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
paula
paula
16 lat temu

i oto kolejne komentarze polskich, zblazowanych milosnikow muzyki

camellya
camellya
16 lat temu

sucha relacja, nie angażująca odbiorcy, nie oddająca tego co można było tam usłyszeć i doświadczyć 🙂

paul
paul
16 lat temu

i oto kolejna relacja polskiego, niewyedukowanego miłośnika muzyki…

Polecamy