Wpisz i kliknij enter

Motohiro Nakashima – And I Went To Sleep


Motohiro Nakashima jest młodym Japończykiem żyjącym w Osace, i właściwie tylko tyle wiemy na temat autora tego albumu. Więcej dowiedzieć się możemy słuchając samej muzyki, bo nie da się ukryć, że Nakashima stara się nadać swym dźwiękom osobisty, niemal intymny wymiar. Wszystko zaś za pomocą dość oszczędnych środków, opartych na elektroniczno – akustycznym instrumentarium. Czy można w ten sposób opowiedzieć jeszcze jedną, ciekawą historię?
Płytę tą opisuje się sięgając najczęściej po porównania. A więc – mamy tu zastać klimaty z pierwszej części „Selected Ambient Works” Aphex Twina, co moim zdaniem jest sporym niedomówieniem. Owszem, muzyka Nakashimy posiada dość duży pierwiastek ulotności i oniryzmu, w swej konstrukcji jednak – w porównaniu z ambientowymi dziełami AFX – sprawia wrażenie bardziej niewinnej, bardziej delikatnej i zwiewnej. Młodemu Japończykowi bliżej do innych wykonawców, jacy pojawiają się w recenzjach i materiałach promocyjnych – przede wszystkim bliżej tu do twórczości Susumu Yokoty. Ten sam bajkowy klimat, to samo wyczucie, ciągłe niedomówienia, ta specyficzna podskórność aranżacji, które tkane z pozoru niedbale, tworzą w efekcie dobrze trzymające się, przemyślane kompozycje. Nakashima jest mistrzem tła, jego płyta wygrałaby wszystko w kategorii „muzyka drugoplanowa”, jest jakby nieobecna, towarzyszy w prawie-milczeniu, nie stara się nachalnie zwrócić na siebie uwagi. Spójrzmy na tytuł albumu, może to po prostu muzyka dla snów? Senna, nieśpieszna, pełna nastrojów, które tworzą się jakimś przypadkiem, aby po chwili rozmyć się w codziennych, dobiegających nas zewsząd dźwiękach. Sporo tutaj nastrójów post-rockowych, Nakashima dość intensywnie sięga po gitarę, która stanowi jeden z najważniejszych składników tej lekkiej potrawy. Wykorzystując akustyczne brzmienia artysta stara się w nie ingerować, co daje kilka ciekawych efektów. Do całości dodana została przyprawa nadająca ostateczny smak – generowany przez automat rytm, dzięki któremu Motohiro Nakashima z powodzeniem unika niebezpiecznych rozmydleń, nie zanudza. Jest cały czas ciekawie.
Niewiele na naszym rynku takich albumów, tworzonych przez artystów mniej znanych, jednocześnie trzymających dobry poziom. Świetna, stylowa muzyka, idealnie październikowa, nieporównywalnie jesienna, ostatecznie satysfakcjonująca.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
jman
jman
18 lat temu

Odnoszę wrażenie, że po 5 minutach słuchania płyty jako całoœci oceniać nie sposób 🙂 pozdrawiam.

experymentator
experymentator
18 lat temu

wczoraj zagościła w moim odtwarzaczu, była tam zaledwie 5 minut – dobrnąłem do utworu z numerem dwa albo trzy i podziękowałem; odnoszę wrażenie, że każda płyta, którą serwis nowamuzyka.pl dostanie od dystrybutora jest conajmniej stylowa

Polecamy