Wpisz i kliknij enter

Vladislav Delay Quartet – Vladislav Delay Quartet

W tym szaleństwie jest jednak metoda.

„Mam tu absolutną wolność, żeby robić to, co uważam za słuszne”. Tak powiedział Sasu Ripatti po trzyletnim pobycie na fińskiej wyspie Hailuoto. Pierwszym artystycznym efektem tej swobody okazał się album „Tummaa”, który poszerzył paletę dźwiękową producenta o nowe wątki – improwizację, jazz, fusion i noise. Logiczną kontynuacją podjętych na krążku sprzed dwóch lat tematów okazuje się dziś debiutancka płyta nowego projektu Ripattiego – Vladislav Delay Quartet.

Fiński muzyk, nabrawszy wprawy w działalności podobnego zespołu pod dowództwem Moritza Von Oswalda, postanowił przenieść nabyte w nim doświadczenia do zrealizowania własnej wizji muzycznej. Do współpracy zaprosił trzech znakomitych muzyków – saksofonistę i klarnecistę basowego Lucio Capece, który grywa zarówno klasykę, jak i awangardę (choćby na „Trahnie” wydanej przez Editions Mego w 2009 roku), basistę Dereka Shirleya, cenionego twórcę z berlińskiej sceny free improvisations oraz Mikę Vainio, giganta nowoczesnej elektroniki, balansującego w swej twórczości od minimalowego techno do izolacjonistycznego noise`u.

Artyści spotkali się na tygodniową sesję nagraniową w niezwykłym miejscu – dawnym studiu Radia Jugosławia w Belgradzie. Choć materiał został zarejestrowany na żywo, muzycy poddali go potem radykalnej obróbce, stawiając sobie za wzór Teo Macero, producenta klasycznych płyt Milesa Davisa w stylu fusion.

Pierwsze dźwięki z krążka powalają na podłogę – to podbity dronowym basem i warczącymi przesterami zawodzący skowyt cyfrowego noise`u, który atakuje słuchacza niczym rój jadowitych pszczół. Tak brzmi „deklaracja niepodległości” fińskiego artysty – „Minus Degrees, Bare Feet, Tickles”. Podobnie wypada umieszczony w połowie płyty „Hohtokivi”. Tutaj centralnym punktem jest buczący strumień białego szumu, który oplatają industrialne efekty rodem z pracującej fabryki czy wielkiego placu budowy. Niewątpliwie decydujący wpływ na te dwie kompozycje miał Mika Vainio – wszak to on jest w tym towarzystwie najbardziej doświadczonym twórcą elektronicznego noise`u.

Z dubowej przeszłości Sasu Ripattiego wyrastają z kolei dwa inne nagrania – „Santa Teresa” i „Des Abends”. Ich podstawą są powoli kroczące linie hipnotycznego basu, które zostają wpisane w perkusyjne wariacje o szeleszczącym brzmieniu. Na tym tle swoje solówki na saksofonie i klarnecie rozwija Capece – wpisując świdrujący strumień jazzowych dźwięków w gęste pasaże zawiesistego jazgotu.

Choć cała płyta ma zdecydowanie rozimprowizowany charakter, centrum wyzwolonego z wszelkich form grania stanowią tu kompozycje „Killing The Water Bed” i „Presentiment”. Korzystając z miarowych pulsacji podwójnego basu Shirleya, Ripatti i Capece wyruszają na ekstatyczne wycieczki w stronę kontrolowanego chaosu. Robi się z tego free-jazzowa miazga, odpowiadająca swą nieludzką wręcz intensywnością dokonaniom projektów łączących jazz z metalem w rodzaju Last Exit, Ground Zero czy Naked City.

Jedyny utwór na płycie o wyraźnie zaznaczonej rytmice to „Louhos”. Masywne uderzenia ciężkiego bitu bliskiego spowolnionej pulsacji electro niosą tu falujące pasaże chmurnych syntezatorów, zza których dochodzą z coraz większym natężeniem wściekłe solówki na saksofonie.

Cały ten zgiełk urywa się przed ostatnim nagraniem – bo „Salt Flat” to zaskakująca wizja muzyki ambient. Jej głównym elementem jest wolno płynący strumień organicznych dźwięków o basowym tonie – jakby wydobywających się ze źle nastrojonego Hammonda. Zanurza się on w szeroko rozlanej plamie noise`owego szumu – niknąc powoli w dzwoniącej w uszach ciszy.

Sasu Ripatti znów podnosi tym albumem poprzeczkę dla swych odbiorców – to nie dość, że trudny do ogarnięcia za pierwszym przesłuchaniem, ale również momentami nieznośnie agresywny i brutalny materiał, wywołujący chwilami oczywisty sprzeciw odbiorcy. W tym szaleństwie jest jednak metoda. Kluczem do wejścia w tę muzyką są ludzkie emocje – w tym przypadku wręcz radykalne, ale przez to wyzwalające i oczyszczające.

Honest Jon`s 2011

www.honestjons.com

www.myspace.com/honestjonsrecords

www.vladislavdelay.com

www.myspace.com/vladislavdelaymusic







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
catsndogs93
catsndogs93
12 lat temu

Coś potężnego. Tyle satysfakcji płynie z próby pojęcia i zrozumienia tego chaosu… Nastrój, ta niezrozumiała ciekawość. Louhos spłaszcza człowieka do podłoża, aby potem powoli, nieśmiało oderwać się od niego przy Salt Flat. Mega.

H4C37
H4C37
12 lat temu

Sam Vladek we własnej osobie poleca tą reckę http://img535.imageshack.us/img535/9696/495c389e808a4bc788e9523.png 😀

Polecamy