Wpisz i kliknij enter

EVOL – Something Inflatable

„AAAAAA! …it’s too much!” – dziewczyna sfilmowana podczas koncertu EVOL próbuje przekrzyczeć się przez hałas.

Muzyka ekstremalna niejedno ma imię. O tym, kiedy następuje przekroczenie granicy, decyduje indywidualna wrażliwość. Dave Phillips, jeden z „akcjonistów” z Schimpfluch-Gruppe, podczas swoich solowych występów wyświetla filmy dokumentujące najokrutniejsze działania na żywych zwierzętach. Ten wojujący weganin stosuje taktykę szoku, która działa tak piorunująco, gdyż straszne obrazy dopełnia paraliżujący, nieludzko głośny noise.

Innym przykładem ekstremum są dokonania duetu Filament. Muzyka tworzona przez Otomo Yoshihide i Sachiko M zdaje się sytuować w opozycji do noise’u spod znaku Phillipsa. Dwójka Japończyków, w nieistniejącym już projekcie, hołdowała zasadzie minimalizmu emocjonalnego i brzmieniowego, poruszając się po obrzeżach ciszy. Artyści narzucili sobie ograniczenia sprzętowe, korzystając z gramofonu bez płyt oraz generatora fal sinusoidalnych. To właśnie z tego ostatniego sprzętu Sachiko M wydobywała tony tak wysokie, że aż trudne do zniesienia. Dźwięki przenikające ściany, wprowadzające w irytację sąsiadów i domowe zwierzęta.

EVOL bliżej do Filament, niż do taktyk sceny industrial/noise. Terroryzm brzmieniowy Hiszpanów wynika bardziej ze stosowanych częstotliwości, niż z epatowania szokującymi treściami. Choć koncerty EVOL, opierając się na dokumentacji, również wydają się być intensywnym przeżyciem. Gęsty dym, błyskający stroboskop i głośna, drażniąca muzyka – nic dziwnego, że niektórym słuchaczom puszczają nerwy.

„Komputerowa muzyka dla chuliganów” – tym hasłem zwykło się opisywać EVOL. Roc Jiménez de Cisneros i Stephen Sharp dbają o poziom energetyczny swojej muzyki, nie uznając kompromisów. Od pewnego czasu sięgają po rave oraz pochodne, które starają się rozłożyć na elementy i przyswoić dla świata awangardy. Stworzony przez EVOL miks dla Ideal Recordings świetnie obrazuje powtarzalność schematów brzmieniowych i rytmicznych acid techno. Z 303 utworów zbudowano całość o maksymalnym kwasowym natężeniu, nie będącą tylko dziełem konceptualnym, a przynoszącą podczas słuchania sporo przyjemności.

Punktem wyjściowym dla wydanego nakładem własnej oficyny Alku „Something Inflatable” był track Rotterdam Termination Source „Poing”. Oryginał pochodzi z 1992 roku i stanowi przykład klasycznego gabber rodem z Holandii. Utwór o agresywnym rytmie, pędzącym na złamanie karku, wyróżnia szczególnego rodzaju efekt, wyrażony w tytule onomatopeją „poing”. Dźwięk przypomina odbijanie piłeczki we wczesnych grach komputerowych. De Cisneros i Sharp przyjrzeli się temu elementowi pod elektronowym mikroskopem, po czym zmodulowali go na wiele sposobów, wypełniając tak dwie strony czerwonego LP.

Dlaczego muzyka EVOL może być uznana za nieznośną? Nagrania noszą znamiona laboratoryjnego eksperymentu, dokonanego w antyseptycznych warunkach. Poza czytelną i trafiającą w punkt linią cyfrowej syntezy, brak tu innych elementów – tła, szumu, brudu, czegokolwiek. Na tripowanie z EVOL trzeba być zatem gotowym, gdyż nie każdemu starczy odwagi na zażycie chemii w tak czystej postaci.

ALKU | 2013

http://alkualkualkualkualkualkualkualkualkualku.org/







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy