Wpisz i kliknij enter

Konrad Kucz – Nagrania bardzo archiwalne 1986-2004


Konrad Kucz znany jest zapewne sporej ilości osób jako jeden z członków i producent nieistniejącej już grupy Futro. Razem z Wojtkiem Appelem i Kasią Nowicką [Noviką] Kucz tworzył dość niezobowiązujący pop, którego brzmienie miało nawiązywać do modnych pomysłów avant-popowych bądź innych chill-outów. Efekty oceniane były różnie, zespół wydał jedną dużą płytę [selftitled] i znikł z „klubowego” rynku. Zaryzykuję stwierdzenie, że dla osób nie związanych bądź nie interesujących się polską muzyką stricte elektroniczną przytoczone właśnie fakty stanowią całą wiedzę odnośnie Konrada Kucza. Dodam, iż również dla mnie nazwisko artysty kojarzyło się jak dotąd tylko i wyłącznie z dokonaniami Futra – a to bardzo „niebezpieczne” skojarzenie.
Stan taki jest zapewne wypadkową mojego, pełnego nieufności stosunku do dokonań polskiej el-muzyki oraz krótkiego flirtu artysty z – nazwijmy to – polską muzyką klubową, której daleko jeszcze niestety do dokonań europejskich gwiazd. Mamy więc dwie dość nieszczęśliwe okoliczności, mamy również niespodziankę, której sprawcą jest label Requiem Records, wydający właśnie podwójny, składankowy album Konrada Kucza. Dodajmy: Konrada Kucza solisty. Razem z „Nagraniami bardzo archiwalnymi” otrzymujemy również małą książeczkę, z której dowiadujemy się nieco więcej na temat dotychczasowego dorobku artysty oraz jego artystycznego rozwoju. Dowiadujemy się więc, że Kucz swe pierwsze kompozytorskie kroki stawiał już w latach 80, zafascynowany brzmieniem Klausa Schulze czy Tangerine Dream. Dowiadujemy się, że pierwszy koncert Kucza odbył się już w roku 1988, a on sam dziś ma na koncie całkiem sporą ilość autorskich kaset i płyt. Najnowszy album zawiera więc nagrania – jak sam tytuł wskazuje – bardzo archiwalne, pochodzące z różnych okresów twórczości artysty, nagrane w różnych okolicznościach – bądź to na koncercie, bądź w domu [otrzymujemy również ostatnie studyjne prace]. Jako, że całość jest przekrojem przez 20 lat muzycznej pracy Konrada Kucza, wydawać by się mogło, że te bardzo różne fragmenty działalności muzyka, zebrane na jednej płycie, tworzyć będą mało spójną i męczącą mieszankę; nic bardziej mylnego – obie płyty zostały dość starannie przemyślane i „poukładane”: ta pierwsza, prócz wczesnych eksperymentów z brzmieniem, zawiera bardziej skoczne kawałki Kucza – choćby przebojowo-komiczną „Autostradę”, zawierającą fragment utworu nagranego w zamierzchłych czasach przez grupę Aura, świętującą „XXX lat Szkoły Ruchu Drogowego MO” [koniecznie posłuchać]. Pierwsza płyta to również kilka akcentów w stylu downtempo, choćby kawałek „EB”, związany z „futrzaną” działalnością Kucza [na temat której, notabene, w książczece nie ma ani słowa]. Jeśli więc pierwszy krążek albumu traktować można w kategoriach „interesującego kolażu”, tak druga płyta jest bardzo spójną, intrygującą podróżą w stricte ambientowe rejony twórczości Kucza. I znów nie słychać, że przedział czasowy tej kompilacji to lata 1988-2002 – może dlatego, iż te najstarsze nagrania, podczas przygotowań do wydania zbioru, zyskały w studio nową, świeżą jakość? Tak czy inaczej – CD nr 2 to porcja znakomicie zagranej i zaaranżowanej muzyki ambient. Słuchać, koniecznie.
Jak więc widać – o muzyce Konrada Kucza można pisać bardzo dużo, i co ważniejsze – bardzo dużo dobrego. Dla fanów wydawnictw Requiem Records będzie to kolejna warta uwagi pozycja w katalogu tej wytwórni, dla zwolenników ambientu będzie to wartościowy ładunek „rozmazanych” brzmień i przestrzeni, również osoby poszukujące niezłych nagrań z pogranicza downtempo/trip-hop powinni znaleźć tutaj coś ciekawego. Ja wciąż wracam do utworu „TITATI”, dzięki któremu poćwiczyć sobie mogę podstawy telegrafii; niech żyje Polski Związek Krótkofalowców! Tych, którzy chcą wiedzieć dlaczego – zapraszam do sięgnięcia po ten album.
2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
xeroxero
xeroxero
18 lat temu

nie rozumien komentarza ziiz`a.postrzeganie muzyki w kategoriach marketingowych jest troche smutne.gdyby robot nagrywal w ninja tune, musieli by pewnie nagrac singla z wokalem w slodkim tzw nu jazzowym podkladzie.takie sa konsekwencje wydawania dla duzych wytworni.w anglii widzialem naklejke na winylu skalpela polish cinematic orchestra ,porownywanie tych zespolow nie ma najmniejszego sensu…..pozdrooo!

ziiz
ziiz
19 lat temu

Kibicuje temu zespołowi od otarcia mi się o ucho i oko krótkiego filmku „Lincoln Continental”, który powstał przy okazji pierwszej płyty. niestety od tamtej pory pomimo, że, zdobyli niewielkie uznanie ciężko niepostrzegać ich w innych katergoriach niż „zespół z Wrocławia” czego już na przykład o Skalpelu powiedzieć się już nie da. Coż. Do trzech razy sztuka. Trzymam kciuki.

Polecamy