Anglosasi okraszają takie brzmienia słowem „cinematic” – i jakkolwiek banalnie to brzmi, dobrze oddaje nastrój panujący na „Blackfilm”. O płycie, której premiera niesłusznie przeszła bez echa, pisze na naszych łamach Maciek Kaczmarski.
Subscribe
Login
0 komentarzy