Na kilka dni przed wizytą greckiego producenta w Polsce, zadaliśmy mu trzy (a nawet więcej) pytania o jego muzykę. Przy okazji podajemy też wyniki naszego konkursu, w którym można było wygrać bilety na jego występy.
– Podejrzewam, że nowa elektronika nie była zbyt popularna w Grecji w połowie lat 90. Jak zatem odkryłeś te brzmienia?
– To prawda, nie była popularna. Nie było też zbyt wielu artystów, którzy tworzyliby taką scenę. Ja byłem jednak zafascynowany nowymi brzmieniami i możliwościami, jakie one dają. Mieszkałem w Londynie od początku do połowy lat 90., dzięki czemu miałem okazję poznać muzykę, jaka powstawała wtedy w Anglii i Niemczech czy innych krajach Europy. Zatem o rozpoczęciu przeze mnie tworzenia zadecydowały dwie rzeczy: możliwość śledzenia na bieżąco nowości na rynku takiej muzyki oraz fakt, że naprawdę podobały mi się repetytywne struktury. Ale nie jako ściśle określone loopy, a raczej jako wyzwolone, luźne loopy.
– Jak wspominasz swoją współpracę z Morizem Von Oswaldem i Markusem Ernestusem, dla których wytwórni Chain Reaction nagrałeś swe pierwsze utwory?
– To było aż piętnaście lat temu. Ale z tego co sobie przypominam, obaj byli skromnymi, lecz bardzo interesującymi osobowościami. No i oczywiści otwartymi na moją muzykę. Nigdy nie ingerowali w strukturę utworów – poza kilkoma przypadkami, kiedy musieli je dopasować do formatu winylowego maksi-singla.
– W latach 2000-2005 prowadziłeś własną wytwórnię Vibrant Forms, która opublikowała kilka ciekawych albumów. Dlaczego zawiesiłeś jej działalność?
– Cóż, prowadzenie wytwórni płytowej i zaangażowanie we wszystkie jej aspekty, to niełatwa sprawa. Okazało się, że nie mam czasu na to, aby jednocześnie tworzyć muzykę i wydawać płyty innych artystów. Dlatego musiałem zakończyć tę drugą działalność.
– Teraz znalazłeś spokojną przystań w duńskiej wytwórni Echocord. Jakie łączą Cię relację z jej szefem – Kennethem Christiansenem?
– Czuję się tam jak w domu. Echocord daje mi rzadką możliwość tworzenia tego, co naprawdę pragnę. Kenneth jest zawsze pozytywnie nastawiony do próbowania nowych rzeczy. To dobry człowiek i kumpel.
– Czego możemy się spodziewać po Twojej nowej płycie – „Broadwalk Tales”, która ukaże się nakładem Echocord w kwietniu?
– To połączenie elementów, które mnie fascynują. W kilku utworach pojawia się głos wokalistki, którą poznałem w zeszłym roku w Nowym Jorku. Spróbowaliśmy razem coś nagrać – i zaskoczyło. Zaadaptowałem też filmowy klimat, łącząc go z repetytywnymi strukturami rytmicznymi w stylu techno, które zawsze lubiłem. Tym razem więc nie będą to tylko pulsacje i drony. Ważniejszą rolę odgrywają emocje, które stworzyłem.
– Dub-techno funkcjonuje już ponad 20 lat. Wielu krytyków narzeka, że w tym stylu nie da się już nic nowego powiedzieć. A Ty jak sądzisz?
– Dokładnie te same wnioski legły u źródeł mojego nowego albumu. Podstawy zostały stworzone wiele lat temu i nadal są istotne. Teraz czas jednak pokombinować i stworzyć nową nadbudowę.
Przypomnijmy, że Fluxion wystąpi 21 lutego w klubie Brzozowa 57 w Warszawie, a 22 lutego w klubie Caryca w Krakowie.
Bilety na warszawską imprezę wygrywa Katarzyna Bujno, a na imprezę w Krakowie – Marek Tomaszewski i Mirek Tomaszczyk. Osoby te będą wpisane na listę gości. Udanej zabawy!