Wpisz i kliknij enter

Freeform Festival 2007 – fotorelacja

To już trzecia odsłona Free Form Festival – dobrze znanego fanom niezależnej sztuki przedsięwzięcia, odbywającego się na terenie Centrum Artystycznego Fabryka Trzciny w Warszawie. Free Form Festival 2007
12 – 13 października

Dzień drugi

To już trzecia odsłona Free Form Festival – dobrze znanego fanom niezależnej sztuki przedsięwzięcia, odbywającego się na terenie Centrum Artystycznego Fabryka Trzciny w Warszawie. Podobnie jak podczas poprzednich edycji, również tym razem program imprezy zapowiadał się niezwykle interesująco. Co ważne, obok znanych artystów o ugruntowanej pozycji, pojawili się również mniej znani szerszej publiczności twórcy prezentujący różnorodne spektrum zainteresowań, m.in. pokazy audiowizualne, video art czy ekspozycje designu. Jednak niezmiennie największe emocje wzbudzały koncerty, live acty i sety djskie zaproszonych artystów, wśród których nie zabrakło światowych gwiazd, takich gwiazd jak Jimi Tenor & Kabu Kabu czy Parov Stelar.

Jako pierwszy sobotniego wieczoru zaprezentował się duet Lady Aarp. Niebanalne połączenie brzmienia harfy celtyckiej z aranżami elektronicznymi autorstwa Sebastiana Witkowskiego świetnie sprawdziło się w surowym, industrialnym wnętrzu Fabryki Trzciny. Kasia Kolbowska wraz z subtelnymi dźwiękami swojego instrumentu przeniosła słuchaczy w inny wymiar dostarczając wyjątkowych wrażeń. Elektroniczne smaczki wydobywające się z laptopa dopełnione były hipnotycznymi wizualizacjami, które świetnie łączyły się z wprawiającymi w trans loopami, delayami i klikami. Niezbyt długi, ale uderzający swą oryginalnością set duetu przygotował publiczność na występ następnego artysty, który – wbrew temu, co znajdziemy na jego płytach – nie kontynuował magicznych i baśniowych klimatów Lady Aarp.

Mowa tu oczywiście o austriackim mistrzu downtempo i lounge – Parov Stelar. Powiem szczerze, że podchodziłam do tego koncertu sceptycznie, ponieważ nie jestem miłośniczką zarówno jego twórczości, jak i i składanek spod znaku Hotel Costes. Muzyk do Warszawy zawitał jednak z zespołem, co wyraźnie urozmaiciło jego występ. W sobotnim repertuarze znalazły się zarówno starsze dokonania artysty (np.: hit „Kiss Kiss”), jak i utwory z najnowszej płyty „Shine” m.in.: „Love” czy „Good Bye Emily” . Wybór okazał się jak najbardziej trafny, ponieważ Stelar zdecydował się przede wszystkim na żywe, wpadające w ucho kompozycje, posiadające jednoznacznie parkietowy potencjał. Publiczność, zamiast delikatnie bujać się, miała szansę poćwiczyć charlestona przy „Charleston Butterfly”. Niebagatelne znaczenie miał kontakt publiczności z wokalistką i saksofonistą, którego aż rozpierała energia. Stelar wraz z zespołem dowiódł, że koncerty z ich udziałem to przyjemna zabawa.

Po koncercie wszyscy, którzy zainteresowani byli częścią muzyczną festiwalu, przenieśli się do auli, gdzie zagrać miała największa gwiazda wieczoru – Jimi Tenor & Kabu Kabu. Artysta, wraz z sześcioosobową orkiestrą pojawił się na scenie punktualnie i rozpoczął dynamicznym „Anywhere, Anytime”. Część zespołu, na potrzeby wspólnych występów miała przygotowany specjalny sceniczny outfit – plemienne peleryny, skórzane nakrycia głowy i talizmany. Multiinstrumentalista z Finlandii, oprócz gry na flecie, saksofonie, klawiszach, od czasu do czasu urozmaicał występ intrygującymi dźwiękami uzyskanymi dzięki umiejętnemu przesuwaniu ręki z mikrofonem w pobliżu zainstalowanego na pulpicie…wiatraczka. Jednocześnie Tenor wykazał się poczuciem humoru, wielokrotnie nawiązując kontakt z publicznością. Cały koncert stanowił olbrzymi ładunek energii, co zachęciło artystów do zagrania dwóch bisów. Pulsujący afrobeat w połączeniu z dużą ilością funku i jazzowych inspiracji okazał się mieszanką wybuchową.

Następny w planie festiwalu był występ Golden Parazytth. Pochodzący z Litwy artysta nie mógł mieć oczywiście takiej siły rażenia jak wspaniały koncert Jimiego Tenora & Kabu Kabu, ale ostatecznie pokazał się z niezłej strony, tworząc ciekawy one-man show, łączący śpiew z graniem z laptopa. Tego samego wieczoru można było jeszcze podziwiać wizualizacje najsłynniejszych niemieckich VJi – kolektywu Giraffentoast oraz na zakończenie występ (znanego z forum nowamuzyka.pl) Jędrzeja Rusina – aka Lazylab.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
lazy
lazy
16 lat temu

wow jestem pogrubiony !!!
😉

Polecamy