Wpisz i kliknij enter

Michael Fakesch – Reporter Festiwal Nowa Muzyka, Cieszyn 2007

Przyznaję się bez bicia, że magnesem, który zwabił mnie do Cieszyna, był przede wszystkim Michael Fakesch. Jako wielki fan Jamiego Lidella od razu zapałałem wielką miłością do solowych poczynań Fakescha. Michael Fakesch, 07.07.2007, Cieszyn, Festiwal Nowa Muzyka

Przyznaję się bez bicia, że magnesem, który zwabił mnie do Cieszyna, był przede wszystkim Michael Fakesch. Jako wielki fan Jamiego Lidella od razu zapałałem wielką miłością do solowych poczynań Fakescha. Generowane przez niego dźwięki przypominają rzecz jasna dokonania Funkstorung, ale – tym razem – nacisk został położony na prostotę, taneczność i rytmiczną dosadność. Razem z wokalizami Taprikka Sweezee muzyka Fakescha tworzy świetnie uzupełniający się konglomerat muzyczny, przypominający nieco dokonania wspomnianego Libella.
Tuż po występie Complainera zainstalowałem się więc w centralnym punkcie podnamiotowej przestrzeni, w napięciu oczekując pojawienia się Michaela oraz jego live bandu. Niestety, problemy ze sprzętem przeciągały się w nieskończoność. Taprikk twierdzi, że zepsuło się urządzenie w jego uchu, przez co nie mógł zacząć śpiewać. Po podłączeniu sprzętu Panowie ostro ruszyli do roboty, mając przed sobą ciężkie zadanie w postaci rozgrzania marznącej powoli widowni. Ostre, taneczne rytmy Fakescha grane na żywo przez perkusistę, oraz pełen werwy wokal Sweezeego wprawiły widzów w zbiorową ekstazę. Namiot zapełnił się błyskawicznie.


Najpierw opener z nadchodzącego albumu „DOS”, czyli „Escalate”, zaraz potem „Travel” i „Complicated”. Pojawiły się także „Soda” i „Dot”, z chwytliwymi refrenami. Taprikk był w świetnej formie, śpiewał, krzyczał, wił się, stękał i jęczał. Pokazał niedowiarkom, że drzemią w nim duże możliwości wokalne, co zresztą doceniła publiczność, nagradzając gromkimi brawami każdą kompozycję. Utwory z płyty przeplatane były doskonałymi improwizacjami z głębokim basem, niemal hip-hopowym, potężnym rytmem i głosem Sweezeego, modulowanym i zniekształcanym na żywo. Osobiście zabrakło mi jedynie genialnego „The Wire”.
Zwabieni gromkimi brawami artyści powrócili i zagrali na bis „On The Floor”, w którym Taprikk kompletnie odpłynął, szalejąc za mikrofonem. Później podziękował za wsparcie, stwierdził że jest wyczerpany i całe trio zeszło ze sceny. Występ trwał około 40 minut, mimo, że (zgodnie z godzinowym rozkładem), powinien być dwa razy dłuższy. Żałuję, że jedynie połowa kompozycji zawartych na płycie pojawiła się w Cieszynie, choć panowie bawili się świetnie. Sam Sweezee stwierdził już po koncercie, że pierwszy raz spotkał tak przyjacielsko nastawioną publiczność i ludzi. Żałował, że niemal od razu musi opuszczać nasz kraj.
Myślę, że Michael Fakesch nie mógł znaleźć sobie lepszego wokalisty: ich wizje muzyczne uzupełniają się wzajemnie, tworząc taneczną, wysmakowaną mieszankę, która sprawdza się zarówno w domowych warunkach, jak i na imprezie. O tym pierwszym wiedziałem już dawno, o drugim przekonałem się w Cieszynie.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy