Umieszczone na nim nagrania cechuje przede wszystkim przestrzenne brzmienie. Tworzą je przeciągłe smugi syntezatorowych dźwięków, układające się w odmalowane z rozmachem tła. Pojawiają się znikąd, narastają, modulują, aby w finale znikać, ustępując miejsca kompletnej ciszy („Heliopausa”).
Te kosmiczne brzmienia Tadeo wpisuje w formułę mocnego deep techno. Mamy więc tutaj głębokie podkłady rytmiczne, tworzone przez miarowe bity i mruczące basy („M31 Andrómeda”), które momentami zahaczają o masywny dub („Metro”) czy nieco lżejszy tech-house („Eclipse”). Trafiają się jednak na płycie utwory zupełnie pozbawione tanecznego pulsu – choćby ambientowa miniatura o laboratoryjnym brzmieniu, zatytułowana „Titán”.
Reszta aranżacji ma oszczędny charakter. Składają się nań głównie wibrujące klawisze o strzelistym brzmieniu („Captación”), kaskady sonicznych akordów („Júpiter”), dzwoniące partie krystalicznych syntezatorów („Orión”), ale też stukające efekty perkusyjne („Zona De Fluctuación En El Espacio-Tiempo”) czy fragmenty klasycznego piano („Virgo”).
Tadeo układa swe dźwiękowe konstrukcje z wyczuciem klimatu – w efekcie płyta brzmi bardzo sugestywnie, odwołując się z jednej strony do kanonu techno z Detroit, a z drugiej do nowoczesnych brzmień z Berlina czy Hamburga.
Sprawdź
2008
ja bym powiedziała ze zero artyzmu w tym , takie wręcz zrobienie czegoś aby zrobic i nie wypasc z biznesu całkowite dno
Dokładnie,zero polotu finezji fantazji,momentalnie po odsłuchu wyleciał ten album z mojej audioteki.Taki minimal dla ludzi którzy odkryli ten gatunek po 2004r.
Macie racje – po prostu masakra. Ja nawet wyrzucilem ze swojej kolekcji wszystkie plyty sasiadujece z tym albumem!
no nie przesadzajmy:)
Tadeo swoimi EPkami zwiastował uderzenie materiałem, który podsumuje europejskie neo – minimale w sposób należyty. Niestety, dołączam sie do grupy malkontentów bo nie potrafię dosłuchać się w tym albumie niczego postępowego. Minimal odcina kupony…czas na od-tępienie…światełkiem w tunelu Ostgut Ton i mikro labele pokroju Workshop…zobaczymy
It`s only techno, but I like it.
album w stylu produkcji jeffa millsa – one man spaceship.ciekawa propozycja.wiecej detroit techno niz minimalu.i dobrze.real techno.radze posluchac kilka razy i sie wczuc.pozdro
Kanzler – trafna uwaga. Dla mnie tez plyta spoko.