W ubiegłym roku Gil Scott-Heron triumfalnie powrócił na scenę po 16 latach artystycznego niebytu. Na płycie „I’m New Here” ten ponad 60-letni wokalista, poeta i prekursor rapu udowodnił niezbicie, że nie stracił nic ze swojej siły przekazu – i to pomimo problemów z narkotykami, rocznej odsiadki w więzieniu i kłopotów zdrowotnych.
Powrót czarnoskórego barda okazał się na tyle udany, że podjęto decyzję o wydaniu krążka z remiksami, których nagranie powierzono Jamiemu Smithowi z The xx. Na „We’re New Here” słyszymy więc wyrwane z kontekstu melodeklamacje Amerykanina, wkomponowane w nowoczesne aranżacje z pogranicza dubstepu, future garage, hip-hopu i wonky. Niestety, mariaż wokali Herona z producenckimi pomysłami Smitha brzmi jak niedopracowana demówka i ukazuje ogromną przepaść dzielącą obydwu panów.
Przeciętność tego albumu zaskakuje tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę możliwości i wyobraźnię Jamiego (vide kapitalny remiks „You Got The Love” Florence & The Machine). Hipsterzy pewnie będą zachwyceni, ale poszukiwacze bardziej ambitnych dźwięków odczują niedosyt.
XL Recordings, 2011
Jak pierwszy raz słuchałem to byłem w niebo wzięty, ale kolejne przesłuchania zweryfikowały mój początkowy zachwyt. I tak oprócz NY is killing nie ma nic ciekawego, tz. ciekawe jest, lecz bardzo niedokończone.