„Young Alaska” potwierdza, że Christian Loöffler jest twórcą nowoczesnej elektroniki o wręcz poetyckiej wrażliwości.
Opublikowany dwa lata temu debiutancki album niemieckiego producenta był jednym z bardziej wyrazistych wydawnictw w kręgu nowej elektroniki ostatniego czasu. Idąc pod prąd obowiązujących trendów, Christian Löffler, zaprezentował na nim niezwykłej urody muzykę, rozpiętą między rytmami techno a nowofalową nostalgią. Sukces „A Forest” sprawił, że artysta wyruszył w świat (był również w Polsce) – a teraz podsumowuje swe wrażenia na nowym krążku.
Początek płyty to jakby pomost przerzucony między pierwszym a drugim wydawnictwem. „Young Alaska” rozpoczyna się bowiem przetworzoną partią post-punkowej gitary – wiodąc nas w kierunku chrzęszczącego click-house’u, wypełnionego onirycznymi dźwiękami perlistych klawiszy. „Mt. Grace” pozostaje w obrębie kruchej i lekkiej rytmiki o minimalowym rodowodzie. Tym razem w roli głównej Löffler osadza jednak eteryczną wokalizę, przywołującą lodowate tchnienie epickich nagrań Sigur Rós.
Wraz z „Notes” niemiecki producent wkracza na teren majestatycznego deep techno. Masywny puls oplatają tu mięsiste pochody dubowego basu, a w dalekim tle snują się rozmyte pasaże monochromatycznych klawiszy. Podobnie wypada umieszczony nieco dalej „All Comes”. W tym przypadku Löffler rezygnuje jednak z glitchowej obróbki dźwięku, stawiając na tęskne akordy piano i egzotyczny wokal duńskiej wokalistki, ukrywającej się pod pseudonimem Gry (pamiętamy ją oczywiście z „A Forest”).
Jaśniejsze tony rozbrzmiewają w utworze „Beirut”. Tym razem mikrofon przejmuje Mohna z zespołu Me Succeeds – a jej komputerowo edytowany śpiew podszywa klaskany rytm o house’owej proweniencji. Jeszcze więcej optymistycznych nut znajdujemy w następnej kompozycji. „Roman” to właściwie szurający tanecznymi bitami nowojorski garage – podrasowany jednak subtelnie na chmurną modłę dronowym pochodem basu i niemal trance’owymi syntezatorami.
Najbardziej rozbudowany utwór Löffler zostawia oczywiście na finał. „Veiled Grey” ma spowolnione tempo – i z tego względu blisko mu do amerykańskiego deep house’u. Niemiecki twórca zapewnia jednak nagraniu typowo europejskie brzmienie, ozdabiając chłodna partią neo-klasycznego piano i niepokojąco drżącymi klawiszami. Kiedy milkną dźwięki tej niezwykłej kompozycji, wybrzmiewa jeszcze „Alpine Sketch” – fortepianowa miniatura o zwiewnej urodzie dawnych dzieł Debussy’ego.
„Young Alaska” potwierdza, że Christian Loöffler jest twórcą nowoczesnej elektroniki o wręcz poetyckiej wrażliwości. Jego premierowe nagrania są równie piękne swą klasyczną urodą, co te, które poznaliśmy dwa lata temu. Niemało również w tych utworach głębokich emocji – wpisanych jednak podobnie, jak na „A Forest” w jednoznacznie taneczną formułę. Jeśli ktoś ceni takie wartości w muzyce – ta płyta będzie dla niego poruszajacym przeżyciem.
Ki 2014