Kawał solidnego techno najwyższej próby.
Już ubiegłoroczny album francuskiego producenta wskazywał, że postanowił on zerwać z przypiętą mu podczas współpracy z wytwórnią Gigolo etykietką twórcy Techno Body Music, czyli fuzji klasycznego techno i EBM. Nowe dokonania Terence`a Fixmera zainteresowały samego Speedy J, który natychmiast zaprosił go do współpracy w ramach powołanej przezeń w 2008 roku firmy Electric Deluxe. I już dwie pierwsze dwunastocalówki opublikowane pod tym szyldem – „Machine” i „Electric City” – pokazały, że francuski producent na dobre wraca do ciężkiego i surowego techno. Ostatecznym potwierdzeniem tej zmiany okazuje się być czwarty album Fixmera – „Comedy Of Menace”.
Producent z Grenoble wypuszcza się na nim na wycieczkę po różnych odmianach najcięższej muzyki klubowej. Zaczynamy od wspomnień z połowy lat 90. „The Dark Line” rozbrzmiewa bowiem niczym wczesne nagrania Mike`a Inka czy Thomasa Heckmanna, atakując słuchacza motorycznie pobrzękującym basem, świdrującymi loopami i sykami buchającej pary. W stronę muzyki łączącej berlińskie i chicagowskie brzmienia z tamtego okresu Fixmer zwraca się w „Things Are Over”. Mroczna nawijka wpisana w twardy podkład rytmiczny przypomina o popularnych wtedy nagraniach Roberta Armaniego czy Green Velvet.
„Breathless” to z kolei perfekcyjne minimal techno ze szkoły Roberta Hooda. Oszczędna aranżacja, skoncentrowana na morderczym bicie i wibrującym loopie o laboratoryjnej precyzji, sprawdza się i dzisiaj – wszak moda na takie granie znów powraca. Echa dawnych dokonań Jeffa Millsa pobrzmiewają z kolei w „Dance Like Paranoid”. W masywnej konstrukcji utworu prym wiodą syntetyczne dzwony, przywołujące wspomnienie słynnego nagrania „Bells” z repertuaru króla techno z Detroit.
W kilku kompozycjach Fixmer w udany sposób unowocześnia klasyczne dźwięki z lat 90. Oto w „My Experimentation” i „Alert” ciężkim rytmom i metalicznym efektom towarzyszą warczące linie basu – żywcem wywiedzione z nu-rave`owych produkcji Justice czy Digitalism. Pomysł okazuje się trafiony – oba utwory nabierają przez to dodatkowej energii i świeżego brzmienia.
Nie brak tu również ukłonów w stronę grania typowego dla Berghain. „Impakt” i „Last Heroes” sprawdzą się w berlińskim imperium tańca idealnie. Podstawą obu kompozycji jest bowiem tektoniczny bit, który niesie rwane akordy syntezatorów o acidowym tonie, pogłębione studyjnymi pogłosami w celu uzyskania przestrzennego i mrocznego brzmienia typowego dla tego klubu.
Odpoczynkiem od tej maksymalnej jazdy są na „Comedy Of Menace” dwa nagrania. „Phantoms” to przebojowy tech-house o organicznie ciepłej partii klawiszy, a „Drastik” – motoryczne techno, równoważące mocny podkład rytmiczny onirycznymi akordami zdubowanych syntezatorów.
To ciekawe – ale w nowych produkcjach Terence`a Fixmera słychać wyraźne echo dokonań jego obecnego mentora. Być może dlatego Speedy J tak szybko znalazł porozumienie z francuskim producentem? Tak czy siak – „Comedy Of Menace” to kawał solidnego techno najwyższej próby.
Electric Deluxe 2010