Już dwie poprzednie kompilacje opublikowane przez Gigolo wskazywały, że DJ Hell stracił zainteresowanie dla wylansowanego przez siebie na początku tej dekady electroclashu. Również i najnowsza składanka potwierdza, że zamiast szukać kolejnych nowinek, stawia on na zawsze mu bliskie klasyczne granie – zarówno w wersji house, jak i techno.
Już początek pierwszej płyty z albumu rozbrzmiewa takimi właśnie dźwiękami. Najpierw legendarny macher z Chicago – DJ Pierre – serwuje twardy house o mocno seksualnym charakterze („I`ve Lost Control – Wild Pitch Mix”), a potem Peter Kruder przypomina się solowym nagraniem „Visions LTD”, które zaskakuje psychodeliczną atmosferą, łączącą kraut-rockowe klawisze z ciężkim pulsem klubowego rytmu.
Solidna muzyka klubowa, która z powodzeniem sprawdziłaby się piętnaście lat temu, sprawdza się terazPodobnie odrealnione brzmienie znajdujemy w utworze „Kill Bill” Jamala Mossa (tutaj jako I.M.B.) – tym razem szef Mathematics Records wpisuje majestatyczne dźwięki orkiestrowych trąb w surowy podkład o chicagowskiej proweniencji. Joel Alter, znany już z miksu „Sound From Can Elles” dokonanego przez Richie Hawtina na potrzeby DJ Magazine`u, dociska pedał gazu do dechy – jego „Snake Eyes” to wystukiwany na starym automacie perkusyjnym garażowy house, rodem z połowy lat 80. Ten kwasowy roztwór nasącza na koniec swymi żrącymi loopami belgijski duet Acid Junkies – proponując brudny i zmysłowy utwór „Chica Sexy”.
Oldskulową wycieczkę do Chicago sprzed dwóch dekad urozmaicają oczywiście nagrania w innych stylach. Raz jest to dowcipne 8-bit electro w wykonaniu nowej Grace Jones – G.Rizo („The Boy” z udziałem DJ Glowa i Donovana), a kiedy indziej mordercze techno z elementami EBM, spreparowane przez brytyjski duet Motor („Jacked Up”) czy eteryczny synth-pop, firmowany przez nowy projekt niezrównanej Billie Ray Martin – The Opiates („Candy Coated Crime”).
Sam DJ Hell prezentuje tu tylko jedno nagranie – „The Disaster”. To pasujące do reszty zestawu bezpośrednie street techno (bawarski producent sam wymyślił to określenie na winylowej EP-ce z 1995 roku dla Disko B), niebezpiecznie jednak przypominające słynny hymn zjednoczonego Berlina sprzed siedemnastu lat – „Der Klang Der Familie” Svena Röhriga alias 3 Phase.
Drugi dysk ma inny rozkład gatunków. Zaczyna się od przywołania brzmień z początku lat 90., kiedy techno i trance były jednym. Prym wiedzie tutaj włoski weteran Marascia z gorącym „Leggy”, a dzielnie wtórują mu młodsi koledzy – Actor One z rozwibrowanym „Popcornem” oraz Fetish & Me z wystylizowanym na wczesny Underworld „Discotectonic”. Segment ten puentuje Herman Schwarz swą niezwykłą wersją „Back 2 Black” z repertuaru Amy Winehouse, uzupełniając elektroniczne dźwięki nostalgiczną partią saksofonu.
Nowojorski łącznik DJ Hella, czyli Abe Duque, rozpoczyna swym tribalowym „Life Is Sooo Good To Me” powrót do muzyki house. Znów rozlegają się mechaniczne stuki automatu perkusyjnego, kwaśnie akordy Rolanda TB-303 i przetworzone nawijki – za dźwięki te odpowiadają jednak sami młodzi producenci: Snuff Crew („DJ Into Space”), Bennie A („X3”), Heiss („Jackpot”) i Joe Le Bon („Tanssiakos”). Jak widać – umiłowanie tradycji, mimo gwałtownie zmieniających się mód na klubowej scenie, nie ginie wśród twórców nowych brzmień.
Całość kończy autentyczny klasyk – „Phobia” autorstwa Pinka Ellna w nowym remiksie DJ Hella i Mijka van Dijka: rozmarzone wspomnienie oldskulowego techno z 1991 roku.
Jedenasta kompilacja z Gigolo to idealny zestaw nagrań dla tych, którzy zaczynali słuchać tanecznej elektroniki w chwili jej narodzin – a potem wraz z nią dorastali. Tu nie ma miejsca na żadne nowinki brzmieniowe: to solidna muzyka klubowa, która z powodzeniem sprawdziłaby się piętnaście lat temu, sprawdza się teraz – i sprawdzi się za następne piętnaście lat. Czyżby DJ Hell sprzedał swą duszę piekłu, aby posiąść sekret wiecznej młodości?
Sprawdź
2009
Solidna muzyka klubowa?
jakas taka nieporadna i nieprzekonywująca jak dla mnie.