Urozmaicanie dubowej estetyki.
Duński muzyk Dennis Bøg debiutował na początku minionej dekady w nader popularnej w swej ojczyźnie hip-hopowej grupie Nobody Beats The Beats. Po jej rozwiązaniu postawił na solową karierę didżeja i producenta, koncentrując się na łączeniu dubowych brzmień z rytmami techno. Początkowo swe minimalowe produkcje publikował nakładem własnej wytworni Baum, by potem związać się z miejscowym potentatem w tym gatunku – kopenhaską firmą Echocord. I to właśnie ona firmuje debiutancki album Bøga ukrywającego się pod szyldem Resoe – „The Black Void Of Space…”.
Duński producent, podobnie jak jego koledzy po fachu, doskonale zdaje sobie sprawę z ograniczeń wybranej estetyki, dlatego decyduje się na ciekawe wycieczki stylistyczne, aby ją ożywić. Najważniejszą z nich jest dubstep. Najpierw dostajemy mroczniejszą odmianę gatunku – łączącą połamaną rytmikę ze skorodowanymi brzmieniami („Lakeviews”). Dosyć szybko Bøg sięga jednak po jaśniejszą wersję stylu.
Oto już w „Dubcuttin`” pojawiają się ciepłe akordy klawiszy i przestrzenne tło, a zaraz potem „Apart From Moonpark” przynosi „żywe” dźwięki tęsknej melodiki i miarowo drgającej gitary. Wątek ten ma swoją wyraźną kontynuację w dalszej części albumu. „Polarized” o rozlanych szeroko partiach syntezatorów to prawie downtempo, a „Demoon” i „Radikal Alterations” – niemal korzenny dub, oczywiście rozpisany na elektroniczne instrumentarium.
W przeciwną stronę idzie Bøg w utworach wpisujących dubowe efekty w formułę techno. Mroczne „Mutation” rezonuje kaskadą falujących blach podszytych onirycznym tłem, brzmiąc jak zaskakujące spotkanie Porter Ricks i Carla Craiga. „Ventura” objawia z kolei swój dług wobec wczesnych dokonań Deep Chord. Znajdujemy tu bowiem typowy dla detroitowego duetu „sewer sound” – metaliczne smagnięcia żrącymi klawiszami zanurzone w monotonnie syczącym szumie.
Podobnie zresztą wypada „Syntax Error” – konstytuujące utwór nerwowo grzechoczące wariacje syntezatorów przywodzą na myśl nagrania mniej znanej połowy Deep Chord – Von Schommera. Najbardziej tanecznym utworem z zestawu jest „Nachhall”. To solidne techno o mocno podkreślonym rytmie, łączącym zgrzytliwe efekty z kosmicznym tłem.
Całość kończy się w wyjątkowo udany sposób – duński producent żegna się ze słuchaczami szeroko płynącym ambientem o perlistym brzmieniu, tworzącym elegijny nastrój nieuchronnego finału („Edith`s Serenade (R.I.P.)”.
„The Black Void Of Space…” nie zmieni biegu dub-techno, ale pokazuje, jak pomysłowo można ten gatunek urozmaicić. Być może tym tropem pójdzie też kolejny projekt Dennisa Bøga – Pattern Repeat – w którym wspiera go sam właściciel Echocord – Kenneth Christiansen. Tak czy siak, solowy debiut artysty udowadnia, że dub-techno nadal inspiruje artystów i nic nie wskazuje zmierzchu tej estetyki.
Echocord 2011