
Włoski duet zrealizował bezkompromisową płytę, mającą moc wręcz duchowego oczyszczenia.
Działalność wytwórni Stroboscopic Artefacts wydaje się być prowadzona w rzadko spotykany na elektronicznej scenie przemyślany sposób. Po zmasowanym ataku pierwszych winylowych dwunastocalówek zebranych w cyklu „Monad”, pojawiły się dwa wybitne albumy autorstwa Lucy i Xhina. Potem przyszedł czas na zupełnie niekonwencjonalny projekt – ubiegłoroczny zestaw „Stellate I – IV”. Kolejny rok swej działalności berlińska tłocznia otwiera długo oczekiwanym albumem duetu Dadub – „You Are Eternity”.
Daniele Antezza i Giovanni Conti należą do ścisłego kierownictwa Stroboscopic Artefacts. Do tej pory zajmowali się przede wszystkim masteringiem materiału publikowanego przez firmę. Z czasem zaczęli jednak objawiać również producenckie talenty – czego dowodem były chociażby nagrania zebrane na ósmej części „Monad” czy świetnie przyjętej przez krytykę i fanów EP-ce „Way To Moksha”. Wydawnictwa te zaostrzyły tylko apetyt na pełnowymiarową płytę projektu. Daniele i Giovanni kazali nam jednak czekać na nią aż do dzisiaj.
Album zaczyna się dokładnie tak, jak tego byśmy sobie życzyli – od ambientowego wstępu, wypełnionego wolno wijącymi się smugami zaszumionego dźwięku podszytego złowieszczo pomrukującym dronem („Vibration”). Dopiero potem następuje gwałtowna eksplozja – dubstepowe bity o tektonicznym brzmieniu uderzają w głośniki z potworną mocą, niosąc przetworzone odgłosy ekonomicznej dyskusji między Henry Waxmanem a Alanem Greenspanem („Truth”). Potem rytm nabiera jeszcze bardziej intensywnego charakteru – i zamienia się w plemienny breakbeat uzupełniony industrialnymi zgrzytami przecinającymi powietrze z wściekłością tarczowej piły („Life”).
„Path” to karkołomne połączenie kilku zupełnie odmiennych elementów. Z jednej strony mamy tu bowiem rwane bity i dubowe sample, a z drugiej – pastelowe pasaże i przemysłowe tło. Hipnotyczny rytm twardego techno naciera z niepohamowaną siłą dopiero w „Circle”. W nagraniu tym włoskich producentów wspomógł szkocki producent Edit Select (znany też szerzej jako Percy X). Centrum tej wspólnej kompozycji stanowi żrący strumień ziarnistego szumu – w którym zanurzone zostają galopujące bity.
Oparty na podskórnym pulsie bijącego serca „Death” przywołuje wspomnienie klasycznego IDM-u, łącząc połamaną strukturę rytmiczną z pastelowymi falami syntezatorów. A potem rozlega się „Transfer” – bez wątpienia najbardziej brutalne nagranie w zestawie. Dadub zrealizowali go z King Cannibalem, stawiając na zmasowany atak miażdżących uderzeń metalicznych bitów wspartych industrialnymi deformacjami. Kiedy cichną kroki tego stalowego potwora, pojawia się „Arrival” – sprężysty dubstep wypełniony kolejnymi falami zdeformowanych klawiszy.
Finał płyty rozgrywa się w otoczeniu bardziej zredukowanych brzmień. Otwiera go oparty na samplach spadających kropel „Unbroken Continuity”. Potem włoscy producenci sięgają po glitchowe metody konstrukcji dźwięku – łącząc zgrabnie chrzęszczące podkłady rytmiczne ze skorodowanymi akordami zdubowanych syntezatorów i niepokojąco zawodzącymi dronami. Tutaj liczy się przede wszystkim przestrzeń – słuchających tych nagrań mamy wrażenie, że trafiliśmy na czas ich trwania do podziemnej jaskini, w której wyraźnie słychać tektoniczne ruchy przesuwających się skał. Na koniec Daniele i Giovanni wyprowadzają nas jednak na powierzchnię – a eteryczne tony ambientowego „Indescent Fragment” owiewają nas niczym odświeżająca bryza nadmorskiego wiatru.
„You Are Eternally” to płyta bezkompromisowa, mająca moc wręcz duchowego oczyszczenia. Włoscy producenci stawiają na potężne i wyraziste dźwięki, oddając ich pierwotną siłę nawet w jednoznacznie kojarzących się tytułach. Nie uciekając się do prostackiego okultyzmu czy banalnej symboliki, potrafią oni swymi nagraniami stworzyć nastrój autentycznej Tajemnicy. W utworze otwierającym płytę słychać fragment wypowiedzi Feli Kutiego: Music is a spirituals gift and those who misuse it, die young. Bądźmy więc uważni. Bo rzeczywiście jesteśmy istotami duchowymi, które dar muzyki może prowadzić do zbawienia. I wtedy będziemy wiecznością. A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: zwycięstwo pochłonęło śmierć.
Stroboscopic Artefacts 2013

Gdyby ta płyta wyszła 2-3 lata temu, rzeczywiście zasługiwałaby na tak pochlebną recenzję, ale jesteśmy już po Labour Division i stu innych tego typu rzeczach, więc nie popadajmy w przesadę 🙂 ale 2/5 spokojnie jest 😉
Płyta nie jest trudna w odbiorze… jest prosta, rzeczywiście mało odkrywcza i oryginalna, za to irytująco pretensjonalna… Nawet jak na techno wydawnictwo (nie obrażając techno)
„Jest ciezka bardzo w odbiorze” – pod jakim względem? Bo płyta jest prosta jak budowa cepa.
Nudna i odtwórcza?
Uwielbiam takie „łoświecone” komenty.
Faworyt roku
Spodziewałam się większej różnorodności, album nie urywa dupy… zdecydowanie nie urywa. Łoświecon!
Jest ciezka bardzo w odbiorze, jednakze malo takich materialow ostatnio jest wydawanych. A co niby teraz jest odtworcze? skoro producentow jest tysiace, a ciekwaych produkcji coraz mniej…
Nikt nie odnosi wraźenia, że to płyta nudna i odtwòrcza?
Świetna recenzja!
co tu dużo gadać,to trzeba usłyszeć!
Mikrokorekta…:) Seria Monad nie została niestety wydana na winylu… Można ją nabyć tylko w wersji cyfrowej…
Ma zostac jeszcze w tym roku wydany album A.T.O.L, wiec tez moze byc ciekawy material:)
Podsumowanie najlepszych albumów roku czas zacząć…