Wpisz i kliknij enter

Tauron Nowa Muzyka – na to czekamy

Sprawdźcie nasz subiektywny przewodnik po zbliżającej się, ósmej edycji zaprzyjaźnionego z nami festiwalu. Na te koncerty czekamy w szczególności.

Patryk Zalasiński

Ledwo trawka w Dolinie Trzech Stawów zdążyła odrosnąć, a już kolejne tłumy przyjdą ją zdeptać. Był OFF a raczej 1/2 OFF Festivalu z lat poprzednich (ale nie ma się czemu dziwić, śledząc finanse festiwalu Rojka). Teraz czas na Nową Muzykę. I tak dolina Trzech Stawów która zawstydza zielonością, staje się festiwalowym centrum Polski. Wszyscy ignoranci, który spodziewali się smogu i pyłu węglowego, mają szansę udusić się krystalicznie czystym, leśnym powietrzem, bo to wyjątkowo przyjazne miejsce – idealne aby zorganizować festiwal.

Lineup TFNM w tym roku poprawny, aż za bardzo, stworzony wedle kanonu – młodsi, starsi, rutyniarze i pewniaki, trochę nowości. Z przyjemnością otworzę festiwal z Delayem – widzieliście, co szykuje?

… i zamknę z Darkstar. To na nich chyba czekam najbardziej. Rzewni, melancholijni, z niesamowitym wokalistą Butterym, którego albo się kocha, albo nienawidzi, przez specyficzny wokal. Ma to znamiona legendarnego koncertu. No bo po dwóch dniach plenerowego imprezowania, koncert oczyszczjący, niczym niedzielna msza w kościółku. Tylko zamiast fałszującego organisty – Darkstar.

Podczas dwóch dni w Dolinie, pierwszego dnia obowiązkowo Jets – projekt Machinedrum i Jimmy’ego Edgara. Na scenie głównej trzeba rzucić okiem na Tobina, bo to jednak legenda, mimo że Two Fingers to nie jest mój muzyczny rewir.

Drugiego dnia trzeba będzie opanować trudną sztukę bilokacji i podzielności uwagi. Pierwszy konflikt – Aguayo i Lidell. Oboje nie zachwycili nowymi albumami, ale koncertowo są niesamowici. Kolejne pozycje obowiązkowe – dwudziestka Kompaktu, DJ Koze i LFO. Jednak największą część wieczoru spędzę w namiocie wytwórni Numbers, brytyjskich młodych wilków, którzy bardziej są DJ-ami niż muzykami.

Podoba mi się ich podejście, muzyczne dzień dobry które wykrzyczeli kilka lat temu – chwytają połączeniem lat 80., R&B, house, electro, garage house’u, dubstepu, 2 stepu. Deadboya śledzę od doskonałej EPki „Here”, a Jackmaster, to człowiek który nie wydał żadnej płyty ni epki, ale skomponował według mnie najlepszy z serii Fabriclive – numer 57, który jest idealną wizytówką tego, co inspiruje i w rytm czego grają DJe z Numbers:

Bartek Woynicz

Po ubiegłorocznym, zaskakującym, niezwykle świeżym, instrumentalnym koncercie na małej scenie, czekam w tym roku na ponowny występ Brandt Brauer Frick Ensemble. Tym razem, panowie znani kiedyś jako Scott, z pomocą wszechstronnego kompozytora Paula Fricka będą mieli do dyspozycji Main Stage, gdzie oprócz rozszerzonego instrumentarium wspomagać ich mają wokaliści.

Połączenie precyzyjnych techno-aranżacji rozpisanych w pięcioliniach ze swobodą interpretacyjną ludzkiego głosu, może dać jeszcze lepsze efekty niż w 2012 roku. Z resztą, chyba każdy zainteresowany po cichu liczy, że Jamie Lidell zostanie trochę dłużej po swoim koncercie i dołączy do orkiestry w „Broken Pieces”.

Bardzo lubię żywe granie na instrumentach (nie tylko poprzez białe laptopy…), a jeśli generuje się poprzez nie połączenia electro-akustyczne krążące wokół jazzowego filaru to jestem pierwszy pod sceną. Z niekrytą ciekawością dlatego przybędę na koncert wirtuoza gitary basowej Thundercata. Podopieczny FlyLo wydał przed chwilą nowy album, tym bardziej warto będzie go sprawdzić w Kato.

Marcin Bochenek

Piątek proponuję zacząć od irlandzkiego producenta Mmoths. Dwudziestolatek ma na swoim koncie dwie epki z melodyjną elektroniką popartą często zwiewnymi wokalami. W połączeniu z popołudniowym sierpniowym słońcem idealne otwarcie dnia, a dla wielu całego festiwalu.

Debiut Holy Herndon, doktorantki z zakresu muzyki elektronicznej Uniwestytetu Stanford, wydany w zeszłym roku nakładem RVNG Intl. koncentruje się na możliwościach wykorzystania w elektronice ludzkiego głosu. Oprócz modulowanych wdechów i wydechów na krążku Holy zamieściła też sporą dawkę przyjemnych tanecznych dźwięków. Powstałą mieszankę warto sprawdzić na żywo.

Pozostajemy na scenie littlebig. Jets to projekt dwójki przyjaciół obecnie rezydujących w Berlinie: Jimmy Edgar i Machinedrum połączyli siły. Ich zeszłoroczna epka kipi od pokładów energii i euforii.

Prawdziwym wydarzeniem piątkowego wieczoru będzie jednak scena Mik Musik. Reaktywowana w zeszłym roku polska wytwórnia zaprezentuje nam swoje nowe projekty, z całego wieczoru wybrałem dwa.

Za projektem RSS BOYS stoi para anonimowych artystów, odpowiedzialnych dotychczas za dwa bardzo ciekawe krążki. Chłopcy jeden i dwa lubią caps lock, afrykańskie rytmy i techno. Piątkowy występ to ich debiut na żywo, a must. Bezpośrednio po RSS na scenie Mik pojawi się Maciej Kujawski, występujący pod pseudonimem Co. Jeśli sugerować się wydanym niedawno mixtapem o nazwie Ba, po występie Co można spodziewać się solidnych hiphopowych bitów, oraz oryginalnego patchworku z dosłownie wszystkiego.

Magda Penar

No tak, jak mówi festiwalowy rozkład jazdy polski piątek jest świetny, zatem wybieram scenę Mik Music. Skład bardzo intensywny i surowy, ale i potańczyć da się (choćby RSS Boys), a i chwila na eksperyment się znajdzie, ciekawe co zmajstrują Iron Noir i Wilhelm Bras. Jeżeli chodzi o gwiazdorskie sceny to minimal techno i wszelkie odmiany muzyki house prezentują się świetnie, choćby Yosi Horikawa i Darling Farah – przybywać obowiązkowo! W piątek wystąpi także Thundercat, którego album „Apocalypse” stał się moim się porannym soundtrackiem ku rozpaczy współmieszkańców. „Oh Sheit, It’s X!”

W sobotę piękna seria czeka nas na Main Stage. Zaczynamy o 17.00 z London Grammar – w składzie utalentowana wielce Hannah Reid o cudownym, głębokim głosie. Zaraz po London zagra Jamie Lidell. No tak, zawsze jestem dziwnie poruszona, kiedy ten Pan zjawia się w naszym kraju. I choć ostatnia płyta Jamiego w kilmacie lat ’80 jakoś nie trafia mi w serce, to trafia gdzieś obok i też grzeje.

Tak naprawdę na sobotnim Main Stage można zostać do końca, bo następni w kolejce są: genialny, niemiecki The Brandt Brauer Frick Ensemble, Moderat i… Oszibarack – co im starszy, tym lepszy. Ale zaraz! Główna scena to żaden dyktator i obowiązkowa laurka, skoki w boki jak najbardziej są wskazane, a jest na co się urwać: Matias Aguayo & Mostro, niezrównany Robag Wruhme – legenda niemieckiej sceny techno i Omar Souleyman, to tylko kilka równie mocnych propozycji festiwalowych.

Spać idziemy pod Wigwam Stage i do 5.00 zostajemy z hiszpańskim Za!, a to na koniec najlepsza nagroda! Bardzo mocny lineup w tym roku tylko dlaczego to się wszystko tak zazębia? Oj będzie płacz…

Wszystko o festiwalu – www.festiwalnowamuzyka.pl

Autorem zdjęcia jest Radosław Kaźmierczak.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy