Wpisz i kliknij enter

Dubstepowy chrzest Polski

Kiedy w naszych klubach nadal zalegają złogi houseu i electro, z kraju największego stężenia polskiej emigracji na metr kwadratowy promieniują na całą Europę kolejne trendy, które mogą powstawać tylko tam, gdzie zderzają się kultury, rasy i poglądy. Dubstepowy chrzest Polski

Kiedy w naszych klubach nadal zalegają złogi houseu i electro, z kraju największego stężenia polskiej emigracji na metr kwadratowy promieniują na całą Europę kolejne trendy, które mogą powstawać tylko tam, gdzie zderzają się kultury, rasy i poglądy.

W Anglii od roku podniecają się dwoma muzycznymi wynalazkami. Ten popularniejszy to plastikowo-gitarowy nu-rave, produkowany ku uciesze klubowych hedonistów, którzy jeszcze kilka lat temu daliby się pociąć za dance-punkowy glamour, a dziś umierają z zachwytu nad kolejnymi, ukochanymi przez „NME” pogrobowcami Madchesteru. W undergroundzie mamy zaś protegowanych opiniotwórczego „The Wire„, niepokornych dwudziestoparolatków z południowo-wschodniego Londynu, którzy pobrali porządną lekcję z brytyjskich wynalazków kultury ulicznej poprzedniej dekady (od oldschool raveu, przez drumnbass, po garage) i sobie znanym sposobem stworzyli… dubstep.

Specjalność Angoli

Styl zaskakujący, inny od wszystkiego, co zwykło się umieszczać dotąd w szufladzie z napisem „eksperymentalna elektronika klubowa”. Luz, anarchia, bezkompromisowość oraz dostęp do nowoczesnych technologii – zastępy zaszytych w swoich domowych studiach młodych Angoli, którzy za nic mają reguły muzycznego biznesu, w ciągu kilkunastu miesięcy wywindowały się na czołowe miejsca line-upów festiwali pokroju Sonar, Dour czy Pukkelpop. Pochodzący z Anglii: Burial, Kode9, Skream, Benga, Milanese, Various Production, Boxcutter kojarzą się już szerokiej publiczności po obu stronach Atlantyku z własnym, niepowtarzalnym stylem, a ich płyty zbierają najwyższe noty. Wspólnym punktem odniesienia dla muzyki wszystkich tych projektów pozostają ociężałe, masywne, metaliczne, synkopowane bity, ociekające tłustym, podprogowym basem, który w niejednym klubie zdążył już obrócić w perzynę najbardziej oporne subwoofery.

Część wyżej wymienionych projektów flirtuje z Bristol soundem (Kode9 & The Spaceape), folkiem (Various Production), inni na nowo interpretują styl UK garage (Burial) czy grime (Milanese, JME, Virus Syndicate). Zaskakująco przedstawia się fuzja z minimal techno – krążek „Restaurant Of Asassins” gwiazdy brytyjskiego nu skoolu lat 90., Neila Lanstrumma, to jedna z najlepszych ubiegłorocznych płyt w ogóle, a umieszczanie dubstepowych numerów w setach artystów pokroju Aleksa Smokea, Surgeona, Karla OConora czy remiksy Ricardo Villalobosa popełnione dla Shackletona – to wszystko okazało się kolejnym przystankiem na drodze ewolucji nowych brzmień na Wyspach. Dawno nic tak ożywczego nie zalało Europy. Ciekawy jest również paradoks, który dodaje temu zjawisku smaczku: dubstep znajduje swoje ujście przede wszystkim w klubowych przestrzeniach wyposażonych w doskonałe soundsystemy, a przy tym – ze względu na swój mroczny charakter i wolny rytm – pozostaje z gruntu antyklubowy i antyhedonistyczny. Kto widział czarno-biały, laboratoryjnie bezduszny teledysk „9 Samurai” Kode9 & The Spaceape, ten wie, o co chodzi.

Z ziemi lubelskiej do wrocławskiej

Na Wyspach dubstep powoli staje się massive – gra go w swych audycjach nawet Pete Tong, a Various Production mają klip w rotacji MTV2. A jak to wygląda w Polsce? Do tej pory zazwyczaj trudno było przedrzeć się kolejnym alternatywnym prądom z zagranicy przez odwieczny gąszcz rodzimej przaśności, tandety i klubowej prowizorki. A jeśli już docierały, to ze sporym opóźnieniem, jak było z electroclashem czy dance punkiem. Jednak czasem wystarczy zupełny przypadek, by odstąpić od reguły – trzeba tylko znaleźć się w odpowiedniej chwili, w odpowiednim miejscu i wśród odpowiednich ludzi. Ponad trzy lata temu w Brighton znalazł się Paweł Kopeć alias Wuja (od kilku lat na stałe we Wrocławiu), dzisiaj jeden z kilku animatorów naszej sceny dubstepowej i autor właściwie jedynej polskojęzycznej audycji radiowej z tego kręgu pt. „Broken Beats„, nadawanej na falach lokalnego Akademickiego Radia Luz. Znudzony zmurszałym clubbingiem, wolał spędzać wieczory w domu niż na imprezach z muzyką, która zjadała własny ogon. Pewnego weekendu, namówiony przez kolegę, z oporem odwiedził miejsce, gdzie grał niejaki Mala. Tamta noc zaowocowała pomysłem przemycenia dźwięków, których dotąd nie słyszał, w rodzime strony.

Dubstepowy chrzest Polski miał jednak miejsce w Lublinie. Ponad półtora roku temu w tamtejszym klubie Centrala wystąpił DJ Scud, znany artysta ekstremalnego breakcoreu. Połowę setu przeznaczył na dubstep i grime, czym zadziwił kompletnie zielonego w temacie didżeja, producenta i organizatora balangi – r33lk4sha. Nie minął rok, a w Lublinie wystąpił Scuba (aka Paul Rose) z Hotflush Records, jednej z głównych tłoczni dubstepowych placków w Zjednoczonym Królestwie. Z czasem r33lk4sh postawił na współpracę z Wrocławiem, gdzie nastąpił prężny rozwój lokalnego squadu promującego muzykę z Wysp.

Weseli razem, by było lepiej

Pierwsza wrocławska impreza z kręgu grime / dubstep odbyła się w Browarze Mieszczańskim i nosiła nazwę Squeeze. Mały budżet, słaba promocja, ludzie nie dopisali, ale jakiś start nastąpił. W tym czasie było w mieście kilka osób, które interesowały się różnymi wariantami brzmień okołodubowych i garażowych, prezentując je w swoich setach – a mianowicie: Vester, Sivy, ILL1, TLR, Craq czy Poochini. W czasie balangi narodziła się idea promocji nowej muzyki wspólnymi siłami. Pasja została przekuta na konsekwentne działanie grupowe. W ciągu kilku miesięcy 2006 roku koncept wyewoluował w mocno eksponowany w branżowej cyberprzestrzeni cykl imprez zatytułowanych My Head Is Dubby, który swoją nazwę zawdzięcza anagramowi wyrażenia „my dub is heavy”. W obu przypadkach nazwa idealnie ilustruje charakter nowej subkultury, zdobywającej coraz więcej sympatyków. – Mogę spokojnie zaświadczyć, że Wrocław od długiego czasu jest stolicą nowych brzmień w Polsce. Mamy tutaj stale zwiększającą się bazę odbiorców, o tym wszystkim na mieście pisze i mówi się coraz częściej. Z kolei na międzynarodowych forach informacje o nas można znaleźć między newsami z Berlina i Lizbony, jesteśmy w ciągłym kontakcie z Europą – zapewnia Wuja. Ciepło wrocławskiego powietrza Dubstep rozbrzmiewał dotąd kilka razy w miesiącu w tutejszych klubach Intro i Droga do mekki.

Imprezy w Intro łączą w swoich ramach sceny techno czy drumnbass, których odbiorcy mają okazję poznać coś nowego, jeśli odwiedzą mniejszą, wyciemnioną salę, trzęsącą się od basowych dudnień. – Żeby zrobić dubstepową bibę, nie chodzi tylko o booking renomowanego artysty, lecz także o nagłośnienie. Jeśli dubstepu nie słychać, staje się muzyką słabo nadającą się do klubu, a wręcz nużącą. Trzeba czuć to specyficzne ciepło wewnątrz ciała, pochodzące od basowych wibracji – twierdzi Marek Helman alias ILL1, którego wesele rok temu było zarazem jedną z pierwszych tematycznych imprez w Polsce. – Dubstep to fizyczny odbiór muzyki. Nie wiem, co bas robi z powietrzem, ale gdy wchodzi się do mniejszego pomieszczenia, to ciśnienie jest takie, że człowieka zatyka, a powietrze nabiera specyficznej woni. Dlatego ważna jest tu pomoc ze strony fachowców od dźwięku, którzy wspierają nas dobrą radą i odpowiednim sprzętem, stając się tym samym naszymi mecenasami – dodaje Wuja, wskazując na Marcela z firmy Stageline jako pełnoprawnego członka ekipy. Potwierdzają to coraz liczniej przybywający goście oraz bywalcy cyklu My Head Is Dubby. Gdy we Wrocławiu we wrześniu po raz kolejny zagrał Scuba, na imprezie pojawiło się ponad 300 osób.

Ekspansja kontrolowana

Sporadycznie różnego rodzaju eventy z pogranicza grimeu, dubowego garageu i dubstepu odbywają się także w Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Bydgoszczy i Warszawie. W stolicy pod koniec października w Forcie Legionów miał (**) miejsce melanż na kilka scen pod nazwą Cytadela III. Po raz pierwszy wszyscy przybyli mogli zetknąć się z nowym brytyjskim stylem w tak szerokim muzycznym kontekście. A co z perspektywą stałej obecności w innych miastach? Na razie są wątpliwości. – Wciąż niewiele klubów w kraju dysponuje odpowiednim nagłośnieniem, a ich właściciele zazwyczaj kręcą nosem na coś, o czym dotąd nie mieli zielonego pojęcia – twierdzą członkowie wrocławskiego składu. W ramach importów chłopaki kilka razy gościli wspomnianego Scubę, którego dwa utwory znalazły się na składaku „Box Of Dub: Dub Step & Future Dub„, wydanym nakładem prestiżowej Soul Jazz Records.

Zapowiadany jest Rusko, wschodząca gwiazda sceny, rozchwytywany mimo małej liczby releasów. Następny w kolejce jest Conquest z Antisocial Entertainment, reprezentujący bardziej nastrojową, atmosferyczną odmianę dubstepu. – Na gwiazdy będziemy mogli sobie zapewne pozwolić po działaniach związanych z marketingiem szeptanym – mówią chłopaki, licząc, że dobrą robotę odwali w Londynie Scuba. Podporą sceny w kraju i głównym kanałem komunikacyjnym jest oczywiście internet, umożliwiający odbiór audycji „Broken Beats” na całym świecie – to lokalny, polski odpowiednik „Experimental Show”, prowadzonego w piątkowe noce na antenie radia BBC 1 przez Mary Anne Hobbs, uznaną didżejkę i mecenaskę nowych brzmień na Wyspach, której już kilka razy zdarzyło się wspomnieć o Polakach. Powstało również kilka serwisów i portali tematycznych. Najistotniejsze są: www.plgrime.blogspot.com – dokumentujący przekrój przez polską scenę producentów grime / dubstep, oraz www.dubheads.org/forum, służący wymianie informacji o nowych wydawnictwach, imprezach i projektach. Twórcy polskiej sceny są w zasięgu ręki dzięki obecności na Gronie oraz na MySpace, stawiając na oddolną animację sceny i konsekwentną ekspansję ku świadomości potencjalnie zainteresowanych odbiorców różnych brzmień. – Moje zainteresowanie tematem nastąpiło przed zwykłą imprezą techno. Usłyszałem wówczas Vestera, który grał te rzeczy przez pół godziny, testując głośniki – przyznaje Craq, wcześniej wierny stylom minimal i Detroit techno.

Lista Dubsteina

Scena rośnie w siłę. Na Plgrime znajduje się lista linków do kilkudziesięciu producentów, którzy na swoich majspejsowych profilach zadeklarowali się jako działający w klimatach grime / garage / dubstep. Rozsiani są po całej Polsce i, podobnie jak ich rówieśnicy z Anglii, kleją postdubowe bity w domowych pieleszach. Wychodzi różnie – niekomercyjnie i surowo, choć dość często słychać typowe chałupnictwo i czuć zapatrzenie w kierunku Londynu. Warto z pewnością zwrócić uwagę na takie nazwy, jak Kasierr, podający się za głównego promotora i prekursora polskiego grimeu, MC FS Dan z poznańskiej Wildy czy chyba najciekawszy, prezentujący formalnie najczystszy dubstep Grim Feast (czyli wspomniany już r33lk4sh z Lublina), zainteresowany zarówno połamanymi gatunkami z Wysp, jak również… EBM lat 80. Ciekawy jest projekt Pawła Chrzanowskiego z Łodzi, który, nie bojąc się produkcji dla komercyjnych wykonawców pokroju K.A.S.Y. i flirtu z lżejszymi brzmieniami (projekt grooveHQ), śmiało poczyna sobie jako Sub-lo-matic z dubstepową rytmiką – to doświadczony producent, który prawdopodobnie zostanie wydany w Wielkiej Brytanii. Rodzimego Wileya ani Buriala jeszcze nie mamy, ale jest szansa, że i słowiańszczyzna wyda swoich dubstepowych luminarzy i grimeowych rudeboyów, będących w stanie konkurować z hiphopowcami. Coraz częściej czuć gęstą basową smołę. Miasto, masa, maszyna – hasło niegdysiejszych awangardzistów nabiera nowego kontekstu.

Pierwotnie artykuł ukazał się w Magazynie Aktivist – numer 11/2007.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
lunatyk
lunatyk
16 lat temu

nie no luz,,,
nie ma sie o co pieklic!
moj blad,
ale najwazniejsze, ze gral

Lubliniak
Lubliniak
16 lat temu

Drogi lunatyku, jak napisales nie byles na jego wystepie a wiec informuje Cie, ze Dj Scud gral w klubie D.U.P.A. mieszczacym sie w tym samym budynku co Centrala a więc Centrum Kultury. Było to podczas festiwalu Zdaerzenia, impreza nazywała się AMBUSHPOLAND i odbyła się 23.04.2005. Jesli nie wierzysz, ze się mylisz oto link do plakatu http://www.redekonstrukcje.org/flyers/ambushpoland.jpg
Szkoda, że pisze się o tym czego się nie widziało i nie słyszało a co najgorsze publicznie podważa się czyjeś kompetencje wymądrzając się swoją nijaką wiedzą. lunatykuj dalej

lunatyk
lunatyk
16 lat temu

drogi wspolmieszkancu lublina,
niestety mylisz sie w pewnej kwestii…
dj scud zagral w centrali, i jestem tego calkowicie pewny. pamietam, ze przyszedl na moja piatkowa impreze [on gral w sob.]. musze przyznac, ze dzis bardzo zaluje, ze ja mu sie nie odwdzieczylem i nie przyszedlem w czasie kiedy on gral…

Lubliniak
Lubliniak
16 lat temu

Pragnę rozwiać kilka nieścisłości w tym artykule odnośnie Lublina. Z tego co wiem DJ Scud nigdy nie grał w Centrali, w Ojcem polskiego Dubstepu jest bezsprzecznie Grim Faest czyli r33lc4sh (czytaj rilkesz) a nie jak jest napisane powyżej r33lk4sh. Pierwsze imprezy w Polsce z Dubstepem nazywają się From Dub2Dub i regularnie odbywają się w lubelskim klubie Centrala, organizowane właśnie przez r33lc4sh a i najwiekszego Dub owca jakiego znam czyli Doktora Szrona – dzięki nim w Centrali grali po raz pierwszy w Polsce m.in. Scuba i Numaestro. Poza tym jeśli ktoś chce na żywo przekonać się co to jest Dubstep czy też Dub, to w każdy piątek na najpotężniejszym nagłośnieniu w lubelskim klubie Centrala obaj Panowie grają to co najlepsze – Bass niszczy tam wszystko. Zainteresowanych odsyłam myspace.com/grimfeast

Niero
Niero
16 lat temu

Tez mi sie podobal – mialem juz po tym, jak sie ukazal spytac – gdzie mozna posluchac, znaczy sie, raczej – jak? Skad zassac? Mozna gdzies?

beau bullet
beau bullet
16 lat temu

Lublin Massive…ez..:)

paide
paide
16 lat temu

dobry, rzeczowy artykuł. pozdrawiam!

Polecamy