Wpisz i kliknij enter

Muse – Opener Festival 2007

Już od dawna polscy fani zabiegali o sprowadzenie Musedo Polski, organizowali różnego rodzaju ankiety i głosowania, naciski na organizatorów itp. Autokarowe wyjazdy na koncerty za granicę są, wiadomo, zbyt drogie. I oto doczekaliśmy się! Już od dawna polscy fani zabiegali o sprowadzenie Muse do Polski, organizowali różnego rodzaju ankiety i głosowania, naciski na organizatorów itp. Autokarowe wyjazdy na koncerty za granicę są, wiadomo, zbyt drogie. I oto doczekaliśmy się! 30 czerwca, o godzinie 23.00 organizator Heineken Open’er Festiwal Mikołaj Ziółkowski krótko i bezpretensjonalnie zapowiedział: „Proszę Państwa dziś Muse o 1.00, a za chwilę długo oczekiwani Beastie Boys. Zapraszam”.

„Bestialskimi chłopcami” nigdy specjalnie się nie interesowałam, ale twardo stałam blisko sceny, by na Muse móc być przy samej barierce. Wspomnę tylko krótko, że już po chwili od rozpoczęcia koncertu Beastie Boys wiedziałam, że oto przybyła mi kolejna muzyczna fascynacja. Mike i Adam nie tylko przekomarzali się sympatycznie ze sobą, ale również świetnie potrafili nawiązać kontakt z publicznością. Patrzyliśmy na mnóstwo komiksowych póz całej grupy muzyków z Nowego Yorku, na Adama Horovitza wielokrotnie pozującego na Charlie Chaplina, w końcu zaś na fantastyczny show. W pewnym momencie, gdy Adam wyszedł na scenę z plastikowym kubkiem, publiczność spontanicznie zaczęła skandować: „na zdrowie!”. Gdy przetłumaczono mu to zdanie powiedział: „Kochamy was bardziej niż możecie przypuszczać”, obaj podziękowali i wznieśli toast za wszystkich. Mniej więcej w tym momencie pojawił się z boku sceny Dom Howard – perkusista Muse, który najpierw przyglądał się, a potem dobrze bawił już do końca występu Beastie Boys.

Po zakończeniu show przerwa trwała dokładnie tyle czasu, ile zajęło mi przepchanie się z bocznej części widowni do bardziej centralnego miejsca przed sceną, tuż przy samej barierce. Po drodze musiałam pokonać pięć rzędów ściśle upakowanych ludźmi stojącymi pod barierką. Kiedy nie mogłam pchać się sama, bo nie dałoby się już igły wcisnąć, to prosiłam kogoś, by mnie po prostu popchnął. Na scenie zgasły wszystkie światła, tłum zaczął piszczeć, rozbrzmiało „Take a Bow„, nogi się pode mną ugięły, byłam tak blisko…Potem była „Histeria” adekwatnie do oszalałego z radości tłumu (ze mną na czele), i już od pierwszych taktów aż do końca. Po rockandrollowym czadzie nowojorczyków Matt zdecydował się na repertuar mocno gitarowy, przy fortepianie pojawił się zaledwie bodaj cztery razy przy: „Feeling Good„, „Appocalypse Please„, „Butterflies and Hurricanes” i „New Born„.

Mój ulubiony kawałek – „Plug in Baby” zabrzmiał jako przedostatni. Tuż przed zejściem ze sceny Dominic rzucił swoje pałeczki w tłum fanów. Na koncercie w Berlinie, w październiku 2006 roku w Arenie Treptow już chwilę po rozpoczęciu było dla mnie jasne, że nawet przy beznadziejnej akustyce, na wysypisku śmieci, w pudełku od zapałek czy w ulewie i zamieci śnieżnej Muse wypada genialnie. Nic już nie będę wspominać o tekstach, bardzo wysokim i wyrównanym poziomie wszystkich płyt (nie mają słabszej płyty), uroku osobistym i ekstrawagancji muzyków. Wszystkie te czynniki zadecydowały, że oto 30 lipca 2007 roku mieliśmy okazję zobaczyć na żywo po raz pierwszy w Polsce „the best fu-ing trio in the world”. Szyja bolała mnie jeszcze dwa dni, a sińce na rękach (od barierki) – do tej pory.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
11 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
czajrus
czajrus
16 lat temu

ruby, ruby, ruby. Jestem zachwycony że Cię rozbawiłem. Ale z tą zawiścią to przesadzone – co złego to nie ja. W 3 zdaniu masz rację. Ale przypomnij sobie koncert – perkusista grzywkę poprawiał, a echo mało co nas nie ogłuszyło. A wokalista zamiast spiewać zaczął ziewać – twarz miał wykrzywioną, wręcz pociągłą do aż kolan. I nawet tego nie zauważył. Dopiero gdy akustyk wyłączył magnetofon skonstatował, że to nie próba mikrofonu.
dobra, luz, spoko.
uroczo bylo pogadać.
odpowiem jeszcze na inne komentarze jak bedzie trzeba, tak mnie wkurzyli z tymi swietlówkami.
tymczasem
czarek

Ruby
Ruby
16 lat temu

Och, czajrus, Twoje komentarze są tak uroczo śmieszne ;D Taka zawiść się wylewa, zero obiektywizmu, no zero. Czyżby nadmiar kolorowych świateł tak Cię wkurzył, że nie dostrzegłeś niczego innego? Trudno Muse odmówić własnego stylu, wokaliście genialnego głosu, no i tej charyzmy! Ja wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale Twoje przekonanie o własnej wszechwiedzy strrrasznie mnie rozbawiło.

czajrus
czajrus
16 lat temu

Elzo! Nie szedłem źle znastawiony na koncert. Wręcz przeciwnie. poszedłem do przodu żeby wszystko było lepiej i widzieć i słyszeć. Nie oceniam zespołu źle, ponieważ w życiu mi nie wyszło, a każdego oceniam na nie . Ponieważ był to dla mnie zespół nowy nie miałem wyrobionego zdania. Moją intencją nie było zrównanie ich do poziomu produktu. A jednak po koncercie tak ich oceniam. I nie ma z tym nic wspólnego wylewanie frustracji i niedojrzałość. Skoro jesteśmy na tym portalu to znaczy, że wiemy co jest lepsze, a co gorsze. Podtrzymuje zdanie – pozerzy i nic z nich nie będzie. Przyszłość pokaże kto ma rację i dlaczego ja.

Elza
Elza
16 lat temu

Muse produktem? Nie zgadzam sie. Muse to bardzo szczery i emocjonalny zespół…ale zatwardziałych przeciwników nie przekona chyba nic – nawet świetny koncert, bo przecież zawsze można się do czegoś przyczepić, nawet jeśli będzie to rzecz wyssana z palca. Nie wiem skąd to ciągłe narzekanie na wszystko i wszystkich. Jeśli idzie się nastawionym na ,,nie na jakiś koncert, a później swoje frustracje wylewa się w internecie, to jest to po prostu zachowanie niedojrzałe.

tomidlak
tomidlak
16 lat temu

jacekbogdan – kultura to ty raczej nie grzeszysz. zenada.

czajrus
czajrus
16 lat temu

A ja chciałbym przeprosić wszystkich za popis fajerwerków w wykonaniu Muse. Ta odtwórcza realizacja predestynująca do miana najlepszego koncertowego zespołu powinna poszukać innego miejsca na oszustwo. Czy zespół Muse jest temu winien? Jak najbardziej!!! Nie pokazali NIC ciekawego. Nic od siebie. Może gdybyśmy zabrali im świetlówki i nie pozwolili ośmieszać nas tradycyjnym dziekuja to koncert byłby koncertem, a sprzedażą tego właśnie zespołu. Po tym koncercie widać że są Produktem.

jacekbogdan
jacekbogdan
16 lat temu

rzeczywiscie nie za wiele sie mozna dowiedziec o samym koncercie. gdyby nie tytul to powiedzialbym ze to relacja z beastie boys.:p jednak autorki za to nie winie bo sam po powrocie do domu nie potrafilem dac relacji tego co sie tam wyprawialo. jak dla mnie to przeogromnie. ta muzyka jest stworzona dla koncertow a muse jak malo kto na zywo brzmia o niebo lepiej niz na plycie, choc nie wiem jak to mozliwe.
ps.
kopia u2 ?! jedynym rzeczywiscie widocznym podobienstwem miedzy muse a u2 jest chyba tylko to ze graja najlepsze koncerty. trzeba byc gluchym zeby uwazac muse za kopie u2 ;/;/ciota

s
s
16 lat temu

no, ja sie dziwie, ze pisze sie tutaj o zespole, ktory z nowymi brzmieniami nie ma nic wspolnego, tylko brzmi jak kopia U2 – koszmar!

sajetan
sajetan
16 lat temu

bardzo współczuję posiniaczonej autorce artykułu, ale proponuję aby jej kolejne teksty zawierały więcej konkretów, bo o samym koncercie jest tu zaledwie parę zdań, z których i tak niekoniecznie wiele wynika…

yesyouare
yesyouare
16 lat temu

wydaje mi się, że poziom tego artykułu jest żenujący i jestem zdziwiona, że taka recenzja została opublikowana na tak świetnym przecież portalu.

tomidlak
tomidlak
16 lat temu

jak to sie ma wszystko do nazwy portalu? czy na open er nie bylo ciekawszych koncertow?

Polecamy