Wpisz i kliknij enter

Echologist – Storming Heaven

Jeśli ta płyta nie przyniesie zasłużonej sławy amerykańskiemu producentowi – to już chyba żadna.

Brendon Moeller jest obecny na elektronicznej scenie ponad piętnaście lat. W tym czasie dał się poznać z różnorodnej muzyki, publikowanej zarówno pod swoim własnym nazwiskiem, jak i pod pseudonimami Beat Pharmacy i Echologist. W ostatnim czasie rezydujący w Nowym Jorku producent działa przede wszystkim pod tym z ostatnich szyldów – choć i tak każdy z firmowanych nim dwóch albumów jest zupełnie inny. O ile „Explorations Vol. 1” był dedykowany dub-house’owi, tak „Subterranean” przyniósł bardziej eksperymentalne dźwięki z pogranicza ambientu i psychodelii. Nie inaczej jest z najnowszym dziełem Echologista, opublikowanym przez modną obecnie niemiecką wytwórnię Prologue.

Już sam fakt, że „Storming Heaven” zdecydowała się umieścić w swym katalogu tłocznia, mająca w nim płyty Voices From The Lake, Dino Sabatiniego, Mike’a Parkera czy Cassegrain, świadczy, że tym razem będziemy mieli do czynienia z wysokiej klasy nowoczesnym techno. I rzeczywiście – na swoje nowe wydawnictwo Moeller przygotował dwanaście premierowych nagrań, które w fascynujący sposób łączą starą i nową szkołę tworzenia takiej muzyki. Kompozycje te układają się w bez wątpienia najlepszy album w dotychczasowym dorobku amerykańskiego twórcy – jego swoiste opus magnum, które być może wreszcie pozwoli mu dostać się do pierwszej ligi elektronicznych producentów.

Już otwierający płytę „The Frequency Of Love” wskazuje, że będziemy mieli do czynienia z bezkompromisowym graniem. Rozwibrowane akordy metalicznych klawiszy podszyte dronowym pulsem głębokiego basu splatają się w industrialną wizję muzyki ambient – stanowiąc perfekcyjne wprowadzenie do właściwej części albumu. Zaczyna się ona od „Next Exit” – galopującego techno o gęstej rytmice, które wypełniają świdrujące loopy i laboratoryjne efekty. „Guilty Pleasures” ma bardziej zredukowane brzmienie – miarowy bit zostaje stłumiony i przesunięty na drugi plan utworu. Dzięki temu na wierzch wysuwają się zapętlone zgrzyty i fabryczne zawodzenia, tworząc mroczny nastrój całości. Rozładowanie narastającego napięcia przynosi „Tricks Of The Shade” – zupełnie niespodziewany funk w formule detroitowego techno, rozpisanego na cmokający rytm i pohukujące syntezatory.

[embeded: src=”http://www.junostatic.com/ultraplayer/07/MicroPlayer.swf” width=”400″ height=”90″ FlashVars=”branding=records&playlist_url=http://www.juno.co.uk/playlists/builder/509980-01.xspf&start_playing=0&change_player_url=&volume=80&insert_type=insert&play_now=false&isRe lease=false&product_key=509980-01″ allowscriptaccess=”always”]

W połowie albumu Moeller zwraca się w stronę muzyki house rodem z Chicago. „Storming Heaven” to jej oldskulowa wersja, łącząca twarde uderzenia automatu perkusyjnego z wijącym się przesterem o acidowym tonie. „Even If And Especially When” ma już bardziej nowoczesny sznyt – i przypomina śmiałe dekonstrukcje gatunku podejmowane przez Andy’ego Stotta. Tym razem amerykański producent wpisuje w tkankę nagrania dubowe akordy i kanalizacyjne efekty, nadając całości nieco klaustrofobiczne brzmienie. Ta obróbka dźwięku jest jeszcze bardziej słyszalna w „Deep Fied” – bo z głośników bucha dubstepowo falujący pochód basu wsparty świszczącymi dźwiękami o noise’owej proweniencji. Jak wypada garage house w wersji podrasowanej na eksperymentalna modłę, objawia nam „Down The Rabbit Hole” – rozpościerając się między przytłumionym i szurającym podkładem rytmicznym a złośliwie brzęczącymi loopami.

Na koniec Moeller znów wraca do konkretnego techno. „M13 + DPO” na pewno trafi do setów duetu Karenn – bo to najtwardsza odmiana gatunku, z jednej strony waląca po uszach łupanym bitem, a z drugiej – wwiercająca się w nie niemiłosiernie piłującymi klawiszami. „Stepping Out” mógłby z kolei z powodzeniem znaleźć się w katalogu Modern Love – tym razem amerykański producent zwalnia i wytłumia rytm, stawiając przede wszystkim na kolejno przewalające się głębokie fale skorodowanego dźwięku. W podobnym tonie utrzymany jest finałowy „Goodbye” – choć to znowu chicagowski house w swej acidowej odsłonie, idealnie kojarzący na onirycznym tle suche bity Rolanda TR-707 z kumkającymi tonami Rolanda TB-303.

Być może Brandon Moeller widzi się w roli tego King-Konga z okładki, którego atakują zdradzieckie samoloty. Bo podobnie jak filmowe monstrum w swej walce z ludźmi, tak on nie miał nic do stracenia nagrywając materiał na „Storming Heaven”. Dlatego poszedł na całość – i wygrał. Jego nowe nagrania wpasowują się idealnie w obecne tendencje na elektronicznej scenie, nie tracąc jednak zakorzenienia w klasyce gatunku. Dlatego, jeśli ta płyta nie przyniesie mu zasłużonej sławy w środowisku – to już chyba żadna.

Prologue 2013

www.prologuemusic.blogspot.com

www.facebook.com/pages/Prologue-Music

www.brendonmoeller.com

www.facebook.com/brendongrant.moeller







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

MIN t

Wokalistka, producentka i dyplomowana songwiterka. MIN t, czyli Martyna Kubicz, rozmawia z nami m.in. o swoim najnowszym teledysku, życiu w Berlinie i artystach którzy ją inspirują.