Ciepła i subtelna muzyka
Na początku minionej dekady to właśnie duet Isan wraz z podobnymi mu projektami w rodzaju Phonem czy Styrofoam wyznaczał drogi rozwoju elektroniki, tworząc jej nowy nurt – emotronikę. W ciągu następnych lat większość wykonawców zaliczana do tego gatunku powędrowała w zupełnie inne rejony, zresztą podobnie jak jego sztandarowa wytwórnia – Morr Music. Isan pozostał jednak wierny sobie – nadal tworzył bajkowe nagrania z pogranicza IDM i chill-outu, czego dowodem były jego cztery albumy wydane w ostatnim dziesięcioleciu. Ta postawa okazała się słuszna – w cztery lata od opublikowania poprzedniego krążka, duet wraca z nową płytą, która odsłania zgrabnie zmodyfikowane oblicze jego muzyki, nie tracące jednak nic ze swego wcześniejszego uroku.
Już pierwszy utwór z „Glow In The Dark Safari Set” wskazuje na zmiany w brzmieniu formacji. Podstawą „Channel Ten” jest spreparowany na taśmie magnetofonowej archaiczny podkład rytmiczny wybijany w transowym pulsie na oldskulowym Casio – wypisz-wymaluj zaczerpnięty ze słynnego „Autobahn” Kraftwerku. Otaczają go ciepłe dźwięki przyjemnie buczących klawiszy, podszyte strzelistym tłem. W finale wszystko to zaczyna się rwać, niczym taśma wciągana w mechanizm magnetofonu.
Podobne brzmienia pojawiają się również w rytmicznie szeleszczącym „Greencracked”, opartym na katarynkowej melodyjce „Merman Sound” czy flirtującym z filmową exoticą „64 Fire Damage”. Nagrania te urzekają staroświeckim klimatem wczesnych lat 70. – rozgrzanych wzmacniaczy lampowych, szeleszczących automatów perkusyjnych, rozwibrowanych dźwięków zakurzonych syntezatorów.
Drugie oblicze nowego brzmienia Isan odsłania utwór „Device”. Pozornie jest to statyczny ambient, ale kiedy się weń uważnie wsłuchać, do naszych uszu dochodzą retro-futurystyczne pląsy analogowych klawiszy, wykorzystywane w latach 50. i 60. przez BBC Radiophonic Workshop. I wtedy wszystko staje się jasne – toż to współczesne hauntology, bliskie nagraniom The Advisory Circle czy Belbury Poly z katalogu Ghost Box Music. Tak samo skonstruowane są następne kompozycje – „The Axle” i „Slums And Slowly”. Wypełniają je perliste tony zaszumionych syntezatorów, splatające się w nostalgiczne melodie o tajemniczym nastroju.
Są jednak na płycie i takie utwory, w których rozpoznajemy wcześniejsze dokonania duetu. To przede wszystkim osadzony na sprężystym bicie rodem z IDM bajkowo magiczny „Grisette”, ale również wpisany w ramy kosmicznych brzmień „Catgot” i pulsujący niemal hip-hopowym rytmem strzelisty „Dapperling”. Ale i tutaj – mimo wyraźniejszych struktur rytmicznych, klawiszowe pasaże mają bardziej oniryczny, po prostu staroświecki ton. Całość kończy się w podobnym stylu – rozbrzmiewającym wokalnym samplem kobiecego głosu wpisanym w strumień pastelowej elektroniki „Eastside”.
Nowy album Isan pokazuje, że wcale nie trzeba było radykalnych zmian, aby przywrócić dawnej emotronice nowy blask. Wystarczyła odrobina pomysłowości, a powstała wyjątkowo ciepła i subtelna muzyka.
Morr Music 2010
faktycznie – od czasu wydania Beautronics minęło 12 lat… i wciąż są doskonali w swym fachu 🙂 swoją drogą nie wiedziałem, że ambient + idm = „emotronica” 🙂
Właśnie przybiłem pionę z panami z ISAN 🙂 Od 15 będą instalować się w Zachęcie. Zagrają dzisiaj (19.06.2010) ok godz. 20. ZAPRASZAMY na WEF. http://www.wef.pl
dobra, zwięzła recenzja i świetna płyta. polecam