Wpisz i kliknij enter

Dopplereffect – Calabi Yau Space


Gerald Donald to niebywale enigmatyczna postać. Człowiek odpowiedzialny m.in. za projekty Drexciya, Arpanet czy Japanese Telecom jak ognia unika wywiadów i występów na żywo. Zafascynowany technologią, przy pomocy grupki równie tajemniczych akolitów nagrywa trudną, nieprzystępną muzykę pozbawioną jakichkolwiek walorów komercyjnych. „Calabi Yau Space”, trzeci duży krążek kierowanego przez Donalda kolektywu Dopplereffekt, jest kolejnym radykalnym wyrazem admiracji dla empirycznego świata nauki.
Zawartość albumu to wypadkowa wczesnego Kraftwerk, estetyki Detroit techno i… ścieżki dźwiękowej Vangelisa do filmu „Blade Runner”, poddana chłodnej matematycznej kalkulacji (tytuł odnosi się do pewnego teoretycznego modelu wielowymiarowych przestrzeni w fizyce i matematyce). To swoisty „kosmiczny ambient”, w którym podstawę stanowią masywne retrosyntezatory i rozmaite technologiczne odpryski dźwiękowe: głębokie szumy, narastające trzaski, urywane klikania i pikania. Centralnym i bardzo reprezentacyjnym dla ogółu utworem jest „Hyperelliptic Surfaces”, znakomita 12-minutowa elektrosuita podzielona na trzy części. Całość stanowiłaby stosowny soundtrack do filmu science fiction, rozpoczynającego się od sceny samotnej wojaży statku kosmicznego po bezdrożach wszechświata. Po załodze ani śladu; może polegli, zdziesiątkowani pozaziemskim wirusem, a może już dawno opuścili statek w kapsułach ratunkowych, nie mogąc znieść „wiekuistej ciszy tych nieskończonych przestrzeni”, powtarzając za Pascalem. Ostał się jeno komputer pokładowy i jego podzespoły, które prowadzą ezoteryczną konwersację. Obcowanie z bezdusznym mechanizmem może wydawać się monotonne i spowodować tęsknotę za choćby najmniejszym przejawem ludzkiej wrażliwości. Nic z tego – nie uświadczymy tu ani jednej ciepłej chwili. Ów dialog rozumnych maszyn, porozumiewających się w sobie tylko znanym języku, jest całkowicie wyzuty z człowieczeństwa i prowokuje refleksje, że o ile Kraftwerk pozowali na humanoidalne roboty, o tyle Donald i spółka są nimi naprawdę.
Odhumanizowana natura „Calabi Yau Space” prawdopodobnie nie przypadnie do gustu wszystkim. Zimniejsza od lodu, zerojedynkowa twórczość Dopplereffekt wywołuje wprawdzie uwierający niepokój i zmęczenie, nie można jednak odmówić jej bezkompromisowości i poszukującego, eksperymentalnego charakteru.. Wytwórnia Rephlex raz jeszcze udowodniła, że w kategorii muzycznych wyzwań ma niewielką konkurencję.
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Pan Rozpadlin
Pan Rozpadlin
16 lat temu

Polemizowałbym tylko ze wspomnianą nieprzystępnością. Na Gesmatkunstwerk wątków wpadających w ucho było jednak całkiem sporo. Zresztą poszczególne utwory ze wspomnianej płyty do dziś można usłyszeć na różnego rodzaju didżejskich kompilacjach, tudzież seto-mix ach 😉 zgodze sie z tym, że były to całkowicie zdehumanizowane, mroczne i stechnicyzowane przeboje . Późniejsza twórczość to już faktycznie coraz wyraźniejsze odchodzenie od klubowej (elektroklubowej) estetyki. Również polecam i pozdrawiam!

edemski
edemski
16 lat temu

ładnie napisana recenzja, zachęca chociażby do zapoznania się z tą strukturą zero jedynkową . ja dopplereffekt bardzo cenię i bardzo polecam reszcie dokonania projektu. w tytule recenzji pojawił się mały błąd – zamiast dopplereffekt jest napisane dopplereffect , ale to już na marginesie. pozdrawiam!

Polecamy