Wpisz i kliknij enter

Murcof w Poznaniu – drugie spojrzenie

Kolejna ważna postać współczesnej elektroniki w Poznaniu, może kolejne w zbiorze „must-see” do „odhaczenia”? Jak się okazało, osobiście oczekiwałem czegoś więcej (może: czegoś innego), więc nie mogę powiedzieć, że niewiele we mnie zostało po mniej niż godzinie gry Meksykanina. Murcof w Poznaniu
Stary Browar 11.10.2007

Kolejna ważna postać współczesnej elektroniki w Poznaniu, może kolejne w zbiorze „must-see” do „odhaczenia”? Jak się okazało, osobiście oczekiwałem czegoś więcej (może: czegoś innego), więc nie mogę powiedzieć, że niewiele we mnie zostało po mniej niż godzinie gry Meksykanina. Niewiele oprócz tych kilku niesamowitych momentów pełni dźwiękowej, kiedy dało się odczuć fakturę muzyki, doznając wrażenia zatapiania się w niej.

Zaczyna się koncert i, no proszę, rozpoczyna się album „Cosmos”. Najpierw nagrania terenowe (albo jakieś sztuczne szumy?), wiolonczela i, niestety – porządek jak na płycie: okropne, straszne, pompatyczne, sztuczne i zupełnie niepasujące tu brzmienie organów. Fatalne szczególnie na tle tego, jak rewelacyjne „użycie” organów słyszałem w tym roku na płytach „Grand Mutation” (Lasse Marhaug & Nils Henryk Asheim) oraz „Convergence” (Cheapmachines). A wiec odrzuca mnie sposób, w jakim Murcof posłużył się tym instrumentem (i jeszcze doprawienie kotłami). Myślę, że odrzucałoby mnie i bez tego, gdyż są to chwyty rodem z tandetnych filmów, wyciskaczy łez, którego autorzy sądzą, że mogą sterować emocjami na zawołanie. Na szczęście jedyny zgrzyt.

Po tym utworze już praktycznie cały czas towarzyszyło mi poczucie koncentracji, nie w tym sensie, że mogłem swobodnie skupić się na dźwiękach. To również, ale przede wszystkim sama muzyka wydawała mi się wręcz cierpliwa. Jest to zapewne zasługa samego twórcy, który obdarzył swoje kompozycje takim charakterem. Muzyka jakby mówiła: „mam czas, wy też go macie, jeśli o tym jeszcze nie wiecie – po prostu posłuchajcie”. Murcof nad wszystkim panował, zmiany wprowadzał powoli, pozwalał dźwiękom zaistnieć, nie wykorzystywał ich (oczywiście – poza tymi nieszczęsnymi organami), dawał im czas. Myślę, że to swoiste skupienie jest wręcz cnotą, którą warto odnotować i którą artyście liczę jako największy plus.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
pil
pil
16 lat temu

podzielam opinie, tak jak lubie klasyczne wykorzystanie instrumentow przez murcofa, tak na tym wystepie organy kompletnie nie pasowaly do calosci i draznily – wystep bez rewelacji, ale warto bylo przyjsc i posluchac.. publika pierwsza klasa 🙂 aha.. jesli juz zrezygnowano z wizuali to mozna bylo swiatla skierowac zamiast na murcofa to na glosniki 😉

Polecamy