Wpisz i kliknij enter

Sons Of The Dragon – The Motor City Matrix

Klasyka detroitowego techno.

To jedna z najgłębiej skrywanych tajemnic współczesnej sceny elektronicznej. Kto kryje się pod orientalnym szyldem Sons Of The Dragon? Kiedy w połowie 2008 roku ukazała się podwójna dwunastocalówka firmowana tą nazwą, podczas Detroit Electronic Music Festivalu sprzedawano ją jako wspólne dzieło… Juana Atkinsa, Mike`a Banksa i Gerarda Mitchella, czyli koncertowego składu Model 500.

Potem pojawiła się informacja, że projekt tworzy dwóch muzyków z wieloletnim doświadczeniem, z których jeden mieszka w Detroit a drugi w Europie. I znów zaczęła się giełda pomysłów: Convextion i Arne Wienberg, Sean Deason i In-Sync, Rod Modell i Stephen Hitchell. Choć w przypadku poprzednich artystów ze sceny techno, próbujących ukryć swą tożsamość, prędzej czy później udawało się ją odkryć wścibskim fanom, tym razem wszystkie próby zawiodły.

W ciągu minionych trzech lat nagrania Sons Of The Dragon ukazywały się w różnych formatach – aż wreszcie teraz otrzymujemy kompaktową kompilację zbierającą je wszystkie w postaci niemal półtoragodzinnego zestawu. Materiał z pierwotnej dwunastocalówki został tutaj uzupełniony o dodatkowe utwory i remiksy. Wydawnictwo to ukazało się nakładem Echospace Detroit w limitowanym nakładzie zaledwie stu sztuk.

Kolekcję otwiera tytułowy „The Motor City Matrix” w trzech wersjach. Ta podstawowa to kapitalne połączenie electro i techno w dubowym kontekście – coś, co rzeczywiście mogło wyjść spod ręki zarówno Gerarda Hansona, jak i Seana Deasona. „SP12 Mix” brzmi dosyć podobnie, ale ma bardziej oldskulowy sznyt ze względu na rave`ową partię basu. Dlatego przypomina raczej dokonania Juana Atkinsa z początku lat 90. Oba te nagrania przedziela krótki „Edit” – niemal ambientowa miniatura o eksperymentalnym tonie.

Centrum krążka stanowi szlachetne techno najwyższej próby. „The Evolution Of San Mi” to typowo detroitowe granie – uzupełnione jednak falującymi akordami o dubowym brzmieniu. Niezwykle ciężko wypada „The Journey (Qui Niu)”, którego głównym elementem jest morderczy pochód bitu i basu zanurzony w gęstej zawiesinie skorodowanych defektów. Takiego nagrania nie powstydziliby się zarówno panowie z Basic Chanel, jak i ich młodsi następcy z DeepChord.

Klasyczne klimaty rodem Motor City powracają w „Orbiting Planet Arp”. To ćwierkające dźwięki podbite wyrazistą rytmiką i osadzone na pejzażowym tle. Motoryczne bity w stylu electro otrzymujemy z kolei ponownie w „River Drive”. Niczym w prehistorycznych nagraniach Cybotrona wypełniają je kosmiczne arpeggia zapożyczone z dokonań weteranów niemieckiej elektroniki. Jest tu również miejsce na ilustracyjne downtempo o egzotycznej melodyce – w „Night Sky” i „Dancing Stars” – również kojarzące się z relaksacyjnymi utworami Seana Deasona.

Finał zestawu tworzą dwa remiksy. Stephen Hitchell pod szyldem cv313 zamienia „The Journey” w masywny dub o tribalowym podkładzie rytmicznym, a „The Evolution Of San Mi” – w minimalowe techno rodem z nocnych sesji w Berghain. Na koniec dostajemy jeszcze raz „The Motor City Matrix” – tym razem w koncertowej wersji z Detroit Electronic Music Festivalu z 2002 roku.

Nie ma dwóch zdań – kolekcja nagrań Sons Of The Dragon to muzyczna uczta dla wielbicieli muzyki rodem z Detroit. Szkoda tylko, że od trzech lat projekt nie zrealizował żadnych nowych kompozycji. Ale być może dzięki temu nadal pozostaje tajemnicą, kim są autorzy tej elektronicznej poezji.

Echospace Detroit 2012

www.echospacedetroit.com

www.myspace.com/echospacedetroit







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
RJq
RJq
12 lat temu

Niezly material, biore to!

m44-7
m44-7
12 lat temu

a co ma sotd wspolnego z detroit?

tyle samo co echospace czy soundshift? NIC. i o to wlasnie chodzi.

tak samo cv313 – co ma wspolnego z (313) detroit? modell z ann arbor i hitchell z chicaco – „detroit” to dopisek ktory decyduje o tym czy sie sprzedajesz czy zostajesz na półce.

albo weźmy na to sposob w jaki kilka lat po smierci rona murphy’ego zeruja na jego legendzie twierdzac ze to on masterowal ich rzeczy. bez logo NSC plyta nie zejdzie, wiec ono tez „musi” być i koniec.

m44-7
m44-7
12 lat temu

son’s of the dragon to lee purkis i stephen hitchell

Nat
Nat
12 lat temu
Reply to  m44-7

niemożliwe. hitchell jest z chicago a nie z detroit. raczej purkiss i deason.

m44-7
m44-7
12 lat temu
Reply to  Nat

a skad tu w ogole deason? że jak „matrix” i „motor city” to deason? 😉
ten projekt ma tyle wspolnego z motor city co ze smokami..

dawniej panowie stawali na głowie zeby skopiowac brzmienie, wyglad i przede wszystkim status plyt basic channel. sukces polowiczny -mlodziez dala sie nabrac wiec…

teraz celem jest label RED PLANET – ostatni bastion jakosci i niezaleznosci „detroit techno” – UR od40kilku tytulow nie liczy sie zupelnie, ale RP to tajemnica + dobra muzyka = trudno o bardziej kultowa serie. i wiernym klonem tej idei bedzie sotd tak dlugo jak beda pojawialy sie takie artykuly i jak dlugo bedzie mozna sprzedawac plyty po kilkadziesiat euro zanim w ogole zostana wyprodukowane.

Nat
Nat
12 lat temu
Reply to  m44-7

m44-7 – czy Tobie się wydaje, że to właśnie Ty masz monopol na rozstrzyganie co jest Detroit, a co nie, co jest oryginalne, a co jest podróbką, co jest tajemnicą, a co nią nie jest? Wychodzi z Ciebie jakiś mały faszystowski dyktator. Ciesz się muzyką, a nie bluzgaj tyle, a to Ci tylko na zdrowie wyjdzie! Bo jak na razie to Twoje komentarze wskazują, że powinieneś udać się do psychiatry.

Polecamy