Z okazji wydania tegorocznego, koncertowego albumu („Live at Annandale Hotel”) przyszło mi do głowy, że warto przypomnieć jedyny jak dotąd, debiutancki krążek tej urokliwej kapelki – „Any Other City”. Rzecz ukazała się w roku 2000, dwa lata później LWB ogłosili zawieszenie działalności. Dopiero w tym roku panowie zaczęli przebąkiwać coś o nowych próbach, a być może większej trasie koncertowej.
„Any Other City” to płyta szczególna, której niska popularność wydaje się być wynikiem wydania w Wielkim Roku Dwutysięcznym. Jednakże nawet pojawiając się równolegle z „Kid A” ta perełka nie powinna była przejść bez echa. Ma bowiem to coś, czego nie zdołali osiągnąć artyści o najbardziej ugruntowanej wówczas pozycji: wielopiętrowe pokłady luzu. Biorąc nazwę od b-side’u Japan wydaje się, że muzycy LWB zapragnęli wpisać się w konwencję grania w stylu Talking Heads, Throwing Muses bądź The Fall. Wzorce proto- i postpunkowe zostały jednak w przypadku „Any Other City” przetransponowane na język eksperymentalnego popu – takiego, jaki możemy spotkać na nowszych płytach Sonic Youth.
Z czego wynika świeżość i doprawdy pozytywna energia płynąca z „Any Other City”? Odpowiedź jest prosta, choć zawiera w sobie jeden albo dwa wyrafinowane smaczki. 1. W obrębie sekcji rytmicznej zrezygnowano z popularnych wówczas, bujających wpływów reggae na rzecz wysoce skoncentrowanych uderzeń. 2. Jedyna gitara elektryczna jest nacechowana stricte melodyjnie, co już samo w sobie kładzie na łopatki wczesne dokonania inspiracji LBW. 3. Oryginalna maniera wokalna Sue Tompson, którą najlepiej można opisać słowem „nieprzewidywalna”. Hałaśliwy i niespożyty wokal tej dziewczyny początkowo drażni, kontrastując zbyt wyraźnie ze skupionymi powierzchniami instrumentarium, lecz z kolejnymi przesłuchaniami wzbudza ogromną sympatię: otrzymujemy wraz z „AOC” zabawę przekazem, dziewczyńskie wrzaski i wolno wypełniające się kobiecością stwierdzenia. Pierwsze na płycie „PS Exclusive” wtrąca słuchacza w samo centrum tej gry – w jąkanie się, powtarzanie, radosną mantrowość, zaskakując przy tym z cholernie wielką siłą. Tym wstępem LBW balansują na nitce, bo gdyby nie niewinny, czysty (liliowy) entuzjazm Sue, reminiscencje z pionierów indie i zróżnicowanie emocjonalne, jakie następują wraz z obracaniem się płyty w odtwarzaczu, dostalibyśmy właściwie niezdolną do utrzymania się w kupie post-punkową piosenkę o naciąganie oryginalnym charakterze.
Osadzone w kontekście całej reszty albumu pełni jednak „PS Exclusive” tylko coś w rodzaju objaśnienia zamysłu, definicji pewnego stylu, który znajduje konsekwentne rozwinięcie w kolejnych pozycjach tracklisty. Nieskrępowana zabawa i zero nadęcia przelewają się w słuchacza nawykłego do nocnych, medytacyjnych seansów, każąc mu wstać z łóżka, wyjść i bazgrać sprejem po komisariatach. Lekarstwo na jesienną chandrę składa się z półgodzinnego rozentuzjazmowania rzeczywistością oraz trzynastu minut eterycznej melorecytacji finiszu – kończące „AOC” „Sorrow” oraz „Daylightning” decydują o eklektyzmie wydawnictwa proponując hipnotyczny, rozmyty ambient-pop. Life Without Buildings. Gdybyście już znudzili się Sonic Youth i nie mieli żadnej bombowej!, odlotowej!, fajowej! opcji na któryś z zimowych wieczorów. Life Without Buildings!
2000

pozerzy! ja słuchałem LWB już 5 lat temu.wasze 7 letnie opóznienie w przypadku tej świetnej płyty mnie żenuje.
Ogółem dziewczyna się nie obija, cały singiel SoKo Not SoKute mega dopracowaną miniaturką się okazuje, a praca nad longplejem wre. Kolejna cegiełka do stwierdzenia, że 2007 to wybitnie kobiecy rok.
jak wyżej. tzn. niżej.
dzieki za cynk z soko, zakochałam sie w utworze i think i m pregnant:)
Polecam, właściwie wszystkim, którzy lubią bezpretensjonalne piosenki, ale szczególnie miłośnikom głosu Sue Tompson. W tym roku wydał się bardzo urokliwy i zabawowy singiel, z którego jedną piosenkę (najlepszą!) możecie przesłuchać tutaj: http://www.myspace.com/mysoko
Francuzeczka śpiewa podobnie do Sue, podobnie do Nico, wskrzesza naprawdę przyjemne klimaty i osobiście czekam na płytę! Warto poznać.
podpisuję się pod recenzją. miło, że ktoś w tym kraju również zna i słucha LWB. pozdrawiam.
http://cgi.ebay.pl
pytanie do autora recenzji – jak zdobyłeś tę płytę ? ja szukam od dłuższego czasu, w polsce jest nie osiągalna, b. rzadko pojawia się na ebayu…