Wpisz i kliknij enter

Swayzak – Some Other Country


Historia zatoczyła koło i oto pojawia się nowy album duetu z UK, który przywraca go na słuszne tory deep techhouse. Minorowy nastrój kawałków Swayzaka oraz niepowtarzalne, zimne elektroniczne brzmienie było zawsze znakiem firmowym tego projektu. Nie inaczej jest również i tym razem, melancholia i niepokojący chłód wylewają się z głośników już od pierwszych taktów płyty – masywnego, ciężkiego i nieprawdopodobnie zmysłowego Quiet Life zaśpiewanego przez Cassy, producentkę i rezydentkę berlińskiego Panorama Bar działającego w ramach najbardziej progresywnego gejowskiego klubu świata Berghain (przy którym otwarto świeżutki, eksperymentalny label Ostgut Tontraeger). To bez wątpienia manifest tego albumu w logiczny sposób nawiązujący do pierwszych płyt Swayzaka.
„Some Other Country” jest zbiorem właśnie takich epickich, zadumanych, to przestrzennych, to bardzo suchych hipnotycznych numerów. Nad produkcją można się rozpływać – niby barwy i brzmienia znane zarówno ze Snowboarding In Argentina”, jak i „Dirty Dancing”, ale tu podane w sposób absolutnie mistrzowski. Minimalizm i oszczędność środków charakterystyczny dla współczesnej niemieckiej sceny tanecznej mocno zbliża mentalnie Brytyjczyków do naszych zachodnich sąsiadów, ale to wiadomo już od czasów współpracy duetu z wytwórnią K7. Nowy album to instrumentale przeplatane featuringami. Oprócz wspomnianej Cassy i jej wwiercającego się w mózgozwoje altu, na płycie swoją obecność po raz kolejny zaznaczył ostatni poeta house Richard Davis oraz Les Fauves, jedna z tych nikomu nieznanych, ekscentrycznych indie kapel czekających na swoje pięć minut sławy (możecie obadać na Myspace, co z nich za ziółka). Spośród numerów bezwokalowych zdecydowanie wyróżnia się nieco tribalowy, galopujący Claktronic, w którym słychać repetytywne marimby, flety i syntetyczne wokalizy.
Genialnie wykreowana atmosfera zmysłowego uniesienia, świadome epatowanie subtelnym erotyzmem, ultranowoczesne stylowe brzmienie czyni z „Some Other Country” afrodyzjak najwyższej próby. Swayzak nigdy wcześniej nie był tak przekonujący jak obecnie, a żelazna konsekwencja i wierność sobie okazały się wyborem najlepszym z możliwych. Zamiast spodziewanej w takich sytuacjach kalki, która najczęściej okazuje się dla artysty wstępem do autokarykaturalizacji, mamy doskonałe, a przy tym spójne zwieńczenie dotychczasowej twórczości. W przypadku tej tanecznej muzyki skierowanej zdecydowanie w strone homelisteningu naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Elitarna popsztuka.
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
bream44
bream44
16 lat temu

plyta jest dobra, nawet bardzo dobra, ale nie przebija SIA, choc klimatem zblizona do LFTB na poczatku pozniej zaczyna bardziej progresywnie uderzac.plyta dobra, ale moim zdnaiem nie najlepsza:)
make up your mind:)

juNK
juNK
16 lat temu

tylko do jazdy samochodem się nie nadaje 😛

make up your miiiiiiiiiiind

lunatyk
lunatyk
16 lat temu

tak, zgadzam sie,,, bardzo dobra plyta, jezeli nie najlepsza od duetu swayzak

Polecamy