Szum robi zawrotną karierę w muzyce ambient. Fennesz, Hecker i Basinski używając głównie zniekształconych fal elektromagnetycznych potrafili wykreować swój indywidualny styl przełamujący sposób postrzegania muzyki awangardowej. Matthew Cooper nie pozostając głuchym na dokonania kolegów po fachu spróbował sił w tej stylistyce, co zostało udokumentowane płytą dostępną fizycznie w dwustu egzemplarzach oraz w formie cyfrowej do pobrania z sieci. I w sumie bardzo dobrze, gdyż ‘Static Nocturne’ jest bardziej ukłonem w stronę fanów, aniżeli kolejną pełnoprawną pozycją studyjną.
Oczywiście w Eluvium już wcześniej dało się usłyszeć tego typu eksperymenty, choć na mniejszą skalę. ‘Zerthis Was a Shivering Human Image’, z majestatyczną quasi-symfoniczną kadencją nasyconą ciepłem analogowego szumu, był zarazem pierwszym i ostatnim takim utworem, po którym Matthew Cooper odciął się od hałasu jako środka muzycznej ekspresji. Zagłębił się za to w fortepianowych miniaturach i piętrzących się gitarowych loopach wspartych dodatkowo wokalem na ostatnim albumie ‘Similes’, czym w moim przekonaniu zapewnił sobie miejsce w ścisłej czołówce twórców muzyki ambient.
Z pięćdziesięciominutowego tworu najpierw wyłaniają się bardzo charakterystyczne dla twórczości Eluvium melancholijne, klawiszowe akordy sennie przepływające pod symfoniczną burzą. Medytacyjny klimat przerwany zostaje narastającym natężeniem szumu, spod którego powoli wyłania się coś na kształt kompozycji Williama Basinskiego – przytłumionych, pastoralnych partii organów zasypanych analogowym żwirem, dryfujących niespiesznie ku końcowi. Przez ten cały czas, czy to w formie spokojnych fal, czy burzliwego wodospadu, ‘Static Nocturne’ nie jawi się jako gniot będący zbiorem odrzuconych nagrań drugiej kategorii. Cooper udowadnia tym samym, iż kolejny studyjny album, jakim uraczy nas po ‘Similes’, wcale nie musi być jego kontynuacją. Być może sygnalizując zwrot swoich zainteresowań w stronę muzyki noise znowu postara się zaskoczyć słuchaczy tak samo, jak śpiewem, który naturalnie wkomponował się w twórczość Eluvium?
W ostatecznym rozrachunku prywatny hołd, jaki Matthew Cooper składa tym albumem najbardziej pierwotnej formie dźwięku, nie wypada najgorzej. Choć momentami wtórny, nie odstaje swoim poziomem od podobnych produkcji tego typu, a jeśli ktoś omija je szerokim łukiem, to może etykieta Eluvium zachęci go do spróbowania.
Watership Sounds | 15.10.2010
3/5