Śmiałe przełamywanie wszelkich podziałów gatunkowych.
To już prawie piętnaście lat od czasu, kiedy Markus Nikolai i Thomas Franzmann uruchomili w Berlinie wytwórnię Perlon. Od pierwszego wydawnictwa promowała ona nowoczesne brzmienie house`u i techno – oszczędne w aranżacji, skoncentrowane na głębokim pulsie basu i bitu, zanurzone w gąszczu sampli. Jedni uznają, że było ono forpocztą nadciągającego minimalu, a drudzy – iż stanowiło autorską wariację na temat micro-house`u. Ta czy siak Perlon przetrwał do dziś wyrabiając sobie markę jednej z najbardziej awangardowych wytwórni na klubowej scenie. Sztandarowym cyklem wydawniczym tłoczni stała się seria „Superlogevity”, której piąta część ujrzała światło dzienne kilka tygodni temu.
Album jest podzielony na dwa krążki, z których każdy przynosi odmienny miks najnowszych produkcji artystów związanych z Perlonem. Pierwszy z nich rozpoczyna we wspaniałym stylu Baby Ford. Jego deephouse`owe „Harshmaro” kontrastuje z umieszczonymi w dalszej części miksu twardszymi utworami – przede wszystkim „Deep Down” Daniela Bella i „Lost Somewhere” STL. Chwilę oddechu od mocnych uderzeń bitu zanurzonych w niepokojących pasażach syntezatorów przynosi zwrot w stronę nadal modnego tribalu. Afrykańską rytmikę odnajdujemy bowiem zarówno w chmurnym „The Tapedeckers” Matta Johna, jak i w ekstatycznym „Circulate” Soulphiction.
Kiedy wydaje się, że płyta staje się nieco monotonna, zaczyna się efektowna końcówka, eksplodująca feerią wielobarwnych dźwięków. Sam szef wytwórni – Markus Nikolai – serwuje nam rozśpiewane disco („The Clock Staring At Me”), a jego młodsi podopieczni – San Proper i Audio Werner – zwracają się ku zmysłowemu funkowi („Lady Cop”) i sążnistemu house`owi rodem z Detroit („Couched”). Największą niespodzianką jest utwór Cassy – czerpiący natchnienie z transowych nagrań wczesnego Underworld „Magnificent Cat Won`t Do”.
<
Druga płyta jest jeszcze bardziej różnorodna. To przede wszystkim zasługa eksperymentujących z połamaną rytmiką Shackletona i Ricardo Villalobosa. Ich produkcje – „Paper Throne” i „Guaguya” – to ekwilibrystyczna synteza tektonicznego dubstepu i hipnotycznego house`u. Jest tu również miejsce na popularne tchnienie latino – z gorącymi wokalizami i rytmami bawią się Morane w „Kalumpung A Kalimku” i Kalabrese w „The 2010 Kitchen Session”.
Do tradycji dalekowschodniej muzyki obrzędowej odwołuje się z kolei Narkotic Syntax w „Mayaku Shintakusu”. Wśród tych egzotycznych dźwięków nawet klasyczny tribal Stefana Goldmana („Les Augures”) rozbrzmiewa zaskakująco psychodelicznie, a radykalny minimal Fumiyi Tanaki („Sorry Cucumber”) – na wskroś organicznie. A na koniec zaskoczenie – najpierw nowojorskie disco w stylu DFA („She” Tobiasa), a potem nowofalowy synth-pop w piosenkowej formule („Keep On” Portable).
„Superlongevity 5” po raz kolejny pokazuje, że artyści z Perlona swą naczelną ideą uczynili śmiałe przełamywanie wszelkich podziałów gatunkowych w obrębie tanecznej elektroniki. I dobrze – dzięki temu wytwórnia nadal się rozwija i zaskakuje.
Perlon 2010
rewelacyjna kompilacja, która przykuła moją uwagę na dłużej. świetne wałki dimbimana, goldmanna, dygas, dandy jacka, pantyteca, nadzwyczaj dobry shackleton (który ostatnimi dwiema epkami raczej nie potwierdza formy) i wiele innych, garść niszczycielskiej enigmy i zmysłowego, wakacyjnego houseu , dobry materiał do miksów i być może jedna z najciekawszych superlongevity. gorąco polecam.