Oto album, który moglibyśmy umieścić w podparyskim Sevres jako wrzozec doskonałego piękna, idealnej harmonii i tytanicznej pracy jego tworców. „Since I Left You” został od początku do końca stworzony z sampli. Sześciu djów i producentów z Australii pod kryptonimem The Avalanches przygotowało tych sampli blisko… 900 (słownie: dziewięćset!). Połączyli je ze sobą w tak powalający i logiczny sposób, że powstało dzieło bez jakiejkolwiek skazy.
Panowie dokonali zatem tego, o czym przytłaczająca większość naśladowców DJ Shadowa mogła tylko pomarzyć (a co sami The Avalanches, podejrzewam, mieli gdzieś): dorównali słynnemu pionierowi tego typu brzmień, a kto wie – pod względem rozmachu być może nawet go wyprzedzili. Nie kwestionuję genialności „Endtroducing…”, ale przyznaję szczerze: jeśli brzmiała ona jak wyborne dokonanie regularnego zespołu grającego na instrumentach, to „Since I Left You” jawi się jako opus magnum najwybitniejszych multiinstrumentalistów zebranych w jednym studio.
To w pewnym sensie concept album. Nie żeby od razu jakaś konkretna opowieść ze wstępem, kulminacją i zakończeniem. To po prostu historia każdego z nas, to historia o życiu jako takim. Swoisty przekrój przez egzystencję i wszystkie najbardziej charakterystyczne jej elementy. Choć w większości instrumentalna, muzyka The Avalanches wyraża całą gamę ludzkich emocji i doświadczeń: od odkrywania świata na nowo (utwór tytułowy), przez niezmącone niczym szczęście („A Different Feeling”), euforyczną zabawę („Live at Dominoes”), niepokój („Avalanche Rock”) zadumę („Electricity”), melancholię („Etoh”) a nawet szaleństwo („Frontier Psychiatrist”, zilustrowany jednym z najlepszych i najbardziej pomysłowych videoklipów na świecie), aż po podnoszący na duchu finał („Extra Kings”). Bo choć życie ma swoje blaski i cienie, Australijczycy widzą zdecydowanie więcej tych pierwszych. W rezultacie nawet w najbardziej słodko-gorzkich utworach ostatecznie wygrywa słodycz i nieskrępowana „elan vital”. Wszak jest to płyta gloryfikująca życie, powinna być zatem przepisywana wszystkim potencjalnym samobójcom – na depresję działa skuteczniej niż jakikolwiek prozac.
„Życie, życie jest nowelą”, śpiewa w szlagierze rodzimy artysta. Zgoda – pod warunkiem, że tytułem tej noweli jest „Since I Left You”.
2000

Swietna plyta ale polecam inne plyty The Avalanches szczegolnie plyte When I Met You jak dla mnie jest lepsza od recenzowanej.
NAJ PLYTA NA CALYM SWIECIE
doskonale rozumiem euforie p.Macieja, bo płyta świetną jest :))