Wpisz i kliknij enter

Four Tet – Parallel

Eksplorowanie w medytacji.

Four Tet dał o sobie szerzej przypomnieć przy okazji zupełnie niespodziewanego wystąpienia na festiwalu Coachella w towarzystwie Skrillexa i Freda Again.. . Ich wspólny set idealnie sprawdził się jako zastępca przykrych wspomnień po tym z czym słuchaczy festwialu zostawił Frank Ocean. Międzypokoleniowy pokaz warsztatu  wręcz parował ciężkim dubstepem, wycieczkami w kierunku jungle czy house’u. Dla kontrastu warto więc przypomnieć rodzime oblicze ikony i pochylić się nad krążkiem z 2020 roku.

 „Parallel” to album z kategorii całkowite wyłączenie. Witająca nas w świecie Four Teta ponad 26 minutowa kompozycja, to rozmyta syntezatorowa plama ambientowa, pozwalająca na bezwarunkowe odpłynięcie. W przypadku takich albumów łatwo o odbieganie myślami w rozmaite rejony. Szczerze zalecam jednak pełne skupienie na otwierającym „Parallel 1”. Chociażby dlatego, aby poczuć jak spójną kontynuację przynoszą kolejne części stopniowo napędzane pulsem house’owej  perkusji, wędrując między chill-outem i ambientem.

„Parallel 4” kładąc główny nacisk na perkusję odsyła do klasycznego deep house’u, a wokalne sample idealnie kształtują taneczny trans. Etniczne przerywniki i ściany dźwięków stanowiące subtelne przejścia między kolejnymi kompozycjami sprawiają, że cały materiał przybiera formę rozbudowanej sennej suity. Idealny dobór perkusyjnego brzmienia z genialnym wyczuciem balansuje pomiędzy akustycznymi bębnami, dzwonkami i zamglonym pulsem minimalistycznych rytmów.

Pochylenie się przy naturze („Parallel 9”) buduje iluzję pięknego miejsca pełnego dźwięków, gdzie historię opowiada nam delikatne pianino brnące po utrzymanym w idealnym porządku świecie przyrody. Refleksja zdecydowanie warta przeżycia. Zamykająca album część, tak jak w przypadku początku materiału stawia na rozmyty krajobraz muzyczny, następnie przechodząc w samotne wariacje na pianie stanowiąc swoiste domknięcie.

Ugruntowana pozycja artysty w świecie ambitnej elektroniki pozwala mu niezmiennie w ciekawy sposób poruszać się po gatunkach, które pozornie wydają się już niczym nie zaskakiwać. A jednak wracając do jego albumów odczuwam niemałą satysfakcję z coraz to nowszych odkryć. Kieran Hebden w płaszczyku minimalisty jest w stanie przemycić naprawdę wiele i niejednokrotnie zaskoczyć uważnego słuchacza. Jego geniusz polega na tym, że w trakcie owego odkrywania jesteśmy skłonni odlecieć daleko stąd, w świat pełen harmonii i spokoju.

 

Profil na BandCamp »

Text Records 2020







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy