W sobotę 12 stycznia do krakowskiej Alchemii zawita duński didżej i producent Mikkel Metal. Z tej okazji zadaliśmy mu trzy pytania.
– Od pięciu lat nie wydałeś nowego albumu. Dlatego pewnie wielu Twoich dawnych fanów zastanawia się jak w ciągu tego okresu zmieniła się Twoja muzyka?
– Właściwie to nie zmieniła się ona w jakiś substancjonalny sposób. Ale faktycznie – próbuję trochę nowych rzeczy. Choćby pracuję więcej nad ambientowym i eksperymentalnymi nagraniami. Szczególnie pod kątem występów na żywo.
– Ostatnio koncentrujesz się wyłącznie na wydawaniu EP-ek. Dlaczego?
– Nagrywanie albumów to długie i żmudne przedsięwzięcie. Ale tak naprawdę, to zrezygnowałem z tej formy wypowiedzi, ponieważ nie wiedziałem, w którą stronę pójść. Nie chcę się bowiem powtarzać. Dlatego stwierdziłem, że lepiej pracować na krótszym formacie, ponieważ wtedy można śmielej próbować nowych rzeczy na mniejszą skalę. Poza tym w ciągu ostatnich dwóch lat mam mniej czasu na tworzenie muzyki, ponieważ zostałem nauczycielem na pełny etat. I cieszy mnie, że mogę robić coś oprócz muzyki. To zajęcie daje mi inny rodzaj energii, kiedy siadam do komponowania.
– Ostatnio nagrywasz dla tak różnych wytwórni jak Tartalet i Semantica. Czy to znaczy, że interesuje Cię zarówno deep house, jak i industrialne techno?
– Oczywiście. Jestem zainteresowany wieloma gatunkami muzyki. Jak wielu innych artystów, nie chcę być zaszufladkowany tylko pod jedną etykietką. A wiem, że od lat uznaje się mnie za twórcę dub-techno. To klasyczny problem. Oczywiście, ciągle bawi mnie to brzmienie, ale identyfikuję się również z wieloma innymi stylistykami.
– I jedno pytanie bonusowe: czego zatem możemy się spodziewać po Twoim secie w Alchemii?
– Będzie dub, house i techno z Berlina, Kolonii i Detroit w typowym stylu dla Mikkela Metala!
ja licze na mocny dubowy akcent mimo wszystko
to ja tylko nieśmiało podkleje iwencik i do zo w piwnicy 🙂
http://www.facebook.com/events/130555123766656
to jest wydarzenie 🙂
To do zobaczenia Mike:)