Mija jedenasty rok od czasu, gdy w sklepach pojawił się pierwszy album Tarwater. Wówczas duet prezentował dość skomplikowane, artystycznie zaangażowane kompozycje, których nastrój oscylował wokół post-rocka, eksperymentu, trip-hopu czy awangardy. Opus magnum tamtego okresu był wydany w roku 1998 „Silur” – najlepsza chyba płyta zespołu. Niedługo potem brzmienie Tarwater zaczęło się zmieniać, Ronald Lippok i Bernd Jestram posmakowali w bardziej piosenkowych strukturach, którym wierni zdają się być do dziś.
Dziś możemy napisać – „Spider Smile” jest po prostu kolejną płytą Tarwater. Duet już dawno przestał zaskakiwać, średnio co dwa lata oferuje swym fanom porcję solidnego, ambitnego popu. Wygląda na to, że dla obu muzyków (realizujących się również w znacznie bardziej eksperymentalnych projektach) działalność pod szyldem Tarwater jest swoistym oddechem – zabawą z bardziej tradycyjnymi melodiami i harmonią. Tak było na poprzedniej „The Needle Was Travelig”, tak jest również i tutaj. Muzycy co prawda szukają wciąż nowych brzmień, komplikują aranżacje, nadają swej muzyce mocno alternatywnego charakteru, wszystko to jednak oplata przystępną i szybko przyswajalną strukturę – tego materiału po prostu dobrze i lekko się słucha. Dodajmy do tego amerykańskie inspiracje i kilka niemal bluesowych patentów, wcześniej w muzyce Tarwater raczej niespotykanych. Dodajmy również kilka wyjątkowo udanych kompozycji (choćby „A Marriage in Belmont” czy „Lower Manhatten Pantoum”) – ot i otrzymamy esencję smaku „Spider Smile”.
Przyjemnie, że w Polsce płyta ukazuje się nakładem Gusstaff Records w specjalnej, poszerzonej o jeden dodatkowy utwór wersji. To ukłon zespołu w stronę licznych polskich fanów, którym bez wątpienia „Spider Smile” przypadnie do gustu. Jakkolwiek nie jest to już magia niezapomnianego „Silura”, tak jednak ciężko nie dać się zabrać w podróż po Ameryce doświaczonym niemieckim elektronikom. Temu duetowi po prostu się nie odmawia.
2007
następna dobra płytka
nudziarstwo, nie moge już słuchać kolejnych, prawie takich samych płyt z wlokacymi sie niby piosenkami, Silur i jeszcze raz Silur