Podążając za modą.
Początek jest nadzwyczaj zaskakujący. Oto producent, zawsze wierny swym detroitowym korzeniem, idzie za modą i sięga po popularny minimal. W dwóch kolejnych utworach z krążka – „Feel It” i „Moogbits” – pojawiają się klikające struktury rytmiczne, w które wpisane zostają mikrodźwięki, rozbite na ćwierkające i plumkające efekty podszyte acidowymi loopami. Potem Tejada jeszcze tylko raz wraca do minimalu – w utworze „Pivot”, kontrastującym brzęczące partie klawiszy z pohukującym basem na gęstym, jakby bulgoczącym tle.
Reszta albumu to muzyka, do jakiej artysta przyzwyczaił nas swoimi poprzednimi wydawnictwami. Część utworów balansuje między techno a housem, łącząc bardzo taneczne podkłady rytmiczne z melodyjnymi pasażami syntezatorów. Tak dzieje się w „Raindrops”, o brzmieniu którego decydują mieniące się akordy perlistych syntezatorów o lodowatym tonie, czy w „Torque”, gdzie zimne, laboratoryjne dźwięki przebija warczący loop.
W stronę mocniejszego techno, Tejada skręca znacznie częściej. Przykładem może być tu „Turning Point” lub tytułowy „When”. W pierwszej kompozycji twardy bit niesie pobrzękujące klawisze rzucone na szeroko rozlane tło, a w drugim – soniczne akordy o detroitowym brzmieniu uzupełnione zbasowanymi loopami.
Ciekawostką jest na płycie utwór „Desire”. W porywający podkład techno wpisany zostaje w nim wokal Nicolette, czarnoskórej wokalistki, znanej choćby z dawnej współpracy z Massive Attack. Efektem jest klubowy killer, który wydany na singlu, powinien być kolejnym wielkim przebojem Johna Tejady.
Palette 2008