W pewnym sensie to płyta uniwersalna, bo powinna przypaść do gustu tym, którzy z muzyką Trickyego będą mieć do czynienia po raz pierwszy jak i dla jego zagorzałych fanów. Krążek jest mocno rytmiczny, pełen bujającego grooveu i ciekawych melodii. Przeprowadzka do Paryża i nagrywanie tam najnowszego albumu zdecydowanie posłużyła artyście i zorientowała go na powrót do korzeni.
Utwory osadzone są na świetnych bitach w towarzystwie swingujących trąbek, gitar czy motywów typu rhythm and blues „Murder Weapon”. Wszystko podszyte mistrzowską produkcją(tu pomoc zaoferował Bobby Gillespie, Primal Scream), która pokazuje co można zrobić za pomocą softwarów zachowując jednak umiar w igraszkach z technologią. No i te wokalizy, od Arabskich zawodzeń z udziałem Hakima Hamadouche poprzez współpracę z Franky Riley i Terry Lynn, które uzupełniają dochodzący z oddali głos Trickyego. Oprócz charakterystycznego dla artysty polotu psychodelii mamy tu klimaty typu deep „Time to Dance”, a wszytko podane w intrygującym sosie, którego recepturę zna tylko Trciky. Z wypiekami na twarzy słucha się kolejnych utworów na „Mixed Race” nie mogąc się nadziwić pomysłowości artysty i temu jak mieści się gdzieś w kanonie trzyminutowych piosenek z refrenami nie zbaczając nawet na chwile w zaułek komercji i sztampy. Tej jesieni pozycja obowiązkowa.
Domino 2010

Tricky jeden tylko wie czemu ta plyta nie trwa jakies 70 min. Perfekcyjna produkcja genialnego wizjonera. This is Bristol. This is London. This is plyta roku.
Nooo! Dobrze słyszeć, że gwiazda nie zjada ogona. Bardzo dobrze. szkoda, ze niektore wałki takie krotkie, bo to jest dobry materiał. Bardzo dobry! + za motyw z blues brothers i time to dance. Bardzo!