Po co znowu pisać o tych samych płytach?
Ci, którzy czytają regularnie „Nową Muzykę” dobrze wiedzą, które albumy uznałem za najlepsze w mijającym roku. Dlatego stwierdziłem, że nie warto po raz kolejny pisać o tych samych płytach. I stworzyłem listę najlepszych tegorocznych krążków, których… nigdzie nie zrecenzowałem (z różnych powodów). Potraktujcie ją jako suplement do zestawu rekomendacji, jaki opublikowałem w mijającym sezonie.
Omar-S „Thank You For Letting Me Be Myself” FXHE
Świat współczesnej elektroniki gna ciągle na łeb na szyję w poszukiwaniu nowych brzmień, a Omar-S ze stoickim spokojem nagrywa swoją muzykę nie oglądając się na nikogo. W tym sezonie znowu uraczył nas kolejnym albumem – tym razem zawierającym bardziej zwartą i energetyczną wizję deep house’u, momentami nawet ocierającą się o techno. Co tu dużo pisać – znakomity materiał od niekonwencjonalnego geniusza.
Somaticae „Catharsis” In Paradisum
Dużo było w tym roku mrocznej muzyki, ale ten album wyróżnia się z całego zalewu tej muzyki. Kiedy inni twórcy poszli w stronę lo-fi, francuski producent postawił na hi-fi, tworząc klinicznie wręcz ostre brzmienie, w którym spotkały się masywne bity rodem z techno, industrialna elektronika i neoklasyczne orkiestracje. Efekt jest porażający – jakby Penderecki zabrał się za tworzenie muzyki klubowej.
Kyle Hall „The Boat Party” Wild Oats
Reprezentant najmłodszej generacji producentów z Detroit nareszcie objawił swój debiutancki album. I zaskoczenie było pełne – to wyjątkowo szorstka i surowa muzyka o niemal eksperymentalnym zacięciu. Oczywiście wpisana w house’owe struktury – ale odarta z wszelkich niepotrzebnych ozdobników. Jeśli lo-fi osiągnęło w tym roku swoje artystyczne apogeum, to właśnie na tym krążku.
Chevel „Air Is Freedom” Non Series
Tytuł wyjaśnia wszystko – włoski producent wpuścił do swej muzyki więcej powietrza i stworzył wyjątkowo przestrzenne brzmienie. To nowoczesne techno o minimalowej proweniencji – ale zanurzone w dronowym oceanarium dźwięku. Mimo tej oniryczności nagrania Chevela nie tracą nic na swej sile – bo są mocno zakorzenione w funkowym pulsie rodem z Motor City. Forza Italia!
Kim Brown „Somewhere Else It’s Going To Be Good” Just Another Beat
Czy ktoś w ogóle zauważył ukazanie się tej płyty? Wydała ją nowa wytwórnia Thaddiego Herrmanna, prowadzącego niegdyś City Centre Offices. Julian Braun i Ji-Hun Kim jako Kim Brown nagrali zestaw tak urzekającego deep house’u, że na pewno Move D i Lawrence poczuli zazdrosne ukłucie w sercu. To typowo europejska wersja tej muzyki – ciepła, elegancka, wysmakowana i zmysłowa.
Traversable Wormhole „Volume 6-10” CLR
Adam X to weteran nowojorskiej sceny klubowej – i prekursor tego, co dzisiaj nazywamy industrialnym techno. Pod szyldem Traversable Wormhole zrealizował dziesięć winylowych dwunastocalówek, które zostały potem zebrane w dwa kompaktowe miksy. W tym roku ukazał się właśnie ten drugi – i jest to jeszcze lepszy zestaw niż pierwszy. Prawie półtoragodzinna suita w stylu techno zrealizowana z imponującym rozmachem.
Ultramarine „This Time Last Year” Real Soon
Nagrana przez ten brytyjski duet w 1991 roku płyta „Every Man And Woman Is A Star” pozostaje do dzisiaj arcydziełem pastoralnego ambientu. Po piętnastu latach od wydania ostatniego krążka, Ian Cooper i Paul Hammond powrócili niespodziewanie z nowym albumem. I jest pięknie – łagodny deep house przechodzi w stonowane IDM, a wysmakowany post-rock w pastelowy ambient. Zaskakująco udana reaktywacja.
Conforce „Kinetic Image” Delsin
Właściwie każda nowa płyta Borisa Bunnika jest zaskoczeniem. Nie inaczej jest z jego nowym materiałem zrealizowanym pod szyldem Conforce. Tym razem to monochromatyczne techno dyskretnie flirtujące z klasycznym IDM-em – czyli lodowata elektronika wyjęta z klubowego kontekstu. Ci, którzy tęsknią za dawnymi dokonaniami Plastikmana, odnajdą tu tę samą precyzję i ten sam nastrój.
NRSB-11 „Commodified” WéMè
Pod tą wyjątkowo niekomercyjną nazwą ukrywa się dwóch mistrzów electro z Detroit – Gerald Donald (czyli Dopplereffekt) i Sherard Ingram (czyli DJ Stingray). Przy wsparciu pochodzącej z Hiszpanii didżejki Penelope stworzyli najlepszy album tego roku w tym stylu. Mroczna, zimna i mechaniczna muzyka rodem z futurystycznej dystopii idealnie pasuje do czasów wszechobecnej infiltracji i kontroli.
„100DSR” Delsin
Dwupłytowy zestaw kompaktowy zbierający wszystkie nagrania z winylowych dwunastocalówek, ukazujących się w ramach serii „100 DSR” holenderskiej tłoczni. I trudno tu znaleźć słaby utwór – to ponad dwie godziny najszlachetniejszego house’u i techno w wykonaniu takich artystów, jak Redshape, Claro Intelecto, Convextion, Mike Dehnert, Delta Funktionen czy John Beltran. Rewelacja!
Dokładnie! cieszy że jest recenzent który rozumie że nowa muzyka to nie tylko ambient, modern classical czy noise, ale nowoczesna muzyka taneczna która potrafi być dużo bardziej awangardowa niż gatunki powyżej. I za to dzięki. Cheers na Nowy Rok.
Nowa muzyka to przede wszystkim techno i house. I tak już od ćwierć wieku. 😉
dla pana pawła [ tym razem wysiadły mi duże litery ] po prostu oscar czy co tam dają – zajebiste polecajki …. nie zawsze się zgadzamy ale 🙂 najlepsze zaskoczenia zawsze od ciebie panie pawle ! nowamuzyka żyje tobą – będę szczery do cholery !
Wielkie dzięki! I aby tak dalej po obu stronach!
propsy na Halla 🙂
dzięki Pawle za cały rok super inspiracji!
Staram się jak mogę. 😉
Elegancko.
ten Delsin (Densil) mistrzostwo, dzięki za Ultramarine
Tak jest – szacunek dla weteranów. 🙂