Niepozorna i skromna Kathleen z Wysp Brytyjskich wygląda zupełnie jak młodsza siostra sąsiada z klatki obok. Mijasz ją codziennie na spacerze z psem, zamienisz kilka słów – nic szczególnego. A jednak w tej dziewczynie tkwi niesamowity talent. Zaczynała jako Baby Katy, w ubiegłym miesiącu – choć nadal młodziutka – wydała swoją pierwszą, zupełnie niedziecinną płytę. W między czasie jej single szturmem podbijały brytyjskie, zarówno te niezależne jak i popularne, listy przebojów. Chyba nadchodzi czas, w którym nawet przeciętny odbiorca zaczyna doceniać w artyście coś więcej niż marketingową otoczkę. By zwrócić na siebie uwagę, Katy nie musi wdawać się w gorący, pełen skandali romans czy kręcić tyłkiem w teledyskach. Wystarczy, że zaśpiewa. To już kolejna w ostatnim czasie artystka młodego pokolenia o solidnym wykształceniu muzycznym. W jej sukcesie nie ma przypadku – składa się na niego talent i ciężka praca.
Album „On a mission” to kilka świetnie zaśpiewanych utworów. Wszystkie oscylują gdzieś między tanecznym popem, sensualnym r’n’b i lekkim dubstepem. Pierwszym singlem promującym płytę był „Katy on a mission” i choć nie on otwiera wydawnictwo, jest jego wizytówką. To właśnie ten numer rozkręcał ostatnimi czasy niejedną imprezę. Kolejne znajome dźwięki to nagrany wspólnie z Ms. Dynamite „Lights On” oraz „Perfect Stranger” z towarzystwem Magnetic Mana. Przyznam, że ten ostatni numer odsłuchany w wersji „live” zrobił na mnie szczególne wrażenie. Ponad to do gustu przypadły mi także mniej dyskotekowe „Go away” i „Disappear”. Tuż po nich gra „Broken Records”, trzeci singiel z albumu będący chyba najbardziej mainstreamowym kawałkiem na płycie. Ten numer świetnie sprawdzi się na szkolnej dyskotece – nie zapominajmy jednak, że mająca niespełna 22 lata Katy jeszcze nie tak dawno sama była uczennicą . Na kolejny singiel wybrano, będącą równie rozrywkową, piosenkę „Easy Please me”. Zostanie on wydany wraz z remiksami autorstwa m.in. Caspa (znanego choćby ze współpracy z Rusko) 4 czerwca.
„On a mission” świetnie sprawdzi się zarówno podczas skromnej domówki jaki i plenerowej, letniej imprezy. To całkiem fajnie przyrządzona, solidna dawka nowoczesnej muzyki rozrywkowej. Z chęcią usłyszałabym jednak w numerach Katy więcej improwizacji, odejścia od schematu zwrotka/refren. Póki co wesołe piosenki Katy B będą rozkręcać publiczność zgromadzoną na letnich festiwalach. Na trasie Brytyjki oprócz barcelońskiego Sonar Festivalu czy berlińskiego festiwalu Melt znalzał się także krakowski Selector. Artystka wystąpi na nim już 4 czerwca, we wspomnianym dniu premiery singla „Easy Please me”.
www.rinse.fm/katyb/
Rinse, Columbia Records, 2011
wioska ze hej, az dziw bierze ze cos takiego na nowej muzyce sie opisuje
ta recenzja brzmi jak artykuł sponsorowany.\”„On a mission” świetnie sprawdzi się zarówno podczas skromnej domówki jaki i plenerowej, letniej imprezy. \” wtf? to prawie jak wbk w \”klanie\”.
tak naprawdę na tle singli, cała płyta jest żenująco słaba, oparta na oklepanych patentach sprzed lat, a panna Katy jęczy niemiłosiernie, że rzeczywiście zaczynam zauważać więcej podobieństw do Kai Paschalskiej niż tylko rude włosy.
Oddałbym wszystkie polskie wokalistki, za taką jedną Katy B znad Wisły.