Wpisz i kliknij enter

Ludzie – Orkiestry – The Ex

Choć istnieją już ponad ćwierć wieku ani na moment nie przestają intrygować. Na swoim koncie mają ponad 20 albumów, na których penetrują tak różne estetyki jak punk, noise, free jazz czy folk. Nagrywali muzykę teatralną i filmową, angażowali się w niezliczoną ilość społecznych akcji. Mowa o grupie The Ex, która ostatnimi laty coraz mocniej zgłębia kulturę afrykańską.estry: The Ex Orkestr Choć istnieją już ponad ćwierć wieku ani na moment nie przestają intrygować. Na swoim koncie mają ponad 20 albumów, na których penetrują tak różne estetyki jak punk, noise, free jazz czy folk. Nagrywali muzykę teatralną i filmową, angażowali się w niezliczoną ilość społecznych akcji. Mowa o grupie The Ex, która ostatnimi laty coraz mocniej zgłębia kulturę afrykańską. Po wspólnych występach z Kongijczykami z Konono no.1, pochodzącym z Mali, grającym na korze (21-strunowej lutni), Djibrillem Diabate przyszła pora na eksplorację kolejnego afrykańskiego muzycznego imperium – Etiopii. W kwietniu The Ex wyruszyli w trasę z czteroma etiopskimi muzykami, w tym z weteranem etiopskiego jazzu 71-letnim saksofonistą Getatchew Mekuryą. Ex’om towarzyszyła także trzyosobowa sekcja dęta. Wiosenna trasa jest dobrą okazją do przypomnienia jeszcze bardziej liczebnego projektu holenderskich anarchistów – Ex Orchestra oraz przyjrzenia się bliżej afrykańskim eskapadom holenderskiego kwintetu.

Ex Orkest

Był 25 sierpnia 2001 roku, o godz.20.30, chwilę po polskiej grupie Something Like Elvis, na scenie festiwalu Eurotrialog w Mikulovie pojawia się dwudziestoosobowa Ex Orkest pod przewodnictwem Hamisha McKeisha, dyrygenta operowego z Nowej Zelandii. „Jak zaczęli grać to już nie mieliśmy wątpliwości, że jest to niecodzienna sytuacja. Pierwszy raz spotkaliśmy się z układem gdzie w ramach normalnej orkiestry z dyrygentem, funkcjonuje zespół noise’owy. Dla mnie to jeden z ciekawszych koncertów jakie widziałem” – wspomina Artur Maćkowiak, grający wówczas na gitarze w Something Like Elvis. W trakcie drugiego utworu na scenie wysiada prąd. Okazuje się, że naprawienie usterki może potrwać nieco dłużej. Ex Orkest postanawiają w tym czasie zagrać set improwizowany. Okazuje się, że mimo tak rozbudowanego składu muzycy rozumieją się doskonale. „Ta improwizacja wyszła im nadzwyczaj dobrze. To był ewidentny dowód na klasę tego składu” – dodaje Mako.

Ex Orkest powstała w 2000 roku na potrzeby odbywającego się od 1947 roku Holland Festiwal, prezentującego najodważniejszych artystów z różnych dziedzin sztuki. Do nominalnego kwintetu The Ex, który w 2000 roku stanowili Luc (kontrabas), Terrie (gitara), Andy (gitara), G.W. Sok (wokal) oraz Katrin (perkusja) dokooptowano jeszcze piętnastu muzyków, troje puzonistów: Joosta Buisa, Woltera Wierbosa (znanego z Instant Composers Pool) i Ferrie’go Hayne (frontmana De Kift), dwoje trębaczy: Australijkę Felicity Provan i grającego we włoskim punk/jazzowym Zu – Ray’a Paci, dwóch kontrabasistów: Wilberta De Joode (Ab Baars Trio) i Ernsta Gleruma (ICP), oraz saksofonistę Michaela Moora (także z ICP). Ciekawostką jest fakt, że jednym z pięciu wokalistów Ex Orkest, jednocześnie autorem wszystkich tekstów, był Jan Mulder, były profesjonalny piłkarz, autor 107 goli w oficjalnych meczach Anderlechtu Bruksela i Ajaksu Amsterdam w czasach świetności tych klubów na przełomie lat 60-tych i 70-tych (Mulder był zmiennikiem Johanna Cruyfa w Ajaksie).

Orkiestrą zawiadywał, polecony przez grającego na pile i harmonijce Gerta-Jana Bloma, nowozelandczyk Hamish McKeish, były fagocista Holenderskiej Orkiestry Symfonicznej, który w chwili otrzymania propozycji wspólnych występów nie znał wcześniejszych dokonań The Ex i vice versa. Warto zwrócić uwagę, że w Ex Orkest brakuje sekcji smyczkowej. „Myślę, że sposób w jaki gramy na gitarach jest bliższy sekcji dętej niż smyczkowej” – tłumaczył Andy Ex, wtórował mu G.W.Sok (Jos Ex) -„Chcieliśmy rozszerzyć nasze brzmienie o konkretną sekcję. Instrumenty dęte są niezwykle bezpośrednie, ich gra jest bardzo intensywna. Chcieliśmy dzięki temu zachować charakterystyczną dla The Ex energię”.

Dwudziestoosobowa noise-orkiestra odbyła trzy trasy koncertowe. Wybrane fragmenty z występów z czerwca 2000 roku zostały zarejestrowane na płycie „Een Rondje Holland” (polski tytuł „Trasa przez Holandię”), która ukazała się roku później. Na repertuar Ex Orkest złożyły się w głównej mierze przearanżowane starsze kompozycje grupy. Na pierwszy plan wychodzi „Kokend Asfalt” („Gotowany asfalt”), czyli przeróbka utworu „State of shock” pochodzącego z płyty „Scrabbling at the lock”, nagranej wspólnie z nieżyjącym już wiolonczelistą Tomem Cora. Upiorna ekspresja „State of shock” została tu dodatkowo spotęgowana przez tyralierę puzonów, trąb i saksofonu, a także rozemocjonowany wokal Jana Muldera.























Następujący po „Kokend Asfalt” „Symphonie voor machines” zaczyna się niczym psychodeliczna wersja „Lotu Trzmiela” Rimskiego-Korsakowa, potem sprawia wrażenie zmutowanej, zmechanizowanej wersji „Atom Heart Mother” Pink Floyd zderzonej z surowizną Sonic Youth. Kolejną dawkę dynamiki Ex Orkest dostarcza w „Meer Nieuws” oraz w utworze tytułowym, który jest remake’iem piosenki „Time Flies” z wydanej także w 2001 roku płyty „Dizzy Spells”. Orkiestra daje upust swojej potędze jeszcze „Uitgeest”, i w wieńczącym płytę, ośmiominutowym kawałku „De Klokkenluider”. Zaczyna się on niepokojącymi pomrukiwaniami dęciaków, które znienacka uderzają ze zdwojoną energią. Chwilę później dołącza do nich sekcja rytmiczna, tempo zostaje uregulowane, przypominając teraz rozpędzający się pociąg. W finale następuje skomasowany atak całego instrumentarium Ex Orkest.

Na „Een Rondje Holland” jest także kilka spokojniejszych utworów, wśród nich deklamowane „Rosenkohl” oraz „Spruitjes”. Także otwierający płytę kawałek „De Weg” („Droga”) rozpoczyna się od monologu, któremu wtóruje sekcja dęta. Stopniowo buduje ona napięcie, jednak na końcu powstrzymuje się od zadania finałowego ciosu. Warto zwrócić także uwagę na wręcz ambientowy, niezwykle przestrzenny „Gronings Liedje”, po którym następuje chyba najbardziej „popowy” utwór – „My hapiness”.

Big band Ex Orkest nie umarł śmiercią naturalną. 20-osobowy skład po raz kolejny spotkał się na początku 2004 roku by odbyć trasę po Wielkiej Brytanii. Na repertuar złożyły się także nowe kompozycje The Ex, nie zarejestrowane na „Een Rondje Holland”. Jaka jest przyszłość Ex Orkest? Z pewnością nie można wykluczyć, że zespół odbędzie kolejne tournee, aczkolwiek nieustanna chęć odkrywania nowych muzycznych obszarów, jaką we krwi mają członkowie The Ex sugeruje, że prędzej zobaczymy ich na scenie w innych konfiguracjach.

The Ex w Afryce

Aktualna trasa koncertowa z muzykami z Etiopii poprzedzona była wieloletnim poznawaniem muzyki z afrykańskiej. Penetrację Czarnego Lądu muzycy The Ex zaczęli jeszcze w latach 90-tych. W 1996 roku Terrie Ex odbył podróż po Afryce, która zaowocowała nawiązaniem wielu procentujących w przyszłości kontaktów. Rok później The Ex wystąpiło po raz pierwszy z pochodzącym z Mali, reprezentantem tamtejszej kasty trubadurów Djibrillem Diabate (na początku bieżącego roku The Ex powtórzyli minitrasę z Malijczykiem). Sukces tego przedsięwzięcia zainspirował Holendrów do zaproszenia grupy Lanaya (w składzie z D.Diabate), rodem z Bamako. Malijskie trio zarejestrowało przy okazji płytę, której wydania podjął się Terrie Ex. Tym samym album „Soun soun, la tradition mandingue” stał się pierwszą płytą z jego mikrowytwórni – Terp Records, słynącej z wydawania osobliwej muzyki etnicznej i improwizowanej. Kolejne spotkanie z afrykańską kulturą The Ex miało miejsce podczas uroczystych obchodów 20-lecia holenderskiego kolektywu. Z tej okazji, w maju 1999 roku na minifestiwalu w Amsterdamie wystąpiła 65-letnia wokalistka z Erytrei – Tsehaytu Beraki (poza nią zagrali także Shellac, De Kift, Jaap Blonk oraz belgijska kapela Kamagurka & Herr Seele). W 2003 roku The Ex odbyli trasę u boku kongijskiej grupy Konono No 1. Muzycy tego zespołu słyną z gry na zrobionych własnoręcznie instrumentach, zwłaszcza na likembe – kongijskim odpowiedniku sanzy, oraz z wykorzystania niezwykle osobliwego nagłośnienia (z braku tworzyw sztucznych używają np. mikrofonów, z obudową drewnianą). Efektu fascynacji grupą Konono No 1 możemy posłuchać na albumie „Turn” wydanym w 2004 roku.

Znalazł się na nim utwór „Theme from Konono” oparty na charakterystycznym psychodelicznym, zapętlonym motywie, zaczerpniętym z muzyki kongijskiego kolektywu. Nie był to jednak jedyny afrykański akcent na nagranym po raz kolejny przez Steve’a Albiniego albumie (wcześniej Albini rejestrował płyty „Starters/Alternators” oraz „Dizzy Spells”). Na dwupłytowym longplayu The Ex zawarli także niepokojący kawałek „Getatchew”, poświęcony osobie legendarnego saksofonisty z Etiopii – Getatchew Mekuryi, oraz utwór „Huriyet”, będący próbą zmierzenia się The Ex z tradycyjną pieśnią pokoju z Erytrei.

Najważniejszymi wydarzeniami w historii odkrywania przez The Ex czarnego lądu były wizyty w Etiopii. Warto wspomnieć, że ten afrykański kraj nigdy nie został skolonializowany, co sprawiło, że tamtejsza kultura jest w dużej mierze odmienna w stosunku do reszty krajów na czarnym kontynencie. Etiopia przez dziesięciolecia stanowiła o sile afrykańskiej muzyki, zwłaszcza jazzu. W szczytowym okresie, w ostatnich latach rządów Hajle Sellasie, wydano ponad 500 singli i 30 longplayów, co jak na tamten okres w Afryce nie ma precedensu.























W latach dyktatury Mengystu Hajle Mariama (1974-1991) wielu muzyków musiało szukać schronienia za granicą, pozostali wiele lat przesiedzieli w więzieniach. Mimo obalenia komunistycznego reżimu w 1991 roku etiopska kultura nie odbudowała do dziś swojej dawnej potęgi. Do takiego kraju przybył w styczniu 2002 roku jeden z najbardziej bezkompromisowych zespołów – The Ex. Jako ciekawostkę warto dodać, że holenderski kwintet zagrał koncert jako pierwszy zagraniczny zespół w historii Etiopii. W czasie prawie trzytygodniowej trasy The Ex wraz z gościnnie występującym perkusistą ICP, wziętym muzykiem improwizującym – Hanem Benninkiem zagrali 8 koncertów, wszystkie były darmowe, większość odbyła się na świeżym powietrzu. Jeden z koncertów transmitowany był nawet w etiopskiej telewizji. Holendrzy wrócili do Etiopii jeszcze raz w 2004 roku, tym razem by zagrać 7 koncertów na południu kraju. W repertuarze oprócz nominalnych utworów The Ex znalazły się także etiopskie przeboje popowe, śpiewane w języku amhari przez Katrin.

Podczas dwóch tras muzycy The Ex poznali wielu etiopskich muzyków. Zaowocowało to zaproszeniem na trzydniowy festiwal zorganizowany z okazji obchodów 25-lecia The Ex w 2004 roku Mohammeda Jimmiego Mohammeda, Messele Asmamaw’a, Asnake Gebreyes’a i przede wszystkim Getatchew Mekuryi. Mekurya muzyką zajmuje się już od ponad 50 lat. W młodości grał w etiopskiej grupie Police Band. Po puczu, który obalił Hajle Sellasie saksofonista został zaliczony do wrogów nowego reżimu, co zmusiło go do ograniczenia muzycznej aktywności. W Europie jego twórczość znana jest głównie z płyty: „Ethiopiques 14: Negus of Sax”, wydanej w ramach serii wydawniczej „Ethiopiques” dla francuskiej wytwórni Buda.

W muzyce Mekuryi imponuje zwłaszcza połączenie drapieżności free z tajemniczością etiopskiej muzyki etnicznej. Spotkanie holenderskiego kwintetu z sędziwym, etiopskim saksofonistą okazało się doniosłe w skutkach. Getatchew Mekurya, uznawany przez wielu za protoplastę afrykańskiego free jazzu, dołączył do The Ex podczas trasy „Ex Convoy”, następującej po urodzinowym festiwalu. Sukces tournee skłonił etiopskiego weterana jazzowego do złożenia propozycji The Ex wzięcia udziału w sesji nagraniowej jego nowej płyty. Muzycy zaplanowali więc, że wejdą do studia w kwietniu bieżącego roku, zaś rejestrację nowego materiału poprzedzi trasa po Holandii i Belgii.























Trasa „The Ex prezentuje: Noc z muzyką etiopską” trwała z przerwami od 19 marca do 11 kwietnia, łącznie 10 koncertów. Najpierw na scenie pojawiali się: niewidomy pieśniarz Mohammed Jimmy Mohammed, grający na krarze (5-strunowej harfie) Mesele Asmamaw oraz perkusista Asnake Gebreyes. Po nich na scenie meldował się dziewięcioosobowy skład The Ex z Getatchew Mekuryią. Grający od odejścia kontrabasistki Rozemarie w kwartecie The Ex, wspomogli: były basista Dog Faced Hermans Colin McLean, saksofonista altowy, współpracujący na co dzień z Hannem Benninkiem, Brodie West, puzonista Joost Buis, znany z Ex Orkest oraz klarnecista Xavier Charles, mocno zaangażowany w scene free impro (niedawno gościł w Polsce grając wspólną trasę z Robertem Piotrowiczem). Liderem składu był Getatchew Mekurya, którego drapieżna, aczkolwiek niepozbawiona liryzmu gra na saksofonie stanowiła punkt wyjścia dla hałaśliwej improwizacji The Ex.

Być może jeszcze w tym roku, oprócz nagrania wspólnej płyty z Getatchew Mekurią, holenderski kwintet zarejestruje u Steve’a Albiniego nową płytę. Latem Terrie, Jos, Katrin i Andy planują trasę po Skandynawii, zaś jesienią gościć będą w Brazylii. Pierwsze plany na rok 2007 zakładają współpracę z teatrem D’electrique, wystawiającym teatralną adaptację powieści Anthonego Burgessa „Mechaniczna pomarańcza”. Jak widać holenderski kolektyw nie składa broni, ale wciąż, z godnym podziwu zapałem, entuzjazmem i wytrwałością, odkrywa nowe muzyczne horyzonty. Słuchając efektów ich artystycznej pracy życzę każdemu i sobie jeszcze wielu jubileuszy istnienia The Ex.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Tomek k
Tomek k
17 lat temu

Godne odnotowania: Symfonia voor machines wykonywana przez Orkest to po prostu opracowanie orkiestrowego dzieła Fabryka stali rosyjskiego kompozytora Mosołowa – zapewne najbardziej czadowego utworu klasyki XX wieku. Genialny utwór, świetnie wykonany swego czasu na WJ. Tu się na tym znają:
http://free.art.pl/nowamuzyka/
– podaję linka, bo nazwa witryny jakby taka sama. Jestem współzałożycielem (to brzmi dumnie).

adam b
adam b
17 lat temu

kletka red – to chyba pomysł na kolejny artykuł. Muszę przyznać, że bardzo zazdroszczę ci tego koncertu. No racja. Hann Bennink to kolejny temat na artykuł. Pozdrawiam

piotr tkacz
piotr tkacz
17 lat temu

wielkie dzieki za ten bardzo ciekawy artykul. mialem okazje widziec the ex pare tygodni temu (w skladzie terrie, andy, katrin, gw sok z okazjonalnym udzialem saksofonisty) i zrobili na mnie wielkie wrazenie.nastepnego dnia uslyszalem luca exa w formacji 4walls i to tez bylo mocne.
to musialo byc intrygujace spotkanie xavier charles (ktory teraz juz chyba rzadko grywa na klarnecie?) z exami.chcialbym to uslyszec.
a wracajac do exow to andy moor grywa tez w takim skladzie klekta red (z wokalista, tonym buckiem na perkusji i joe williamsonem na kontrabasie), graja punk-folk i nie brzmi to tak jak by ktos mogl przypuszczac czytajac okreslenie punk-folk. andy nagral tez plyte z kyriakidesem (kompozytor, improwizujacy na elektronice), oraz z thomasem lehnem i johnem butcherem. ta druga swietna, pierwsz przypuszczam, ze tez.
a luc ex gral z tomem cora w zespole roof, ktory poprzedzal 4walls.
duzo dobrej muzyki do poznania.
jeszcze raz dzieki za ten pelen informacji artykul.
ps. okreslenie benninka wzietym muzykiem improwizujacym to pomniejszenie jego zaslug 🙂

Polecamy