Multiinstrumentalista i perfekcjonista w skórze powalonego do reszty ekscentryka – Max Tundra wyłania się z kolejnym mashupem. Album „Parallax Error Beheads You” będzie glitch-popową mozaiką w konwencji rockowego rnb. Lub też czegokolwiek podążającego w tym kierunku i niczym czarna dziura, zasysająca ostatnie trzydzieści lat historii muzyki. Zjawi się to „coś” już jutro. Ostro postrzelony dziwak, który chce przekonać, że proste dźwięki z Amigi 500 mają moc bomby atomowej. I są one sto razy lepsze od najbardziej wypasionych pluginów formatu VST. Bękart awangardy, który zresztą nie ma zamiaru się przyznać do swojego pochodzenia; zresztą do żadnego. Ot cały Max Tundra – postać która udowadnia, że różnica między pop rockiem a niezależną sceną jest taka, jak pomiędzy poszczególnymi literami alfabetu – mają swoją unikalną twarz, ale w ogólnym rozrachunku są od siebie wzajemnie uzależnione; i doczytą z grubsza tego samego. Eero Johannes musiał być jego pilnym uczniem, gdyż ten Fin kultywuje interstylistyzm swojego mistrza bez całej popowej otoczki. A z Felixem Kubinem i Daedelusem muszą łączyć go jakieś więzi rodzinne (braterskie?!). Ale te koligacje pozostawie na boku (może ktoś podejmie się stworzenia drzewa genealogicznego Jacobsa? ;)), by skupić się na najnowszym, multipłaszczyznowszym, arcyskomplikowanym dziele Maxa.
Triumf krojenia, sklejania i wprowadzania korekt do muzycznych, intrygujących pomysłówTrzeba było na nie czekać aż sześć lat. Zresztą nic dziwnego. Plotki głoszą, że nad każdą z dziesięciu najnowszych, krótkich kompozycji „Parallax Error Beheads You” Tundra spędził po trzy miesiące. W tym wszystkim jest więcej prawdy aniżeli kłamstwa, bo nie od dzisiaj Max jest znany jako fanatyk jakości swojego brzmienia, jak i klasztornej, aranżacyjnej egzekutywy. Będzie więc to pełen wystrój mikroskopijnych, uporczywych melodii, których w poszczególnych nagraniach będzie po prostu mnóstwo. Triumf krojenia, sklejania i wprowadzania korekt do muzycznych, intrygujących pomysłów Bena (przełożone na język Fast Trackera), które wcześniej posmakowany bodajże każdą znaną ludzkości brzmieniową stylistykę. Z tego narodziły się te nagrania przepełnione wieloma, ukrytymi twarzami oraz nietypowymi sposobami na swoją wewnętrzną estetykę.
Dziewicze eksploracje
Dzięki czemu album Maxa za każdym zarazem wywoła inne, czasami skrajne, emocje, co zresztą było celem tego londyńczyka. Każde zetknięcie się z krążkiem „Parallax Error Beheads You” ma być czymś w rodzaju dziewiczych eksploracji nietkniętego materiału. Zapewne i tym razem oberwie mu się od wielu muzycznych krytyków za to, iż zawarł zbyt dużo koncepcji w jednym miejscu. Ponadto Tundra … zaśpiewa. I tylko on wcieli się w skórę „karaokowego Princea”. Czyli wszystko po staremu. Ekstremalne kontrasty oraz najdziwaczeniejsze muzyczne kolaże. Podkreśla to sam tytuł trzeciego albumu Jacobsa. Zresztą jak sam Max mówił – nie ma on nic wspólnego z muzyką. Jest to tylko i wyłącznie pseudopoetyczna przenośnia konsekwencji kupna taniego aparatu. Ja już w tym momencie wysiadłem, bo nie ogarniam jego szybkości myślenia i artystycznej przebiegłości.
Zobacz klip i wywiad
Były członek Arcade Fire – Owen Pallett określił longplay „Parallax Error Beheads You” jako „stworzony przez ekscentrycznego milionera – producenta największych popowych gwiazd, których dokonania umieszcza na malutkim skrawku tego krążka”. Koniec końców – nie zabraknie więc nietypowego poczucia humoru oraz dziecięcej radości u Tundry. Trzeci album Maxa pojawi się nakładem Domino Records. Krążek promuje klip do utworu „Will Get Fooled Again”. Natomiast inne nagrania z „Parallax Error Beheads You” – „Orphaned” można przetestować na jego Myspace. A dla tych, którzy chcięli by zobaczyć Jacobsa w kuchni (w przenośni i dosłownie) polecam ośmiominutowy wywiad. Zawiera on polski akcent, który odsłania jedną ze słabości tego muzyka :-).
Autor tekstu prowadzi znakomitego bloga joilet.blox.pl
